Jordan Mateusz Tomczyk – urodził się w 1990 roku w Gnieźnie. Po ukończeniu studiów w Wyższej Szkole Umiejętności Społecznych w Poznaniu (kierunek – prawo) opuścił rodzinną miejscowość, by zamieszkać na stałe w Toruniu. Na co dzień pracownik biurowy, a po godzinach również dziennikarz sportowy. W czasach licealnych grywał w zespołach rockowych jako basista. Fan serii gier Assassin’s Creed. W wolnych chwilach pisuje wiersze, opowiadania i jednocześnie pracuje nad kolejnymi książkami. Największy wpływ na jego twórczość literacką wywarli tacy autorzy jak Stephen King, Jo Nesbø i Dmitrij Głuchowski, natomiast jego niedoścignionym wzorem pozostaje Johann Wolfgang von Goethe.
Czytadło: Dlaczego postanowiłeś skupić się na interpretacji postaci Wertera z powieści Johanna Wolfganga von Goethego?
Jordan Tomczyk: Postać Wertera zafascynowała mnie od momentu, w którym po raz pierwszy miałem okazję zapoznać się z dziełem autorstwa Goethego, a było to konkretnie w czasach licealnych. Muszę jednak otwarcie przyznać, że historia ta wróciła do mnie ze zwielokrotnioną siłą, kiedy kilka lat temu sam doświadczyłem podobnej sytuacji, jaka stała się udziałem wspomnianego wcześniej bohatera. Początkowo w ogóle nie planowałem wydać tej książki. Stanowiła ona dla mnie rodzaj nie do końca wówczas uświadomionej autoterapii. Pozytywny odzew ze strony osób, które miały okazję ją przeczytać, przekonał mnie jednak do tego, by podzielić się nią z resztą świata. Tamta sytuacja jest już na szczęście za mną, lecz książka, chcąc nie chcąc, pozostanie ze mną na zawsze, gdyż stała się dla mnie punktem wyjścia do dalszej twórczości literackiej.
Czytadło: Czy Werter mógłby znaleźć inną drogę, aby radzić sobie z trudnościami, zamiast targnąć się na swoje życie? Czy uważasz, że istniała szansa na pozytywne rozwiązanie dla niego?
Jordan Tomczyk: Droga, jaką podążył Werter zawierała w sobie wiele odnóg i gdyby we właściwym momencie wybrał choćby jedną z nich, nie skończyłby w grobie pod dwiema lipami. Mógł nie angażować się w znajomość z Lotą, kiedy tylko posłyszał, że jest ona z Albertem niemal po słowie. Mógł nie wracać do Wahlheim po tym, jak opuścił tę miejscowość, aby rozpocząć działalność konsularną. Mógł wreszcie poprosić Wilhelma, by zabrał go z powrotem w rodzinne strony, kiedy znajdował się już na skraju załamania nerwowego... Przede wszystkim zabrakło jednak kluczowego elementu, który obecnie jest zdecydowanie bardziej rozwinięty i ogólnodostępny, niż w tamtych czasach, a mianowicie... terapii.
Czytadło: Jakie elementy z życia Wertera uważasz za najbardziej uniwersalne i nadal aktualne w dzisiejszym społeczeństwie?
Jordan Tomczyk: Czasy się zmieniły, lecz w gruncie rzeczy zmianie nie uległa natura ludzka. Dziś wiele osób nadal wikła się w dziwne relacje, których nie można nazwać zdrowymi, szczęśliwymi związkami. To właśnie sprawia, że cierpią i przez to też podejmują w swoim życiu wiele błędnych decyzji. Nie zawsze prowadzą one do śmierci, a przynajmniej nie tej samobójczej, ale jednak uciekanie w różnego rodzaju uzależnienia również nie przynosi dobrych efektów. Ten właśnie element przychodzi mi na myśl w pierwszej kolejności. Jest ich oczywiście więcej, ale to raczej temat na obszerny elaborat.
Czytadło: Czy uważasz, że literatura może pełnić rolę terapeutyczną dla czytelników doświadczających trudnych emocji, takich jak nieszczęśliwa miłość?
Jordan Tomczyk: Tak, jak najbardziej. Sam jestem zresztą tego żywym przykładem. Zdecydowanie łatwiej jest poradzić sobie z pewnymi trudnościami życiowymi, kiedy mamy świadomość, że inni też ich doświadczyli, nawet jeśli mowa o postaciach fikcyjnych. Może zabrzmi to trochę jak oksymoron, ale razem cierpi się raźniej i to również uważam za nieodłączny element ludzkiej natury.
Czytadło: Czy istnieje jakaś specyficzna scena w „Wywiadzie z Werterem”, która jest dla Ciebie szczególnie istotna lub emocjonalna?
Jordan Tomczyk: Cóż, w zasadzie cała książka taką właśnie dla mnie jest, lecz gdybym miał wybrać jeden fragment, to chyba ten, kiedy pod koniec Dorian pyta Wertera, czy ten naprawdę nie miał innego wyjścia i musiał targnąć się na własne życie. Nie zdradzę jednak, dlaczego akurat ten moment, ponieważ odpowiedź... znajduje się w książce.
Czytadło: Czy istnieje jakiś konkretny przekaz, który chciałeś podarować czytelnikom poprzez swoją interpretację postaci Wertera?
