Ukrzyżowana kobieta – szemrały mu myśli, sięgając do pamięci, do poukładanych, neutralnych faktów, dalekich od tego upiornego widoku. Kult ukrzyżowanej kobiety. Wilgefortis, pochodzące od łacińskiego virgo fortis, co tłumaczono jako dzielna dziewica. Germańska Kummernis, czeska Starostka, angielska Uncumber. Duńska Ontkommer, znana we Włoszech i Hiszpanii Liberada, wreszcie polska Frasobliwa. To wszystko ta sama kobieta, której wizerunki można znaleźć w całej Europie. Ukrzyżowana, brodata, czasem bez buta. Ale tamta była w sukni. I w legendzie.
Ta, naga, rozpruta jak rzeźnie zwierzę, nosiła inne imię.
Nie mógł dostrzec jej rysów, twarz była zniekształcona, pozbawiona oczu, pokryta zakrzepłą krwią.
Ale i tak wiedział, na kogo patrzy.
Katarzyna Jarska.
Westchnął i poczuł, że zaciska zęby mocno, do bólu. Cóż za zwyrodnialec mógł uczynić coś podobnego?
A potem przeszło mu przez głowę, że krzyż zawieszony został niesymetrycznie, za bardzo w stronę prawej nawy bocznej. Ale drabina stała przesunięta w lewo.
Tknięty impulsem, znów zalany potem, przesunął światło mocno w prawo.
Na wysokości trzech metrów zabójca przybił drugi, mniejszy krzyż. A na nim tkwiło drugie, mniejsze ciało.
Częściowo przywiązana, częściowo przybita trzymiesięczna dziewczynka została okaleczona identycznie jak jej matka.
Smuga zgasił latarkę, odwrócił się powoli, równym, marszowym krokiem wyszedł z kaplicy, oparł się lewą ręką o land rovera, a potem, zagłuszając nawet modulowany sygnał nadjeżdżających co najmniej dwóch radiowozów, głośno zwymiotował.