Wyciągnął ręce w jej stronę. Eva cofnęła się jeszcze o krok i wtedy poczuła za sobą fotel. Nie miała dokąd uciec. Markiz porwał ją w ramiona i gwałtownie przyciągnął do siebie. Krzyknęła z przerażenia i zaczęła się wyrywać. Z całych sił odpychała go, rozpaczliwie rzucała na boki głową, starając się uniknąć obmierzłych pocałunków. ? Podniecasz mnie! ? wyszeptał schrypłym głosem, który zabrzmiał jak pomruk dzikiego zwierza. ? Pragnę cię i na Boga, będę cię miał! Eva krzyknęła. Poczuła na skórze jego usta, gorące i łapczywe. Krzyknęła ponownie.