Magdalena Łubkowska
Z tomiku: Ona i On
wydanie audio czyta Czarek Papaj
gdybym tylko mogła
codziennie kradłabym słońcu promienie
by lekko budziły cię o świcie
przez siedem gór i siedem rzek
płynąłby do ciebie
mój uśmiech
gubiący po drodze
tęsknotę
gdybyś tylko mógł
karmiłbyś moje serce
spełnionymi marzeniami
i nie pozwolił mym dłoniom
tęsknić w samotności
gdybym tylko mogła
napełniałabym kąciki twoich oczu
spełnieniem niemożliwego
a pod powiekami
zostawiała fotografie
naszych odnalezionych uśmiechów
gdybyś tylko mógł
trzymałbyś moje dłonie
w ramionach chował przed mrokiem
spojrzeniom odbierał lęki
gdybyśmy tylko mogli…
Zapraszam Was bardzo serdecznie 🤗
Na FB można dziś zadawać pytania autorowi od godziny 14:00, w wolnych chwilach odpowie😊
https://www.facebook.com/101484055135456/posts/478469180770273/
Dla tych co nie mają FB
https://czytadlojagody.blogspot.com/2022/08/magdalena-alicja-ubkowska-ona-i-on.html
Oraz fragment z wywiadu
Zapraszam Was bardzo serdecznie 🤗
Na FB można dziś zadawać pytania autorowi od godziny 14:00, w wolnych chwilach odpowie😊
https://www.facebook.com/101484055135456/posts/477073757576482/
Dla tych co nie mają FB
https://czytadlojagody.blogspot.com/2022/08/amanda-chudek-rywalka-wywiad.html
Oraz fragment z wywiadu
Zapraszam Was bardzo serdecznie 🤗
Na FB można dziś zadawać pytania autorowi od godziny 14:00, w wolnych chwilach odpowie😊
https://www.facebook.com/101484055135456/posts/476459367637921/
Dla tych co nie mają FB
https://czytadlojagody.blogspot.com/2022/08/marcin-lewinski-mocno-osadzony-wywiad.html
Oraz fragment z wywiadu
Marcin Lewiński
Z tomiku: Mocno osadzony
Wydawnictwo Oficynka
budzisz się rano zmęczony trzydziestoletnim
poszukiwaniem
Świętego Graala zbierasz kolejne części
porozrzucanych ubrań
jakbyś sobie jeszcze chciał poskładać
bezskutecznie
chcesz ratować się ostatni już raz czarną i mocną
kawą ale nie ma już ani myśli ani kawy
pustka pusta puszka to znak
drogowskaz z przekazem
by być przyjętym do królestwa cieni
bierzesz prysznic nie odkręcając wody
brudnej duszy nie da się zmyć
zapalasz ostatniego papierosa
żar rozświetla twój żal nie nie żal ci niczego
to niepotrzebne wspomnienie nieudanego życia
spokojnie siadasz w fotelu zapomnienia
jeszcze nigdy nie osiągnęłaś takiej równowagi
przed tobą whisky z lodem smakuje wybornie
tak kończy się historia twojego życia
zamykasz powieki lekko uśmiechając się do ostatniego snu
Marcin Lewiński
Z tomiku: Mocno osadzony
Wydawnictwo Oficynka
(bohaterom Ukrainy)
zaczęło się od bomby atomowej
każdy ma swoją Hiroszimę
zaczęło się od katastrofy w elektrowni
każdy ma swój Czarnobyl
zaczęło się od huraganowych nalotów
każdy ma swój Pearl Harbor
zaczęło się od najazdu Rosjan
każdy ma jakąś Warszawę Budapeszt Kijów
z ulic Paryża zniknęły szerokie limuzyny
panie w wytwornych sukniach
panowie w szykownych frakach
Palermo legło w gruzach
spłonęły biblioteki w Lipsku
mosty Europy zwisają do rzeki
zobojętniałeś Boże na tragedie
te szybko stają się
nudne
Marcin Lewiński
