Czytadło: Jakie wyzwania napotkałaś podczas pisania opowiadań „Krzesło i inne opowiadania”, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich głębię psychologiczną i emocjonalną?
Katarzyna Lewandowska: Opowiadania musiały być we mnie już wcześniej, bo kiedy siadałam do komputera — nie wiedząc jeszcze dokładnie co napiszę — tworzyły się same. Przy żadnej z tych miniatur nie korzystałam z planu, nie miałam więc pojęcia, co podpowie mi wyobraźnia. Czasami historia zaskakiwała mnie samą.
W procesie tworzenia postaci brałam pod uwagę złożoność ludzkiej natury, jej nieprzewidywalność, a także wpływ doświadczeń życiowych na kształtowanie określonych zachowań. Bohaterka opowiadania „Skamieliny” na skutek eksperymentu, któremu została poddana w dzieciństwie, nie potrafi ułożyć sobie życia. Mężczyzna z miniatury „Rabbit Jumping” w odpowiedzi na doznane od ludzi krzywdy traci własną tożsamość, upodabniając się do królika. Brak zrozumienia w związku doprowadza bohatera opowiadania „Pusta dziewczyna” do załamania nerwowego, którego rezultatem staje się zabójstwo kasjera. Nie brakuje tu absurdu, ale czy i w naszym szarym życiu nie można go spotkać?
Pisząc, starałam się poczuć danego bohatera, przez chwilę wejść w jego skórę, zobaczyć świat jego oczami. Czasami były to chwile pełne emocji, nie w każdej skórze było mi wygodnie. Zdarzało się, że odczuwałam niemal fizyczny dyskomfort, czy ból. Jednak były i takie opowiadania, przy których po prostu dobrze się bawiłam.
Samo pisanie opowiadań jest dla mnie niemal zawsze przyjemnością, lubię być zaskakiwana przez samą siebie, więc nie było to żmudne i pełne determinacji ślęczenie nad pustą kartką w oczekiwaniu na tę właściwą myśl, przynajmniej w przypadku większości tych tekstów.
Czytadło: Czy opowiadanie „Przepowiednia” odzwierciedla twoje aktualne myśli i doświadczenia, czy jest to fikcyjny wątek literacki?
Katarzyna Lewandowska: Ciekawe i zaskakujące pytanie. Nie myślałam w ten sposób do tej pory, ale — kiedy się nad tym zastanowiłam — odkryłam dużo zbieżności pomiędzy mną i bohaterem tej miniatury. Być może dlatego, że znaczna część tych opowiadań jest uniwersalna i w wielu postaciach można znaleźć jakiś fragment siebie. Bohaterem „Przepowiedni” jest niewidomy, żyjący samotnie młody mężczyzna, poszukujący — w dość absurdalny sposób — odpowiedzi na pytania o własną przyszłość, o cel własnego życia. Kto z nas nie zadawał sobie w życiu podobnych pytań? W jego poszukiwaniu jest coś, czego doświadcza wiele poszukujących (szczęścia, celu) osób: jakaś chaotyczność i bezradność. Jego samotność wynika bardziej z przekonania o „bezbarwności” własnego życia niż z jego doświadczeń. Myślę, że nie tylko on, ale także wiele innych osób jest pod tym względem niewidomymi. „Nie widzę przeszkód i to największa przeszkoda” - mówi mój bohater. Ta niemożliwość zobaczenia przeszkód może być zaletą lub wadą — w zależności od tego, jak się do tego ustosunkujemy, to często kwestia wyboru. Coś, co odbieramy w sobie jako wadę (na przykład nasza wrażliwość) może stać się naszą siłą. Mój bohater w końcu znajduje swoją przepowiednię — napisaną dziwacznym brajlem na powierzchni tarki do warzyw. Odpowiedź ta pozwala mu nareszcie spać spokojnie. Ja też sypiam spokojnie, bo ją znam. Mam nadzieję, że i czytelnicy będą sypiać spokojnie, gdy ją poznają.
Czytadło: Czy istnieje opowiadanie, które dla Ciebie jest szczególnie ważne lub bliskie sercu? Dlaczego?
Katarzyna Lewandowska: Wiele z tych opowiadań jest dla mnie ważnych, głównie dlatego, że poruszam w nich problemy ludzi spychanych na margines, pomijanych (na przykład niepełnosprawnych, z problemami psychicznymi, w starszym wieku). Zależy mi na dostrzeżeniu osób takich, jak moi bohaterowie i poszerzeniu spojrzenia na ich problemy. Niektóre z postaci dopuszczają się wprawdzie czynów, które ciężko zaakceptować, jednak moim celem nie było ich usprawiedliwienie. Chciałam, żeby moje opowiadania nie narzucały odbioru danej historii, ale by skłoniły do głębszej refleksji. Starałam się, by moi bohaterowie byli wielowymiarowi. Mężczyzna z jednego z moich opowiadań w finałowej scenie okazuje się osobą niepoczytalną, dopuszcza się makabrycznych czynów. Czy jednak – gdy spojrzymy na jego portret pod innym kątem – nie zobaczymy w nim jedynie samotnego, skrzywdzonego przez los człowieka? Czy złośliwe, dokuczające pani Marii pensjonariuszki domu pomocy z opowiadania „Brylanty” nie okażą się pozbawionymi marzeń i złudzeń, wzbudzającymi litość staruszkami, gdy lekko przymrużymy oczy? Ponieważ jestem nauczycielką (i nie tylko dlatego) bardzo ważne są dla mnie opowiadania, których bohaterami są dzieci, ich los jest dla mnie szczególnie istotny. Jeśli jednak miałabym wybrać pośród wszystkich opowiadań jedno, byłby to „Rabbit Jumping”, bo — choć może wydawać się tylko zabawną historią z nieco ekscentrycznymi bohaterami — pokazuje jak bardzo ranić może ludzka bezmyślność, a z nią można spotkać się, niestety, dość często.
