Renata Skórnicka
Z tomiku: Uśpieni
Wydawnictwo Warszawska Firma Wydawnicza
🌹Uśpieni🌹
Zapomnieliśmy, że w ogrodach
wieczornej ciszy światło tańczy.
Miłość w dwudziestym pierwszym wieku
ma kształt uschniętej pomarańczy.
Zapomnieliśmy, jak świat światem,
przed snem do ucha szeptać baśnie.
Ledwie umiemy na dobranoc
łagodzić polityczne waśnie.
Zapomnieliśmy, w jakim bólu
przyszło nam rodzić wspólną wolność.
Nie pamiętamy, jaki gniew
budziły słowa: „Wam nie wolno”.
Zapomnieliśmy, że poezja
powstaje z prochów pokolenia.
I ono jest. Tworzy się znów.
Szuka swych dróg, słów i natchnienia.
Zapomnieliśmy… słabi ludzie.
Pamięć ulotna jest, nietrwała.
Poetów czas nadchodzi znów,
by chociaż część nas przetrwała.
🌹Embrion🌹
Poezja we mnie
boi się urodzić,
boi się rozkwitnąć
jak czerwona róża,
jak niewinna brzoza,
jak dziecko rozkoszne.
Kuli się tak cicho
i nie śmie oddychać
ze strachu przed ludźmi.
A przecież mogłabym
ją podziwiać
jak czerwoną różę.
Mogłabym ją objąć
ramionami czule
jak niewinną brzozę.
Mogłabym przytulić
do serca głębokiego
jak dziecko rozkoszne.
I już tak dorosłą
oddać strasznym ludziom.
🌹Miejsce🌹
Jest taka przestrzeń
w mojej ciemności,
w której pogrążam się cała.
Nie słyszę krzyku.
Nie czuję złości.
Jestem bezbronna i mała.
Jest taka przestrzeń
w mojej ciemności,
do której klucz tylko ja mam.
I nie otwieram
przygodnym gościom.
Najlepiej czuję się sama.
Jest taka przestrzeń.
Ciepła i cicha.
Mogę przytulić się w nocy.
Nie ma nieszczęścia.
Nie ma zazdrości.
Nie potrzebuję pomocy.
Nie wejdziesz do mnie
prosto z ulicy.
Nikt obcy tutaj nie bywa.
Jest taka przestrzeń
wyłącznie moja.
Poezją się nazywa.
🌹Zmora senna🌹
Przebłysk nieznanego
w głowie myśl swą plecie.
Śnię i sen zamglony
ciało moje gniecie.
Rozbudzona jawa
daje przyzwolenie
na sen o błogości,
na senne olśnienie.
Gdzie zjawa tej nocy
czar wygrywa ducha,
tam czas się zatrzymał
i w napięciu słucha.
Słucha o nieznanym,
co w duszy się budzi,
niewidoczne oku,
zbyt senne dla ludzi.
Sen mój dziwny płonie,
duszę się, żar studzę.
W okrutnym pożarze
palę się i budzę.
🌹Czas jarzębin🌹
Czerwona jak kropla krwi
na sznurek nanizana.
Koral z jesiennym liściem
gdzieś w gąszczu zaplątany.
Tańczy w przymglonym świetle,
w podmuchu wiatru z nieba.
W dłoni ucieka przez palce
na ziemię czarną jak heban.
Ziemia kocha odcienie
czerwieni w bladej poświacie
i twarze kobiet spłonionych,
schowanych za białym kwiatem.
Kwiaty dał im miłośnik
jarzębin i kochania,
w ciepły, jesienny wieczór,
gdy księżyc wszystko ochraniał.
🌹Śmierć🌹
umieram sto razy dziennie
umieram cicho w zachwycie
spacerem
chwilą słońca
nad miastem
żółtym liściem
w jesieni zenicie
i umieram powoli przewlekle
tuli do mnie się cisza nieśmiała
tłumu
chwil słońca
nad miastem
kilku dźwięków
które cicho wydała
tak umieram w dzień
czasem nocą
pełną
ciszy dobrej
bez tłumu
kilku dźwięków
co w ciszy tej psocą