Ula Gudel - z urodzenia córka Podlasia, z wykształcenia antropolożka kultury i ekonomistka, z przeznaczenia pisarka, na co dzień mieszka w Emiratach Arabskich. W 2022 roku zadebiutowała książką „Jaszczurka”, pierwszą częścią serii „Dziewczyna bez imienia”.
Czytadło: Jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
Ula Gudel: Tak naprawdę od kiedy zaczęłam czytać. Bardzo wcześnie zaczęłam pisać opowiadania, prowadziłam dziennik. Ale transformacja od bujnej wyobraźni dziecka do tworzenia powieści zajęła mi trochę lat… Na swojej drodze spotkałam równie wielu ludzi, którzy zachęcali mnie do podjęcia się tego bardziej na poważnie, jak i takich, którzy byli całkowitymi sceptykami takiej życiowej ścieżki (bo co można na tym zarobić!) Od decyzji do decyzji, kiedy w końcu zaczęłam „poważną” pracę na pełnym etacie, pisanie zeszło na dalszy plan. I tak to trwało do 2022. W maju 2021 roku zmarła bliska mi osoba, mój cioteczny brat, z którym dzieliłam od dzieciństwa swoją pasję do fantastyki. Przez rok próbowałam poskładać sobie to jakoś w głowie i… nie mogłam. Nagle miałam taką wielką dziurę w życiu, tyle przegadanych wątków z „Gwiezdnych Wojen”, tyle nocy spędzonych na graniu i to wszystko nagle jakby zniknęło w przepaści niepamięci. Kiedy wyjechałam na urlop w maju 2022, nagle historia ze mnie popłynęła. To było jak obsesja. W dwa tygodnie zapisałam sześć czy siedem notatników. I to był pierwszy szkic „Jaszczurki”. Hołdem w jego stronę jest nazwa plemienia Azzgotów. To było jego przybrane imię w RPG.
Czytadło: Czy istnieją jakieś książki, które wywarły na Tobie szczególne wrażenie lub miały wpływ na Twoje życie?
Ula Gudel: Któż ich nie ma! Z jakiegoś powodu (może lepiej nie dociekać!) uwielbiam książki, które dotykają ciemnej strony ludzkiej natury, na przykład „Miasto Ślepców” Jose Saramango czy „Nowy, wspaniały świat” Aldusa Huxleya. Te, po których nie można zasnąć, bo czuje się, że odsłoniły jakieś nieznane, nieprzemyślane wcześniej elementy układanki, która składa się na człowieczeństwo. Wydaje mi się, że to jest także przyczyną, dla której klasyczne opowieści, jak greckie mity, wciąż pozostają dla nas inspiracją – świetnie odtwarzają tak odwieczne dylematy, przed którymi stajemy, a także ograniczony wpływ, który mamy na własne przeznaczenie. Połykam też masowo kryminały, stąd pewnie elementy intrygi w „Jaszczurce”.
Czytadło: Czy masz jakieś ulubione miejsce do czytania, które sprzyja Twojej twórczości lub relaksowi?
Ula Gudel: Jako pracująca mama dziecka ze spektrum autyzmu cieszę się każdą chwilą i każdym miejscem, które daje mi nawet pięć minut na bycie z własnymi myślami. Nie mam ich za wiele. Przeważnie piszę i czytam albo bardzo wcześnie rano – około piątej, albo po tym, jak położę córkę spać, późnym wieczorem. Z tego samego powodu od wielu lat jestem też fanką audiobooków. Uprzyjemniają mi codzienne stanie w korkach.
Czytadło: Jakie gatunki muzyczne najbardziej Cię inspirują lub towarzyszą Ci w różnych chwilach życia?
Ula Gudel: Świetne pytanie! Mam kilka list, których słucham, kiedy piszę. Jedna, na której królują Loreena McKennitt, Secret Garden, Dead Can Dance i John Williams. Ale mam oddzielną listę na sceny walki… gdzie mam wszystko, od ciężkiego rocka po „Can’t take my eyes off you” w wykonaniu Frankie Vallie. To właśnie ta piosenka podyktowała mi niejako starcie Eli i Ha’tenga w pierwszym rozdziale „Jaszczurki”. Jestem osobą, która łatwo sobie wizualizuje słowo pisane, dlatego kiedy piszę, od razu przewija mi się przed oczyma film i muzyka jest jego nieodłączną częścią.
