Chwile pełne euforii, Dni głębokiego dołka. Śmiech w słoneczne dni, Łzy w deszczowy poranek. Myśli błądzące w obłokach, Rozmowy pełzające po ziemi. Nieobecne spojrzenie, Oczy zapatrzone w oczach.. Symptomy jednoznaczne. Wiosna jest tuż, tuż.
Nie mogłam się powstrzymać, tak pięknie dziś świeci słońce, że z Lunką wybrałam się na spacerek. Nowo powstałe malowidło na jednym z bloków osiedlowych wita nas każdego dnia gdy idziemy tą że ścieżką po lewej stronie.😀 A po prawej no cóż... plac zabaw dla dzieci mamy.🙃😄 Lunka złapała trop ciekawe kogo... to jednak nie trop😂🤣 szukała miejsca na swoją potrzebę, a to też wymaga odpowiedniego miejsca. Heh.... Idąc dalej Lunka wytropiła kasztana i trochę z nim hasała...W pewnym momencie nie chciała ruszyć, zaparła się i nie do ruszenia. Trzeba było ją przekupić... no więc mówie: - idziemy na ławeczkę? No więc się ruszyła.😊 Na ławeczce trochę się wygrzałyśmy, poobserwowałyśmy, i ruszyłyśmy dalej... Ponieważ nasze osiedle jest dość spore jeszcze na koniec Kościółek Wam pokażemy z ciekawszych rzeczy na koniec i wyruszamy w dalszą drogę...
Przyczyną naszego spotkania jest wasza miłość. - Powiecie, że to banał! - Bynajmniej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę kryteria mediów czy współczesne poglądy, właśnie tak możemy powiedzieć, ale kiedy zastanowimy się, czym naprawdę jest miłość, możemy się pogubić... Słownik podaje między innymi takie definicje, cytuję: "głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie; silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich; poczucie silnej więzi z czymś, co jest dla kogoś wielką wartością". - To nie jest pełna definicja miłości. Zgadzam się, towarzyszą jej piękne uczucia, ale sama w sobie nie jest uczuciem. Gdyby nim była, jak moglibyście dziś obiecać sobie wspólne życie do śmierci? - Nie można obiecać czegoś, nad czym nie ma się kontroli. Uczucia szybko przychodzą i się ulatniają. Jeśli mówimy więc komuś sakramentalne "tak", nie robimy tego pod wpływam chwili, bo poznaliśmy się już jakiś czas wcześniej. Co więc nas do tego skłania poza ciepłymi uczuciami względem drugiej osoby? Decyzja. Decyzja, którą podejmujemy już na samym początku znajomości. W połączeniu z uczuciami rodzi w nas pewną postawę. Względem nas i innych. Bo miłość to nie ślepe zapatrzenie w jedną osobę, ale spoglądanie we wspólnym kierunku. Dążenie do rozwoju. I, oczywiście, wspieranie drugiego człowieka. Kiedyś porównywałam ją do gwiazd. - Gwiazdy są wszędzie. Jak wielki jest kosmos, tak wiele jest gwiazd. Świecą w spokoju pomimo burz w naszym świecie, pomimo wszystkich zjawisk. Świecą pomimo trudności. I może czasem tracą siły. Ale do tego właśnie zostały powołane. To zapewnia im sens życia. Są jak my. - Jak ludzie. Zostaliśmy powołani do niesienia miłości. Może w życiu chodzi o to, żeby nauczyć się prawdziwie kochać, nie zapominając o źródle?
Kobiecość jest młoda... Kobiecość ma sześćdziesiąt, siedemdziesiąt i osiemdziesiąt lat. Na twarzy tej kobiecości odciśnięte są linie przeżyć. Kobiece serca są pełne wspomnień, przeżyć, zadrapań, szczęśliwych chwil. Już niemłode, ale pełne doświadczeń. Kobiecość, to poczucie humoru, fantazja, piękny uśmiech... To emocje...Przeżywanie. To spotykanie samej siebie. To uśmiechanie się do swojego odbicia w lustrze. To dobre słowa, piękne serce, chęć niesienia pomocy. Ale też ciche dni, burzowe chmury, tupnięcie nogą. Kobiecość to piękna dusza i umysł. Wrażliwość na drugiego człowieka. To wzruszanie się tysiąc razy dziennie albo jeszcze więcej. Kobiecość to przekonanie, że jakoś dam rade... Raz lepiej, raz gorzej, ale dam. A jak nie dam, to sobie pobeczę. Kobiecość to mój cięty język i mówienie o tym, kiedy coś mi się nie podoba. To moja samotność... Czasami jestem tak bardzo samotna. Każdy jest. Kobiecość to moje "za dużo" w niektórych miejscach, a w innych jakoś za mało. To moje zmarszczki i siwe włosy. To moje zwątpienie... Moja kobiecość jest intensywna, zuchwała, zadziorna, roześmiana, szalona, roztańczona. Taka moja....
