Kornel Wroński · Filip Podzoba
Z tomiku: Drogi nagich dusz
Wydawnictwo Sorus
🌹Zbudźcie mnie🌹
Piotrowi P.
.
.
W zabrudzonych szczelinach pająki,
ciecze jadowite po gardle spływają,
ręce mięso wpółżywe rozgniatają,
karnawał cierpień przesłaniają maski.
Zasyfione rany rozdrapują języki długie,
lasy proszą się o ognistą anihilację,
wariaci klną na Boga i życia sytuację,
groźby żałośnie oddają nasz czas żałobie.
Kółko przeplatane kaftanem niewolnictwa,
współczująca nienawiść cechą mego bractwa,
rozsypują się nadziei i szczęścia dziedzictwa.
Świat nie jest przeciwko mi – ostateczna wiara…
Rozstępująca się ziemia otchłań dla mnie otwiera,
motłoch w piecu dusze męczenników spala.
🌹Demonologia🌹
C11H15NO
.
.
Gwiezdny pył ukryty w worku,
dziś skradniemy bogom wieczór.
W skrzydłach demonów mroku
wzlecimy ponad emocjonalny mór.
Miejskie latarnie ścieżki oświetlały,
drogi donikąd prowadzą zmęczone ćmy,
pięści chodniki stagnacji pokruszyły.
W kosmicznym deszczu się obmyjemy.
Diabły do uszu ciepłe szeptały słowa,
pozwalały czerwieni natury kwitnąć,
obietnice wzajemne, by zacząć od nowa,
z przeszłości ciężarem mogłem się minąć.
Oddałem w ofierze część swojej duszy,
jest teraz z wami, nikt jej nie usłyszy.
🌹Smutek🌹
Czarne serce bije pod ziemią,
sączy się nafta i pokłady smoły,
brudne chodniki, trudy, mozoły,
szklane oczy za ostro świecą.
Wszystkie drogi do prochu prowadzą,
nosimy ostatnie codzienności okruchy,
w ciałach zepsutych fizjologii rozruchy.
Kiedyś nasze dusze robaki zjedzą.
Sam nie wiem, czego tu szukać,
chyba ludzi podobnych sobie,
by razem zwracać wzrok do nieba.
Lecz niebezpieczna to jest potrzeba,
bo zaraz krawężnik da znać o Tobie,
kiedy gwiazda pomogła zapominać.
🌹Dziękuję🌹
Adrianowi J.
.
.
Płaczę kroplą deszczu, umieram smutkiem niebios,
niosę w sobie mglistą łzę zachmurzonego księżyca.
Zostanie po mnie jedynie niedopalony papieros,
mimo, że przenika mnie melancholia całego świata.
Srebrzysta Luna zza chmur się czasem wyłania,
przekazuje mi wiersze pisane Waszą miłością.
Aura tego uczucia to niewysłowiona poezja,
nasycam się nią, wraz z całą moją marnością.
Widowisko świateł uderza mnie swą jasnością,
wnikam w jej istotę i staję się złotym gromem,
Pęka nieboskłon, kiedy tryskam całą mocą
i uderzam w skałę, żegnając się z mym ciałem.
Po co bierzesz je w swoje silne ręce?
To szczątki moje, popiół na wietrze…
🌹Monada🌹
Kacprowi Ł.
.
.
Chciałbym się przed Tobą obnażyć,
nie myśląc o tym, co może się zdarzyć.
Być jak świadomość czysta i wolna,
której jestestwo się wśród przestworów rozciąga.
Móc w nagości w siebie się przeobrazić
i w Twym istnieniu, rozpadać się i marzyć.
Umrzeć w Twoich najcieplejszych ramionach,
przerodzić się w niebyt, nieświadom końca.
🌹Tylko na chwilę🌹
Dagmarze K.
.
.
Zanim podążysz za całym chorym tłumem,
przed tym, jak pożegnasz się z aniołem stróżem.
Proszę, spójrz w moje oczy dziwnie przeszklone…
Wiem, to straszne, widać w nich jedynie wojnę.
Lecz, gdy spojrzenia nasze spotkają się,
chciałbym, abyś weszła na moją ścieżkę.
Choć raz uroniłbym szczęśliwą łzę…
Dla Ciebie odsłonię wtedy zbolałą duszę
i zawrócę z dotychczas obranej drogi,
pójdę tam, gdzie rzuci nas świat szeroki.
Uwierzę w każde słowo mimo woli,
niech słodkie kłamstwo mnie ukoi.
Przez sekundę będę z Tobą i zapomnę o samotności,
potem odejdziesz, ukochana, a ja umrę z miłości…