Czytadło: Jakie są Twoje ulubione miejsca na podróże? Czy podróże wpływają na Twoją twórczość literacką?
Ula Gudel: Jestem bardzo przyziemną podróżniczką. Urodziłam się na wsi i z pełną dumą mogę stwierdzić, iż wieś ze mnie nigdy nie wyszła. Gdziekolwiek nie pojadę, to zawsze te mniejsze, zapomniane albo w ogóle nieodwiedzane miejsca stają się moimi ulubionymi. Uwielbiam jeździć tam, gdzie mogę zaznać spokoju, natury, pogadać z ludźmi, wysłuchać ich historii. Ostatnio moją ulubioną destynacją stała się Sri Lanka, którą wszyscy przyjezdni traktują jako miejsce, gdzie przemieszcza się z jednego punktu do drugiego. Kiedy jednak zatrzymasz się na chwilę i zdecydujesz na eksplorację okolicy na dłużej, zaczynasz naprawdę rozumieć, jak funkcjonuje ten kraj i ludzie, którzy w nim mieszkają. I takie interakcje naprawdę dają mi inspirację do pisania. Z jednej strony autorzy fantasy mają niby znacznie większą wolność literacką niż pisarze z gatunku powieści historycznej. Niby nie muszą robić dogłębnych badań nad kulturą, którą opisują… jednak tworzenie nowego świata wcale nie jest takie proste i zatrzymanie się jedynie na powierzchni sprawia, że łatwo podważyć całą historię. Podróże są najlepszym źródłem przemyśleń do tego kontekstu. O ile chce nam się spędzić czas na zagłębienie w mikroświat miejscowych i wyjście poza hotel.
Czytadło: Jakie są Twoje zainteresowania poza literaturą? Czy masz jakieś hobby?
Ula Gudel: Wolałabym mieć ich mniej! Jestem, niestety, z natury ciekawska i interesuje mnie zdecydowanie zbyt wiele! Przede wszystkim, od dziecka fascynują mnie opowieści z różnych stron świata – mitologie, bajki. Zbieram je nałogowo. Aha, poczekaj, miała być „nie-literatura”. Komiks zatem też się nie liczy, godzinami mogłabym rozprawiać o Thorgalu… Anime, gry planszowe i rpg, choć nie grałam od lat, ciągle chętnie sprawdzam, co dzieje się w tej sferze. Chciałabym mieć więcej czasu na sport – chodzenie po górach, sztuki walki, jogę. Poświęcam na to tyle, ile mogę, ale zdecydowanie mam niedosyt. Pogodziłam się jednak z tym, że w życiu człowieka są różne etapy. Kiedy jest się nasto- lub dwudziestoparolatkiem, można spokojnie inwestować we wszystkie własne zainteresowania. Potem przychodzi czas na rodzinę, priorytety się zmieniają i ten sam czas zaczynamy inwestować przede wszystkim w relacje z bliskimi. Nie ma co udawać, że pracująca mama dziecka, które wymaga sporo dodatkowej opieki i uwagi, znajdzie czas na codzienne hobby. Napisanie książki było już cudem samym w sobie. Ale dzięki dobremu podziałowi obowiązków z mężem, a także pomocy przyjaciół i rodziny udaje mi się, na szczęście, wygospodarować te chwile dla siebie.
Czytadło: Jak narodził się pomysł na stworzenie serii „Dziewczyna bez imienia” i dlaczego zdecydowałaś się połączyć różnorodne mitologie i folklor w jedną opowieść?
