Magdalena Łubkowska
Z tomiku: ostatni koniec świata
Wydawnictwo Autorskie
🌹Anioł zmierzchu🌹
zawsze przychodzi
o zmierzchu
przysiada
w koronie drzew
i słucha
zmęczony dzień
szykuje się do snu
księżyc rozwiesza gwiazdy
Anioł dyskretnie zagląda
w okna
w tych jasnych
słyszy najpiękniejsze baśnie
o miłości
w tych ciemnych
widzi jak cisza gasi
wszystkie jasne kąty
codziennie przychodzi
o zmierzchu
z każdym świtem
jego skrzydła
ważą coraz więcej
🌹odpłynęły czaple i motyle🌹
zmierzch
zrzuca senne skrzydła
świt przechodzi przez firanki
w szybie okna odbija się
szary lament nieba
czas się pożegnać
z ostatnim rozdziałem
przeszłości
czas zapomnieć
zabrakło
tych najważniejszych kolorów
z nieśmiałych marzeń
odpłynęły czaple i motyle
żal spływa przez gardło
serca róż
mocują się z lękiem
pod strzechą jutra
zamykam za sobą
tę ostatnią furtkę
nie będzie powrotu
🌹jesień zapala wspomnienia jak znicze🌹
kolejny listopad
jest pełen
twojej nieobecności
jesień
zapala wspomnienia
jak znicze
wplatasz się myślami
w każdy mój fragment
uciekam
w dobrze znaną mi ciszę
w pamięć serca
myślami o tobie
wypełniam każdy zakamarek
w moich czterech pustych ścianach
nieśmiałym wspomnieniem
wychodzę ci na spotkanie
całkiem sauté
obiecywałeś mi
świty pełne słońca w sercu
i zmierzchy pełne księżycowych snów
teraz
moje świty
nie chcą otwierać oczu
a zmierzchy
bolą w najgorszym miejscu
🌹nasz ostatni świt🌹
to już ostatnia diagnoza
ostatni etap
na horyzoncie
wyraźnieje czerwień
ciepły głos stygnie w powietrzu
wszystkie modlitwy
udają się na wieczny spoczynek
bezdomny czas
miesza się ze zmierzchem
już nieważnych obietnic
martwe drzewa
wyśpiewują pieśń ciszy
niebo przeprasza
za zmowę milczenia
rośnie nade mną samotność
niczym most
między wiarą i niewiarą
odchodzisz
z ostatnim świtem
🌹(nie) moje niebo🌹
dzisiaj boję się bardziej
zaciskam w dłoni
mokry brzeg nieba
rozkładam przemoczone skrzydła
proszę o radę
moje siostry chmurne
horyzont stygnie
nutami sennej kołysanki
słoneczność nieba
już dawno umarła
pod powiekami
płoną we mnie
wszystkie nienapisane listy
odmawiam modlitwę
o ciszę chabrowych mgieł
dzisiaj nisko jest niebo
🌹pożyczone skrzydła🌹
nie skosztowała piekła
nie wyśniła nieba
na plecach rosną jej
pożyczone skrzydła
biegnie w bezpowrotną
ciemność
milczenie trzyma za zębami
w małej dłoni ściska
ostatni niespełniony sen
powietrze pełne jest
bliźniaczych aniołów
czarnym alfabetem
podrzuconych grzechów
wypełnia
cztery kartonowe ściany
własnej wolności
między niebem a piekłem
przemyca
wiarę niewłasną
🌹już nie ma odwrotu🌹
niebo obiecało mi anioła
innego niż wszystkie
ze skrzydłami rosnącymi zielenią
dzisiaj niebo straciło głos
a mój anioł
boi się ciemności
samotne dłonie
szukają obietnicy świtu
na próżno
już nie ma odwrotu
🌹moje chore miejsca🌹
przystroiłam się w świt
pełen ciepłych plam zmierzchu
cisza żłobi linie papilarne
niespokojnych dłoni
układam codzienność
ze słów niespokojnych
i zamki z tęsknoty
we krwi pulsują
uparte przemilczenia
na słowach przysiada
chabrowy cień
moje sny chcą zasnąć
snem wiecznym
świt wymilczy we mnie
wszystkie chore miejsca
🌹gdy zatrzyma się świat🌹
niebo
zostanie to samo
te same omszałe mury
i podrapane twarze
słońce
nie będzie świecić
mocniej
oczy nie spojrzą inaczej
skrzydła nie rozłożą się
jak dawniej
powieki nie podniosą się
po raz drugi
ostatnia szansa
nie zdarzy się ponownie
gdy już zatrzyma się
świat
🌹testament🌹
nim wygaśnie
ostatni zmierzch
oddam
wszystkie dni i noce
w szczęśliwe ręce
gra o życie
milknie echem
najcichszych godzin
nadzieja zwalnia rytm
cztery strony nocy
osiadają na rzęsach
skrzepłym lękiem
w powietrzu stygną
znajome słowa
zostawię po sobie
tęsknoświty
i tęsknozmierzchy
drzewa–gwiazdy
i chmury–kwiaty
sny na jawie
pod naszą jabłonią
spalone łzy niewypłakane
kiedy noc pęka świtem
gaśnie ostatnia jaskółka nocy
już nikt nie wskaże
drogi powrotnej
🌹powietrze pełne powrotów🌹
kiedy odejdę
z ostatnim zmierzchem
zostawię po sobie zmarznięte sny
i powietrze pełne powrotów
czas zaśnie w moim cieniu
chmurom ściemnieją twarze
gałęzie bolesnych drzew
zabiorą moje rzeczy
rozlejesz tęsknotę na dwie filiżanki
będę wracać do ciebie
z każdym świtem
zamieszkam w wietrze
wejdę ci w krew z zielonym deszczem
wrócę jaskółką białego snu
w ciszy porannych mgieł
kiedy odejdę
opowiesz o mnie niebu
gdy noc nie dotrzyma obietnicy
i przyjdzie o jedno pożegnanie
za wcześnie
gra o życie
powietrze pełne powrotów
inna