Dzień Kobiet. Gabriela Gargaś, str.115 (kieszonka)
Od 2008 zawodowo zajmowałam się kosmetyką, oraz podologią, teraz robię tylko czysto hobbystycznie, raz na jakiś czas, ponieważ na wiele specyfików jestem uczulona :( samo życie jak miewa się mówić. Ale dziś rano miałam zaszczyt wykonać paznokcie hybrydowe to się chwalę...
Świnka morska – kawia domowa jest gatunkiem udomowionegogryzonia. Została udomowiona przez południowoamerykańskich Indian w czasach prekolumbijskich. Indianie wykorzystywali kawię do celów kulinarnych, rytualnych oraz w medycynie ludowej. Trafiła do Europy jako zwierzę hobbystyczne w XVI wieku, zaś w XIX wieku zaczęła być używana jako zwierzę laboratoryjne. C. porcellus jako forma udomowiona powinna być traktowana jako zwierzę bez ustalonych dzikich populacji. Wśród ludności południowoamerykańskiej nadal rozpowszechniona jest hodowla kawii domowych na mięso. Jako zwierzęta rzeźne są także hodowane w krajach afrykańskich, ale większość kawii żyje w hodowlach hobbystycznych popularnych na całym świecie.
Jak zaczęła się moja historia ze świnką?
Moją rozetkę otrzymałam od koleżanki na zakończenie rocznej szkoły podologicznej, tak, tak, jak zwykle kogoś przygarniam :). Była taka maleńka. Musiałam posiąść niezbędną mi wiedzę na temat tegoż zwierzątka bo nigdy nie miałam świnki - jako dziecko, fascynowały mnie wtedy chomiki. Świnka kojarzyła mi się z częstym sprzątaniem i wielką odpowiedzialnością i co do tego miałam niestety rację. Pierwsza wizyta u weta oczywiście odbyła się już następnego dnia i okazało się że ma wysypkę bo koleżanka podała jej złe jedzenie, tutaj zaczęło się odkażanie i smarowanie, 4 razy w roku jeździmy na przycięcie i opiłowanie zębów bo niestety sama tego nie wykonam, pazurki obcinamy raz na miesiąc, ze względu że tył jej włosów jest dość długi muszę ją również czasem kąpać, żeby nie śmierdział oraz czesać aby nie robiły się kołtuny. Świniki nie wytwarzają również witaminy C, więc zakupuje w zoologicznym witaminę C w granulacie i mieszam z karmą.
Jest sympatycznym gryzoniem, samcem trzybarwnym, kiedy chce jeść lub pić po prostu woła – kwicząc tak przeraźliwie jak by w domu się coś paliło. Po za tym wydaje jeszcze mnóstwo innych odgłosów, które są bardziej sympatyczne dla ucha ;) Imię nadał jej mój mąż - Kędzior, bo ma takiego irokeza na głowie. Uwielbia bujać się na ha maczku, może też na nim przesiadywać całymi dniami, sweetaśnie to wygląda.
Latem uwielbia ogórki z działki mojej mamy oraz nać marchwi i koperku - wcina aż mu uszka się trzęsą.
Jak go wyciągam towarzyszy nam Lunka – uwielbia go lizać, a on nie protestuje, zaprzyjaźnili się od pierwszego dnia. Jak wołam gdzie jest Kędzik od razu wie gdzie pobuszował i tak go znajduję.
Niestety świnkę mam jedną, mimo, że to zwierzątko stadne i potrzebował by współtowarzysza.
Serdecznie Was pozdrawiam i czekamy z Kędzikiem na następne słoneczne ciepłe dni, żeby posiedzieć sobie na balkoniku :)
Krótki poradnik, który ma na celu pomóc dorosłym w otaczającym ich świecie.
Duża czcionka tego poradnika, staranny dobór słów, przemyślane dopasowanie tekstu do obrazków mają pozwolić dorosłym odnieść wrażenie, że nauczyli się radzić sobie w życiu.
Hmmm... trochę bym tu polemizowała, dla mnie nie są dosadne, przede wszystkim nie wnoszą niczego specjalnego w moje życie czytelnicze, a już wogóle nie mówią "jak żyć" by nie dopuszczać do kaca, a wręcz może zachęcają ;). Obrazki już są ciekawsze niż same opisy do nich. Wybrałam dla Was moim zdaniem, te, "ciekawsze". A co wy na to?