Wydanie zbiorowe
Z tomiku: Antologia poezji folklorystycznej. Czym chata bogata.
Wydawnictwo Fundacja Poetariat
🌹Czerwone i bure🌹
Czerwone i bure, a baby niektóre
same se poradzą i z największą władzą.
Zbliżała się zima, potrzeba opału,
chrustu na podpałkę sporo by się zdało.
Poszła baba pod las, nazbierała podpoch,
zjawił się leśniczy – baba wpadła w popłoch.
Czerwone i bure wrzucała na furę –
widział ją leśniczy, jak on to policzy.
Pan leśniczy dla niej bardzo był łaskawy,
nie spisał mandatu, nie założył sprawy.
Przestraszoną babę zabrał na polankę,
o zbieraniu chrustu zrobił pogadankę.
Czerwone i bure, mądry pan leśniczy –
baba miała szczęście, bo była w spódnicy.
Panu leśniczemu tak spojrzała w oczy,
że w czasie wykładu… spodnie sobie zmoczył.
Za to, że uważnie baba go słuchała,
sto procent upustu na chrust otrzymała.
Czerwone i bure, a baby niektóre
zamiast panikować muszą se folgować…
🌹Świat na wsi🌹
Pięknie na łąkach, gdy świat się budzi,
trawy i kwiaty w rosie skąpane.
Nie spotkasz na nich tak wcześnie ludzi,
tylko zwierzęta i ptactwo rozśpiewane.
W oddali droga polna,
stary krzyż przy niej stoi,
który chyli się ku ziemi z wolna –
pajęczyna koralami rosy go stroi.
🌹Folk – to jest to!🌹
Oj, grajcie mi, skrzypeczki,
grajcie wesolutko,
bo ja się wciąż raduję
waszą skoczną nutką.
Oj, grajże, muzykancie,
aż drzazgi polecą –
niech nasze dziewuszeczki,
nie siedzą przy piecu.
Oj nie ma to, nie ma
jak folkowe granice –
można się wyhulać
i mnie ci spanie.
Oj, pójdę ja, pójdę,
na wiejską zabawę –
gorzałki się napiję,
obtańcuję babę!
będziemy tańcowali
do białego ranka,
aż ptaszki się pobudzą,
ojce… pomarudzą!
🌹Mój świat🌹
Mój mały świat a zarazem wielki świat
Na polu przestrzeni wolności
Na płotku kotek z uśmiechem
Leniwym już od rana mnie wita
Mój zegar to kogut
Punktualnie godzinę
Pobudki wyznacza
Mój mały świat skansen marzeń
Ciszy i czasu
Delektuje się życiem
Minuta po minucie
Tu właśnie
Tu
Gdzie obraz lasu pól i łąk
Wpisane w codzienność
Bogaty w mej inspiracji
Nic już nie chcę
Tylko ten świat
Tylko ten obraz
Tylko ten ciszy smak
I mój czas dla ciebie
Ziemio ma
🌹Noc czerwcowa🌹
Wraz z majowym deszczem odeszły łez rzewne strugi.
Noc stała się krótsza, a dzień upalny i długi.
W spodniach się gotowało, bo upał zewsząd napierał.
Gdy panna szła w sukni – każdy ja wzrokiem rozbierał.
- Zdejmij sukienkę białą, krótką, jak noc czerwcowa,
zrzuć wianek, Daneczko, Jaśko będzie… pilnował.
Ref.
Po bieluśki ranek, oj Dana, ta Danka
zrzucała swój wianek na ramiona Janka:
- Dziewczyno! Dziewczyno! Gdzieś podziała wianek?
- Skradł mi go, matulo, Kochanowski Janek.
Już od wielu wieków, nakazuje tak tradycja –
panienka u brzegu wianuszkiem swoim zachwyca.
Za dziewiczym wiankiem, w tataraków gęstwinie
Danuśka z Jankiem odważnie na całość idzie.
Zakwitła ich miłość kasztanowcem, jaśminem
i znowu knują coś – młoda wiedźma z wiedźminem.
🌹Dziedzictwo🌹
portret dziadków wrósł w ścianę niczym godło
krzesła świadkowie przeszłości
czekają w sadzie
złoty sekretnik pamięta zapach skóry
niejednej matki
chwile w kolorze sepii
błękitną krwią spisane
utrwalone w rodzinnym albumie
prawdę noszę na ustach
jak tatuaże
zapisaną w archiwach chromosomów
a ślepowron
trzepocze we mnie skrzydłami
nie pozwala zapomnieć
oddycham wolna
a biało- czerwone serce
nadaje rytm
codzienności
tej pępowiny nikt nie odetnie
🌹Wieś🌹
Wieś nie jest już tym, co dawniej
ludzie wypowiadają się słowniej
już nie zaciągają i nie seplenią.
Chłopy z miastowymi się żenią
Domy nie są już strzechami –
dachy pokryte dachówkami.
Wille wypasione stawiają,
dzieci do miast wysyłają.
Nie jest to wieś dawnych,
zamierzchłych czasów.
Ta wieś to nowoczesność
wkoło ogrody pięknych bzów.
Pieski nie są na łańcuchach przy budzie –
wolność i miłość dali im ludzie.
Ogrody – kwiatami zdobiące,
domy – chlebem pachnące,
w altance stoi ciepła kawa,
na polu chłop buraki uprawia.
🌹Miastowy chłop🌹
Wyszedł chłop z miasta na pole,
drapiąc się po czole,
rozmyśla, w co zainwestować:
zboże, buraki,
czy może zacząć zwierzynę hodować.
nie będzie pogody, zbiory będą marne –
nie będzie czym karmić, bydlę nie przeżyje.
Zastanawia się, czy dobrze zrobił,
że miasto na wieś zamienił.
Choćby miastowym był ci w głębi duszy,
niejednego twardziela urok wsi wzruszy.
To nie wstyd, że czasem słoma z buta wystaje.
To nie wstyd, że Pan miastowy chłopem się staje.
Wstydem jest naśmiewanie się:
„AAA, TO WIEŚNIACY”.
Tylko, że tym „wieśniakom”
miastowi mają wszystko podane na złotej tacy.
🌹Dyniowy sen🌹
Znalazł rolnik ziarnko dyni.
Wrzucił w glebę obok domu,
Lecz zapomniał, co uczynił
Wobec różnych prac ogromu.
A tymczasem małe ziarnko
W ziemi tej nie próżnowało
I ochoczo rosło wartko,
Powiększając swoje ciało.
Zauważył dnia pewnego,
Że coś z glebą tą się dzieje,
Że z powodu nieznanego
Puchnie, rośnie i grubieje.
Z niej wyrasta wielka głowa,
Która harce wciąż wyczynia,
Szata jej pomarańczowa –
Przecież to jest zwykła dynia!
Lecz ta dynia była inna –
Można rzec, że wyjątkowa:
Każdej doby, co godzina,
Przyrastała jej połowa.
Już na dom napiera cała
I przechyla go, aż miło,
Jednak nie był nikt w opałach –
Wszystko we śnie się zdarzyło.