Z tomiku: Mocno osadzony
Wydawnictwo Oficynka
(zapis limfatyczny)
najpierw uzbrojony po kły wartownik obstając
przy swoim
donośnym barytonem nie chce mnie wpuścić
na teren zakazany
przez co nie umiemy się dogadać
nie operujemy w tej samej stylizacji
inaczej definiujemy podstawowe pojęcia
odmiennie nauczono nas tej samej wiedzy
jedynie sztuka trzymania dystansu
jest mniej więcej na tym samym poziomie
w końcu on odpuszcza archaizację idiomy swój dialekt
przywołany przez napełniających mu michę
zgrabnym susem
znika
następnie wzgórza - pozostawione ślady pojazdów
niekosmicznych
dysząc wspinam się utartym szlakiem ludzkiej
ingerencji w naturę
gdy nagle rwące myśli spojrzenie oszałamia widok
pędzącego kozła
zdecydowanie nie jest ofiarnym
tym samym degraduje tak ważny dla ludzkości stereotyp
truchlejąc przed nim potężnieję przed sobą
wspinam się krętą ścieżką linii serca napiętej
w wyschniętym przełyku
jestem sapiącym oddechem w nie najlepszej formie
fizycznej
wzgórza objawiają wiele prawd już objawionych
tylko wspomnę czasy gdy myślałem że zjadłem
wszystko
każdą mądrość wylizując miskę z rozumem do dna
wzgórza odkryły brakującą nanocząsteczkę prawdy
której jak się okazało
miałem w pełni nigdy nie dostąpić
stąd do dziś operuję czasami zaprzeszłym przyszłym
i niedoszłym
jakby były linią ciągłą
nieustającym zdarzeniem
jednostajnie monotonicznie niezmiennym
na niewielkiej przestrzeni z samym sobą jakbym
pozostawał
umarły
Marcin Lewiński
Z tomiku: Mocno osadzony
Wydawnictwo Oficynka
(samotny jak wiosło
gondolier kończy pracę
rozciera przedramię bolące
od nienaturalnego ruchu ręki)
łapiesz obrazy
samotny gondolier
wąskie przejścia
romantyczne mostki
dzieła Voltera
uliczka Goethego
duch Casanovy
pomnik Manina
one się nie bronią
złamane znaczenie
zalew pseudoturystów
z kraju na Ch
trzy tysiące gondol
a na żadnej nas
o trzy tysiące
za dużo
Europa jest za mała
zbyt delikatna
bezbronna
słaba
za dziesięć lat kiedy tu przyjedziemy
nic się nie zmieni
prócz jeszcze większego zalewu
totalnego załamania znaczeń
samotny jak wiosło
gondolier kończy pracę
rozciera przedramię bolące
od nienaturalnego ruchu ręki
Marcin Lewiński
Z tomiku: Mocno osadzony
Wydawnictwo Oficynka
jestem miastem pozostawienia
składam się wyłącznie z obrzeży
na których złowieszczo trzeszczą
wypalone elektryczne latarnie
siejąc trwogę wśród nielicznych gryzoni
to nawet nie są zgliszcza
raczej pustostany
pośpiesznie opuszczone
przez przesiedleńców
jakby Wezuwiusz szykował powtórkę
z wątpliwej rozrywki
na próżno szukać tu centrum
umarło jeszcze zanim Agora osiągnęła apogeum
poprzewracane stragany
walające się skrzynki po egzotycznych owocach
porozrzucane kości bezpańskich psów
gdyby iść na niewydarzony spacer
nie warto zwracać uwagi na architekturę
zapomniane czasy Bizancjum
oblekły w mity
opowiadane wśród biednych i głodujących
jedyne co zastanawia
to ogrom pustki zniszczeń
powstały w wyniku czego?
nagłej eksplozji znaczeń?
rozmycia sensów?
powstałej w wyniku tego
oschłości serca?