Mariska dogoniła księcia, ale nie próbowała mu nic wyjaśniać. Myślała tylko z rozpaczą, że postanowił ją izolować od każdego, kogo znała i lubiła. Diuszesa to rozumiała i mogła wybaczyć taką impertynencję - myślała Mariska - ale któż inny tolerowałby takie zachowanie ? Postanowiła jeszcze tego samego dnia przeprosić księżnę, nawet gdyby miało to rozzłościć Friedricha. Okazja nadarzyła się po podwieczorku, kiedy książe zagłębił się w gazetach, których kilka otrzymywał codziennie pocztą z Niemiec. Bez żadnych wyjaśnień Mariska opuściła apartament i zeszła na parter, do pokojów zajmowanych przez księżnę.