Ula Gudel: „Dziewczyna bez imienia” jest tak naprawdę kontynuacją historii, którą napisałam lata temu, ale nigdy nie opublikowałam. Była to opowieść o tajemniczej dziewczynie, która budzi się w elfim lesie i nikt nie zna jej pochodzenia. „Jaszczurka” jest więc niejako… drugą częścią. Kraj Ha’ami, który mamy okazję poznać głębiej w tej części, jest inspirowany tak starożytną Spartą, jak i kulturą samurajskiej Japonii. Plemię Azzgotów z kolei, które lepiej będziemy poznawać w kolejnych częściach, ma w sobie coś tak z kultu Ameryki prekolumbijskiej, jak i Afryki środkowej. Wiem, wiem, miszmasz! Obawiam się, że to lekkie zboczenie zawodowe… jednym z kierunków, które ukończyłam, była etnografia czy też antropologia kultury, jak zwał, tak zwał. Lubię zadawać sobie pytanie, co by było gdyby… Na przykład, gdyby nie wynaleziono nigdy wielkich religii monoteistycznych, co stałoby się z naszą moralnością? Wiem, że czytelnicy nazywają kraj Ha’ami okrutnym… ale, jeśli spojrzymy na to, jak funkcjonowała większość krain starożytności (a także średniowiecza), to nie odbiega to tak znowu bardzo od „standardu”. Od zarania cywilizacji ludzkość stara się jakoś uregulować własne zachowanie, oddzielić „kulturę” od „natury”. Jedne rozwiązania utrzymują się dłużej, inne popadają w niepamięć lub ulegają modyfikacji. Nie stosujemy już prawa Hammurabiego „oko za oko, ząb za ząb”, a jednak, kiedy stajemy się świadkami np. jakiejś okropnej zbrodni, dalej drzemie w nas taka pokusa. Chciałam pokazać ten dylemat każdej postaci – rozdźwięk pomiędzy prawami, narzuconymi przez ich otoczenie a osobistymi przekonaniami i pragnieniami jednostki. Mam nadzieję, że, choć w jakimś stopniu, to mi się udało.
Czytadło: Jakie elementy mitologii i folkloru najbardziej Cię fascynują Cię i dlaczego?
Ula Gudel: Wytłumaczę to na przykładzie… Ostatnio spędziłam tydzień w Laponii, poza kołem polarnym. Najbardziej fascynującym momentem dnia był dla mnie zachód słońca. Zupełnie inny niż jakikolwiek, który do tej pory widziałam. Wyglądał, jakby słoneczny dysk zanurzał się wprost w morze ognia na horyzoncie. I wtedy pomyślałam… nie powinno nas dziwić, że ludzie tworzyli historie o śmierci i odrodzeniu boga ognia w najkrótszy dzień roku. Jeśli nie wiesz, że Ziemia jest okrągłą planetą orbitującą wokół gwiazdy, jak wytłumaczysz takie magiczne zjawisko? Wydaje mi się, iż źródłem podań i legend była z jednej strony chęć wyjaśnienia zjawisk przyrody, niewytłumaczalnych przez dostępny zasób wiedzy, a z drugiej potrzeba ustanowienia roli człowieka we wszechświecie. Tworzenie historii to dla mnie największy skok cywilizacyjny ludzkości. Do tej pory to magiczne myślenie jest wciąż w nas obecne, choć nie zdajemy sobie z tego często sprawy.
Czytadło: Czy istnieją konkretne mitologie czy tradycje, które miały szczególny wpływ na kształtowanie świata przedstawionego w „Jaszczurce”?
Ula Gudel: Od czego by tu zacząć… wspomniana Sparta, Japonia, Wikingowie, Aztekowie, starożytny Rzym, kultura celtycka… pojawiają się stworzenia dobrze znane miłośnikom high fantasy, takie jak elfy, krasnoludy, smoki… ale w nieco innej interpretacji. Na przykład, smoki jako takie bliższe są ich dalekowschodnim współplemieńcom niż obrazkom z kultury zachodnioeuropejskiej. Są bardziej ucieleśnieniem żywiołów i energii, która płynie we wszechświecie, a mniej latającymi dinozaurami, które zieją ogniem i zbierają skarby. Ale to będziemy odkrywać krok po kroku. W pierwszej części ich obecność, tak jak i innych magicznych istot dopiero się zaznacza, jako że skupiamy się na kraju Ha’ami, a to plemię nie toleruje stworzeń innych niż ludzie.
Czytadło: Jakie wyzwania napotkałaś, tworząc opowieść, która łączy różne kultury i mitologie w spójną całość?
