Mówił tym samym spokojnym i opanowanym tonem, co wcześniej. Minerva wstrzymała oddech. Nie mogła okazać, jak bezgranicznie się boi. Chciała rzucić mu się w ramiona i prosić, by trzymał ją mocno... Woda podnosiła się coraz wyżej... Nie potrafiła już myśleć o nim z nienawiścią, mimo że wcześniej tego samego dnia najchętniej by go zastrzeliła z powodu katastrofy, jaką sprowadził na jej rodzinę. Teraz widziała w nim takiego samego jak ona człowieka, który pragnie żyć i oddychać.