Krzyknęła, kiedy generał złapał ją za kark i rzucił na łóżko twarzą w dół. To niemożliwe - pomyślała. Ale po chwili szpicruta ze świstem przecięła powietrze i wylądowała na jej plecach. Nadludzkim wysiłkiem zacisnęła usta. Uderzenia spadały jedno po drugim, przecinając cienką bawełnę szlafroka i muślin koszuli nocnej. Ich materiał zupełnie nie chronił przed razami elastycznego bicza, który w ręku generała stał się prawdziwym narzędziem tortury. Utraciła zdolność myślenia. Każdy cios wprawiał ją w dygotanie, ze strachem oczekiwała następnego. Całe ciało wypełniał ból rozchodzący się od szyi aż do kolan. Nagle ból ustał. Usłyszała głos wuja dobiegający jak gdyby z daleka:
- Czy teraz zrobisz, co ci każę?