Link do wywiadu z autorką :)
https://czytadlojagody.blogspot.com/2022/11/aleksandra-wilk-wojna-kolorow-wywiad.html
oraz fr. z wywiadu
Miało tak być, lecz nie jest. Mieli nie pragnąć krzywdy, a pieszczot jedynie. Mieli nie rozumieć, mieli być przy tym niezachwianie szczęśliwi.
Pragnęłam kiedyś pewnego dnia pokochać, otworzyć serce, zgłupieć. Teraz nie ma niczego, mimo otwartego serca jedynie pustka cicho w kącie łka. Jakbym popełniła błąd. Tylko jaki i kiedy? Przecież kocham. Wszystko. Bardziej niż siebie. Tyle serc uleczonych uśmiechem jedynie, przecież to czuję. Tyle niezdeptanych iskierek nadziei, uratowanych myśli kiedyś porzuconych.
Dlaczego zatem, och, dlaczego nie czuję obiecanego mi kiedyś pocałunku piękna? Przecież niedawno romansowałam, a teraz niczym skrzywdzona dziewczynka boję się nawet wzroku. Nigdy niezadana krzywda boli najbardziej, kiedy to serce otwiera pełne żalu, nieistniejące wspomnienie. Robi tyle krzyku, tyle huku, powtarzając ciągle to samo. Jedno i w kółko, non stop. Aż po jakimś czasie wiercący ból w czaszce daje o sobie znać, ale to wtedy i tylko wtedy budzi się umysł. I mówi, że przez ten cały czas było cicho… Byle szum, wywołany cichuteńką pustką, nie zmącił porządku. Po raz kolejny zawiodłaś, pozwoliłaś sobie na zawirowanie.
To właśnie te momenty opamiętania sprawiają, że nie czuję się chora. Co najwyżej od czasu do czasu lekko niemrawa. Głowa pęka, ciało wyje z rozpaczy, pora spać.