Ula Gudel: Dysonans poznawczy czytelników… a tak na poważnie, to było to dla mnie świetnym wyzwaniem. Nieustannie musiałam zadawać sobie pytanie, czy to ma sens. I wracać do materiałów źródłowych. Co też jedli na co dzień ci Spartanie… jak wyglądały ich łaźnie. Jaki styl walki ma sens dla elfów, a jaki dla krasnoludów… To ostatnie stało się tematem długich dyskusji z moim mężem przy kolacjach, gdyż on trenuje różne sztuki walki od przeszło trzydziestu lat. I z cierpliwością godnej lepszej sprawy godzinami tłumaczył mi, jakie taktyki powinna zastosować osoba niewielkiej postury w walce z większym przeciwnikiem. Aby dobrze oddać funkcjonowanie Ha’ami, sporo rozmawiałam też z kolegami, którzy spędzili lata w armii i opowiedzieli mi o życiu żołnierza. To było dla mnie naprawdę ważne, by dobrze uchwycić realia dnia codziennego.
Czytadło: Czy postaci w serii „Dziewczyna bez imienia” mają jakieś konkretne wzorce lub inspiracje w rzeczywistych postaciach historycznych czy mitycznych?
Ula Gudel: Lubię koncept „przypadkowego bohatera”. W naszej obecnej kulturze, w znacznej mierze kształtowanej przez amerykański indywidualizm, przywiązujemy sporą wagę do osiągnięć jednostki. Jednak czasami jest się po prostu odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu i czasie. Takim zamysłem bawię się w „Jaszczurce”. Jeśli jest historyczna postać, która mi o tym przypomina, wskazałabym tu chyba Joannę d’Arc, przeciętną wieśniaczkę, która stanęła na czele powstania.
Czytadło: Jakie przesłanie chciałaś przekazać czytelnikom, bazując na pytaniu o rolę przeznaczenia w naszym życiu?
Ula Gudel: Wiem, że książki fantasy mają przede wszystkim służyć rozrywce. Jednak miałam nadzieję, że „Jaszczurka” skłoni niektórych czytelników do refleksji na temat źródeł moralności i własnych zasad. Na ile wybieramy wartości, którymi żyjemy, a na ile są nam dyktowane. Dlaczego uznajemy je za słuszne… żyjemy trochę w czasach „bo tak”, gdzie nie ma wiele miejsca na dyskusję, a antagoniści okopują się w rowach własnych przekonań. Ja lubię prowokować sama siebie i debatować z ludźmi o innych przekonaniach. Nie wydaje mi się, że mam jedyny przepis na prawdę. Chętnie słucham innych głosów, nawet bardzo różnych. Jedną z moich ulubionych postaci jest Ha’teng. Wielu czytelników go nienawidzi i traktuje jak kogoś jednoznacznie „złego”. Ja nie widzę go w ten sposób. Ma swoje zasady i swój system moralny, którego się trzyma. W jego świecie ten system ma sens.
Czytadło: Jakie aspekty antropologii kultury wpłynęły na sposób, w jaki przedstawiasz społeczeństwa i ich zwyczaje w książce?
Ula Gudel: Jak wspomniałam, „Jaszczurka” niejako wyszła ze mnie sama i chyba jest wytworem zgromadzonych przez lata doświadczeń. Chyba moją największą wadą, a może zaletą dla części czytelników, jest upierdliwe przywiązanie do szczegółów świata tworzonego w książce. Naprawdę przemyślałam wszystko, od rodzaju broni, przez meble, po to, co bohaterowie mają na sobie i ile razy dziennie jedzą. I opisywanie tego sprawia mi frajdę.
Czytadło : Czy istnieją realne kultury czy tradycje, które miały wpływ na stworzenie plemiennych obyczajów Ha’ami?
