Mówimy, że to świat nie wierzy w małżeństwo. Rozmywamy własną historię, jej sens w zderzeniu z rzeczywistością i czasem. Jakbyśmy nie istnieli naprawdę, a byli tylko wspomnieniami samych siebie z wczoraj, z kiedyś. Jakbyśmy nie pamiętali, dlaczego włożyliśmy jedno drugiemu obrączkę na palec. To nie świat się ożenił. Nie ma co winić świata. To ja i ty powiedzieliśmy sobie "tak", niesieni nadzieją, że rozpalimy światło w mroku. Ja i ty poślubieni sobie na oczach świata. To z mojego serca wywietrzała resztka wiary. Jej miejsce zajęła odpowiedzialność. To we mnie spłowiała nadzieja, zastąpiona walką o przyszłość. We mnie zgasła miłość. Po niej zostaje puste miejsce, którego człowiek nie jest w stanie niczym zapełnić.
Ceremoniał pustyni. Olga Bartnik, str. 178