Czytadło: Jak postrzegasz rolę sztuki w życiu bohaterów opowiadań?
Katarzyna Lewandowska: Wśród bohaterów moich opowiadań jest kilku artystów. Malwina i jej matka z opowiadania „Płótno” są malarkami, sztuka jest dla nich czymś, co ich najpierw od siebie oddala, a później — łączy, staje się sposobem komunikacji, prowadzącej do (prawdziwej?) bliskości. Malwina wciąż zastanawia się, czy to ona, czy może malarstwo są dla matki na pierwszym miejscu. Sztuka w życiu Malwiny jest dodatkowo czymś w rodzaju terapii. Kiedy opuszcza ją mąż — maluje jego portret, a potem tnie obraz nożem, wyrzucając z siebie wszystkie negatywne emocje. To działanie staje się początkiem jej własnej artystycznej drogi. Choroba matki i jej powolne odchodzenie również znajduje oddźwięk w płótnach Malwiny — malarstwo jest dla niej pamiętnikiem, zapisem własnych przeżyć, odgrywa rolę, jaką mógłby pełnić przyjaciel. Artystą jest również tytułowy „Lalkarz”. Aleksiej Pietrowicz zajmuje się tworzeniem lalek. Sztuka w jego przypadku jest czymś w rodzaju powrotu do przeszłości, ucieczką od codziennego, nieszczególnie udanego życia. Kiedy w podarunku ofiarowuje znajomej dziewczynce jedną ze swoich prac — sztuka staje się też sposobem na nawiązanie relacji. W finałowej scenie „sztuka” staje się czymś w rodzaju wynaturzenia... ale nie będę spojlerować. Także w opowiadaniu „Przepowiednia” sztuka pełni rolę łącznika pomiędzy głównym bohaterem, a jego siostrą, jest wyrazem ich przyjaźni.
Czytadło: Jakie jest Twoje ulubione miejsce i czas na pisanie i dlaczego?
Katarzyna Lewandowska: Miejsce i czas nie mają dla mnie szczególnego znaczenia. Pisałam już w różnych miejscach: w kawiarni, w parku, w pociągu. I o każdej porze, chociaż najlepiej pisze mi się, gdy jestem wypoczęta. Jest jeden warunek: muszę mieć (względną) ciszę.
Czytadło: Czy masz jakieś hobby lub zainteresowania, które Cię szczególnie pasjonują poza pisaniem?
Katarzyna Lewandowska: Pracuję od lat z osobami z niepełnosprawnościami i ta praca daje mi dużo satysfakcji, jest moim świadomym wyborem, mogę więc powiedzieć, że jest moją największą pasją. Mam dość dużo zainteresowań: sporo czytam, maluję — głównie akwarele, chociaż nie są mi obce inne techniki (studiowałam również wychowanie plastyczne i nigdy do końca nie rozstałam się ze sztukami plastycznymi). Swoje prace prezentowałam na kilku wystawach, często znajdują dla siebie nowe domy. Poza tym uwielbiam zwiedzać świat, fotografuję, nie gardzę też sportem. Mam dzięki temu dużo różnych doświadczeń, które czasami znajdują oddźwięk w moich tekstach.
Czytadło: Jaka jest najważniejsza lekcja, jaką wyniosłaś z życia osobistego i która wpłynęła na Ciebie, jako na debiutującą pisarkę?
Katarzyna Lewandowska: Takich lekcji mam na co dzień wiele. Wieloletnia praca z osobami z różnego rodzaju niepełnosprawnościami nauczyła mnie cierpliwości, wytrwałości, pomysłowości — umiejętności, które bardzo się przydają (nie tylko debiutującym) pisarzom na każdym etapie tworzenia książki. Samo pisanie, a później poprawianie tekstu, to zajęcie wymagające czasu, trzeba się zatrzymać i pobyć ze swoimi bohaterami. Ten zbiorek — w jego ostatecznym kształcie — powstawał dość długo. Każde z tych opowiadań — po jego napisaniu — musiało odczekać, żebym mogła spojrzeć na nie świeżym okiem. Niektóre — po takim spojrzeniu — od razu wydawały mi się gotowe, inne — wielokrotnie sprawdzałam i poprawiałam, by nadać im ostateczną formę. „Moje dzieci” uczą mnie też tolerancji i empatii — umiejętności te bardzo przydały mi się podczas pisania tego zbioru opowiadań, bo pozwoliły mi lepiej zrozumieć moich bohaterów, wczuć się w ich sytuację i zaakceptować ich odmienność.
---
Wywiad został przeprowadzony w ramach współpracy z portalem Pisarze polscy.pl