Ula Gudel: Elementy kultury Ha’ami można odnaleźć w surowych zasadach funkcjonowania niektórych społeczności nordyckich (np. bezlitosne traktowanie słabych członków plemienia), czy samurajskiej Japonii (zamiłowanie do tradycyjnych zasad, kodeksu działania, sztywne struktury władzy). Ale największą inspiracją była dla mnie starożytna Sparta z jednym wyjątkiem – kobiety w całej Grecji miały ograniczone prawa, nie były obywatelkami równej kategorii. W Rzymie czy Egipcie było już zdecydowanie lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi np. o dziedziczenie czy prawo własności. W przypadku Ha’ami chciałam nieco zmienić ten paradygmat – gdzie z kolei inspiracją były matrylinearne kultury Afryki subsaharyjskiej. Zwłaszcza w plemionach wojowniczych, gdzie mężczyźni ponosili wysokie ryzyko na co dzień, to kobiety musiały być gwarantkami kontynuacji funkcjonowania społeczności i przejąć na siebie wiele obowiązków. Jednym z ciekawszych tematów jest dla mnie też struktura rodziny, gdyż ta również różni się znacznie w kulturach poza kręgiem judeochrześcijańskim. Misjonarze w Ameryce Północnej byli niezmiernie oburzeni rozwiązłością Inuitek, ponieważ małżeństwo nie było praktykowane, a kobiety w pełni dysponowały swoim ciałem. Sukces kraju Ha’ami zależy więc tak naprawdę od utrzymania równowagi pomiędzy kulturą silnego mężczyzny i niezależnej kobiety. Na wszystkich płaszczyznach.
Czytadło: Postacie w "Jaszczurce" są wyjątkowo dobrze skonstruowane.
Jak pracowałaś nad ich charakteryzacją i czy któryś z bohaterów jest Ci szczególnie bliski?
Ula Gudel: Dziękuję! Naprawdę miło mi to słyszeć! Każda z postaci jest mi tak naprawdę bliska… ale żadna nie jest wzorowana na nikim konkretnym. Czasami sobie z nimi pogadam przed pójściem spać. Pomyślę, jakie mieli dzieciństwo. Jakie mają marzenia, aspiracje. Ja bardzo lubię ludzi i tak na co dzień także lubię poznawać różnorodne osobowości. Mogę zdradzić, że mój mąż jest zauroczony Teminą i twierdzi, że to dlatego, iż w największym stopniu mnie przypomina 😊; być może jej praktyczne nastawienie do świata jest rzeczywiście mi bliskie.
Czytadło: Jakie są główne tematy, którymi chciałabyś się zajmować, wprowadzając do fabuły elementy magii i tajemniczych sił?
Ula Gudel: Fascynuje mnie zderzenie cywilizacji z nieokiełznanymi siłami natury. W następnych częściach „Dziewczyny bez imienia” właśnie takich elementów magii będziemy doświadczać – nimfy, syreny, centaury, smoki… stworzenia, które symbolizują niepokorne, kapryśne żywioły i bezradność człowieka wobec nieznanego, a także odkrywanie, jak te żywioły zrozumieć i pogodzić się z ich wpływem, jaką cenę trzeba zapłacić za życie z nimi
w zgodzie.
Czytadło: Dlaczego wybrałaś elfa o imieniu Tallen i tajemniczą dziewczynę Eli jako kluczowe postacie w historii? Jakie cechy w nich widzisz jako najbardziej istotne dla rozwoju fabuły?
Ula Gudel: Tworzenie postaci kobiecych jest jednym z najtrudniejszych zadań pisarskich. Naprawdę, o wiele łatwiej jest wymyśleć męskiego bohatera, który będzie lubiany przez odbiorców. Wiem to z autopsji. Tak niewiele jest postaci kobiecych w fantastyce, które szczerze polubiłam. Powodów ku temu jest wiele, nie chcę się nad nimi rozwodzić. Ilekroć rozmawiałam ze swoimi przyjaciółkami, „którą superbohaterką chciałabyś być?” (tak, mamy takie tematy, nie tylko paznokcie i pieluchy), wiele z nich odpowiadało: „…żadną.