Jordan Tomczyk: Chciałem przede wszystkim oddać emocje, jakie mi wówczas towarzyszyły, ale jak wcześniej wspomniałem, nie planowałem pierwotnie przekazać tej książki w ręce szerszego grona adresatów. Pisałem ją bardziej dla siebie, przynajmniej w tamtym momencie.
Czytadło: Jakie są Twoje metody pisania? Czy preferujesz określony czas lub miejsce do pisania?
Jordan Tomczyk: Jeśli chodzi o moją twórczość, to opiera się ona w głównej mierze na nagłych przypływach weny. Czasem w mojej głowie pojawiają się luźne myśli, które później zamieszczam w utworze, czasem są to całe zdania, lub nawet poszczególne słowa kluczowe, będące punktem wyjścia do dalszych działań. W takich chwilach chwytam od razu za telefon i wszystko skrzętnie notuję, a gdy mam już gotową lwią część materiału, siadam w wolnej chwili przed komputerem i układam wszystko w zwartą całość.
Czytadło: Czy zawsze marzyłeś o karierze pisarskiej, czy to coś, co pojawiło się w Twoim życiu spontanicznie?
Jordan Tomczyk: Od najmłodszych lat uwielbiałem pisać. Moja mama do dziś przechowuje różne wiersze oraz opowiadania, jakie pisałem, będąc jeszcze w podstawówce. Swoją pierwszą w pełni ukończoną książkę napisałem dość późno, jednak najwyraźniej na wszystko w życiu przychodzi właściwy czas.
Czytadło: Jakie są Twoje największe ambicje jako pisarza?
Jordan Tomczyk: Pisać tak wszechstronnie, jak to tylko możliwe. Pod tym względem chciałbym być trochę takim pisarskim Quentinen Tarantino. On przecież tworzy filmy, które nie tylko mają swój niepowtarzalny, specyficzny klimat, ale również dotykają bardzo zróżnicowanej tematyki. Mam bardzo wiele różnych zainteresowań literackich, poczynając od literatury pięknej, przez klimaty mafijne oraz post-apo, a na horrorach i thrillerach kończąc. Jestem też wstępnie umówiony z pewnym żużlowcem na stworzenie jego biografii. Krótko mówiąc, w swojej twórczości nie chcę ograniczać się wyłącznie do jednego gatunku literackiego.
Czytadło: Czy istnieją inne formy sztuki, które również Cię inspirują?
Jordan Tomczyk: Tak, oczywiście. Przede wszystkim muzyka i to nie tylko ta współczesna, ale również klasyczna, z Szopenem, Mozartem i Vivaldim na czele. Jeśli zaś chodzi o malarstwo, uwielbiam twórczość Salvadora Daliego oraz "Witkacego". Śmiało mogę o sobie powiedzieć, że jestem człowiekiem wrażliwym na sztukę.
Czytadło: Jakie są Twoje główne zainteresowania poza pisarstwem?
Jordan Tomczyk: Wspomniana muzyka, sport z naciskiem na piłkę nożną, historia oraz podróże. Te mogę wskazać jako główne, choć mam ich znaczenie więcej.
Czytadło: Czy muzyka, zwłaszcza rockowa, nadal odgrywa istotną rolę w Twoim życiu i może mieć wpływ na Twoją twórczość literacką?
Jordan Tomczyk: Gitara basowa od pewnego czasu leży odłogiem ze względu na nawał obowiązków, lecz nie oznacza to, że wyrugowałem muzykę ze swojego życia. Ma ona zresztą wpływ na moją twórczość literacką. Czasem zdarza się, że wpada mi w ucho jakieś zdanie, lub nawet wyrażenie z danego kawałka i na jego podstawie tworzę następnie swój wiersz, lub opowiadanie. Muzyka do dziś w mej duszy gra i to już się raczej nie zmieni.
Czytadło: Jakie są Twoje ulubione elementy twórczości Stephena Kinga, Jo Nesbø i Dmitrija Głuchowskiego, które znalazły odzwierciedlenie w Twoich książkach?
Jordan Tomczyk: Są to przede wszystkim elementy grozy, tajemniczości i momentami mistycyzmu. Widać je przede wszystkim w opowiadaniach, które publikuję w Internecie na portalu "Opowi.pl". W sumie to dość ciekawe, bo ogółem nie przepadam za horrorami jako filmami, ale uwielbiam czytać książki osadzone w takich właśnie klimatach. Pisać zresztą też.
Czytadło: Czy Twoja praca jako dziennikarza sportowego wpłynęła na Twoje podejście do pisania literatury?
Jordan Tomczyk: Oczywiście. Dziennikarstwo opiera się przecież w głównej mierze na tworzeniu nowych treści, co pozwala rozwijać własny warsztat dziennikarski. W jaki sposób się to dokonuje? Na przykład poprzez sprawdzanie poprawności użytych w danym tekście wyrazów oraz sformułowań, co stało się w ostatnich latach moją małą obsesją, lecz muszę przyznać, że niezwykle pożyteczną. Praca dziennikarza sportowego wpływa zatem na moją twórczość literacką.
Czytadło: Czy masz jakieś rady dla młodych autorów, którzy również chcieliby podjąć się interpretacji znanych postaci literackich w swoich utworach?
Jordan Tomczyk: Mam takie dwie wskazówki. Po pierwsze: dobre rozeznanie w temacie. Niech poszukują jak najwięcej informacji na temat wybranej postaci i to nie tylko w książce, której ona dotyczy, ale również w różnego typu opracowaniach, ekranizacjach itp. A druga rada? By jedynym ograniczeniem dla nich była wyobraźnia.