Po drodze rozmyślała. Oto weźmie w Dakarze ślub, i to w takich okolicznościach! Kiedy widywała razem Yvette i Rémy'ego, zapatrzonych w siebie, modliła się w głębi serca o podobną miłość dla siebie. Desperacko potrzebowała miłości, a nie zaznała jej, odkąd zginęli jej rodzice. Nikt nigdy, z wyjątkiem Yvette, nie darzył jej nawet przelotną sympatią. Czuła w sobie niewysłowioną potrzebę miłości, a uczucia, jakie w niej budziło piękno muzyki, książek, które czytała, kwiatów, tak bujnych tu w Senegalu, wywodziły się z tego same go źródła. Cała była oczekiwaniem na dawanie i otrzymywanie miłości. Teraz miała wyjść za mąż bez niej. Wydawało jej się, że lodowat a ręka chwyciła i ściskała jej serce. Wychodzisz za mąż, przypominał jej rozsądek. (fragment)