Żadna z nich nie jest kimś, kim chciałabym się stać”. Eli jest młoda. Niedoświadczona. Szczera. Nie jest ani typową twardzielką, nie udaje, że jest mężczyzną. Nie jest też uwodzicielką. Jest zwykła. Ma w sobie wiele skromności i pokory. Ale też niezłomną wolę, lojalność i wierność swoim własnym zasadom. Świat ją weryfikuje. Jej naiwna wiara w lepszą stronę ludzkiej natury napotyka mur oporu żelaznych praw Ha’ami. Było dla mnie naprawdę ważne, by właśnie taka osoba była „wybrańcem.” O Tallenie nie dowiadujemy się zbyt wiele w „Jaszczurce”, ale poznamy go lepiej w kolejnych częściach. Jest Wędrowcem – elfem, który nigdy się nie osiedlił i poświęcił życie na dbanie
o magiczne stworzenia w Zielonym Królestwie. Pewnego dnia natrafił na zagubioną dziewczynę, która straciła pamięć o tym, kim jest. Nadał jej imię Eli i od tej pory stali się nierozłączni. Więcej o ich historii dowiemy się z nadchodzących opowiadań i w kolejnych tomach „Dziewczyny bez imienia”.
Ciekawym wątkiem jest dla mnie zderzenie kultur – sama mieszkałam do tej pory w kilku bardzo różnych krajach i obserwowałam, jak różnie ludzie podchodzą do adaptacji w nieznanych warunkach. Spotkałam się z pytaniami czytelników, dlaczego Eli nie jest bardziej zdecydowana w działaniu, dlaczego decyduje się ufać Teminie czy Periemu. Samotna dziewczyna w kraju, którego nie zna i nie rozumie. Przy pierwszej próbie oporu pobita do nieprzytomności przez wojownika, który ją przesłuchiwał… Jak wielkie musi być poczucie bezradności w takiej sytuacji? Takie rozterki towarzyszyły mi na każdym kroku.
Czytadło: Styl pisarski w "Jaszczurce" jest bardzo płynny. Jak dbałaś o równowagę między opisami świata a dialogami?
Ula Gudel: Dziękuję, ciągle pracuję nad warsztatem. Staram się tworzyć książkę, którą sama chętnie bym czytała. Opisywanie świata nie jest łatwe, zwłaszcza jak ma się wszystko ułożone w głowie, łatwo to przegapić fakt, iż czytelnik nie ma tych wszystkich informacji. Na etapie szkicu miałam bardzo pomocnych przyjaciół, którzy szczerze wytykali mi braki, jeśli tylko czuli niedosyt, np. opisu postaci czy sytuacji.
Czytadło: Czy możesz podzielić się z nami, co zainspirowało Cię do stworzenia zaskakującego finału? Czy miałaś od początku określony kierunek dla losów Ha’ami czy rozwijały się one organicznie w trakcie pisania?
Ula Gudel: Mam przemyślaną całą serię i całość losów głównych bohaterów. Natomiast niektóre wątki poboczne przychodzą bardziej spontanicznie. Finał „Jaszczurki” był zawarty już w pierwszym szkicu książki… obawiam się, że fatum jest nieubłagane. 😊
Czytadło: Czy mogłabyś podzielić się z czytelnikami jakimiś zapowiedziami lub wskazówkami odnośnie wydarzeń lub postaci, które mogą pojawić się w przyszłych częściach serii? Ile planujesz części?
Ula Gudel: W tej chwili mam skończoną drugą część, która czeka na redakcję i trzecią napisaną w trzech czwartych. Ale, jak wspomniałam, „Jaszczurka” jest tak naprawdę kontynuacją pewnej historii. Szczegóły z przeszłości tak Eli, jak i innych bohaterów planuję ujawniać krok po kroku, w opowiadaniach. Zobaczymy jeszcze, w jakiej formie zostaną opublikowane. Przede wszystkim, jestem niezwykle szczęśliwa, że moja powieść pozyskała czytelników, którzy cieszą się z jej odkrywania tak jak ja. Jestem bardzo wdzięczna za wszystkie pozytywne, jak i krytyczne opinie. Ta książka ma dla mnie bardzo osobiste znaczenie, więc to, że przemawia także do innych, jest dla mnie naprawdę ważne. Mam nadzieję, że dalsze losy bohaterów „Jaszczurki” nie rozczarują i dostarczą kolejnych ekscytujących wrażeń!