Była to miłość. Miłość, której oczekiwała i bała się, że nigdy nie nadejdzie. Ramiona markiza objęły ją mocniej, usta stały się bardziej natarczywe i Ola zapragnęła być tak blisko niego, by zatracić się całkowicie. Należała do niego, już nie była sama i nie bała się. - Kocham ... cię! Kocham ... cię!