Segregując zdjęcia na dysku znalazłem jedno, które ukazuje moment, kiedy znowu książki stały się dla mnie odskocznią i swego rodzaju przepisem na życie. Pozwólcie, że jednak zacznę od małego wprowadzenia.
Początek lat 90' to czas kiedy w podstawówce poznawałem metalowe dźwięki, samodzielnie zabierałem się do gitary z myślą, że kiedyś będę grał w zespole. W wyobraźni machałem długimi włosami stojąc na scenie, których rodzice ciągle nie pozwalali mi zapuścić. To również czas kiedy odkryłem horror Guy N' Smitha. Za kieszonkowe biegałem na dworcowe stoisko z książkami i kupowałem sobie kolejne tytuły. W treści było dużo seksu, brutalnych zachowań ale tego nikt poza mną nie wiedział. To nie niemieckie programy typu RTL czy SAT1, których rodzice czujnie strzegli po 23:00. Tu miałem wolną rękę (dziwnie to zabrzmiało), i w oczach rodziców byłem bohaterem. Syn czyta książki. Uzbierałem wówczas około dziesięciu tytułów (miesięczny budżet był bardzo skromny), które przepadły. Nie wiem co się z tymi książkami stało. Domyślam się, że komuś dałem, bo tak zwykle robię zmieniając hobby. Wówczas muzyka i gitara zajmowała mi długie godziny ćwiczeń.
Potem przyszedł czas szkoły średniej, więc literatura niekoniecznie przyjemna. Na tym etapie pani od polskiego odkryła w jednym z moich wypracowań naleciałości Jamesa Joyce'a, którego oczywiście nie znałem. Wypożyczyłem sobie książkę "Ulisses" w dwóch tomach, ale pan bibliotekarz nie dał mi dwóch tylko jedną i powiedział, że da kolejną jak przeczytam pierwszy tom. Przeczytałem oba tomy, poniekąd rozumiejąc co miała na myśli pani od polskiego. Każde kolejne wypracowanie leciałem wg schematu zdobywając najwyższe oceny. Skróciłem w ten sposób również dystans nauczyciel - uczeń i wiedziałem z wyprzedzeniem, co będzie na lekcjach w najbliższym czasie. Baaa, w kuluarach przesunąłem kiedyś sprawdzian z lektury, tłumacząc pani, że nie zdążę ogarnąć bo od roku czytam Biblię. Tak, od dechy do dechy. Zajęło mi to prawie rok czasu. Później przyszedł czas studiów, a z nim znowu książki nie pasujące do wewnętrznych pragnień. Czytałem to, co było trzeba i moja tymczasowa biblioteczka pękała w szwach od psychologicznych rozprawek na temat niedostosowań społecznych młodzieży.
Później moje granie w zespole obrało destrukcyjny tor, a w międzyczasie założyłem rodzinę i... obudziłem się w innym świecie. Próbowałem z grami komputerowymi i sieciowymi starciami, które następnie wyniosłem do realnego świata i biegałem po okolicznych lasach w pełnym oporządzeniu z karabinem na kulki z farbą, ale to ciągle było mało. Żona kupiła mi zestaw trzech książek.
To był ten moment. To był ten tzw. strzał w dychę, bo od tego momentu zacząłem na nowo budować swoją domową biblioteczkę i wzbogacać ją o kolejne tytuły. I teraz ten kadr, który ukazuje nowy etap. Samodzielne mieszkanie, moja rodzina i książki, które powoli zajmują przestrzeń.
Niewiele, ale tylko tyle udało mi się uzbierać podczas przeprowadzki z rodzinnego domu. Jak widać na załączonym obrazku jest Tolkien i pięknie wydana seria Władcy Pierścieni z Hobbitem włącznie. Jest seria Zmierzch mojej Żony. Jest Proces Kafki, Romeo i Julia, książki o samodoskonaleniu Murphy;ego i De Mello. Dowcipy i absurdy PRL-u i jakieś albumowe wydania wśród tych leżących. Na samej górze widać ułamek trzech książek, o których już wspomniałem i figurkę Assassina. Ten obraz to wycinek głównego zdjęcia, ale wtedy nie było gdzie i czym się chwalić więc tych ukierunkowanych na półki nigdy nie robiłem. Dla wytrwałych wrzucę to upokarzające zdjęcie, z którego został wycięty powyższy fragment.
Czytanie ruszyło, z nim pierwsze zakupy i zmiana miejsca na książki.
To pierwszy i jedyny regał w naszym mieszkaniu w tamtym czasie. Książek przybywało, nie było widocznego podziału na przeczytane i nieprzeczytane. Wszystkie równiutko. Nesbo mi nie podszedł i z czasem sprzedałem cały zbiór. O niebo wolałem Ketchuma, Edwarda Lee. To był kierunek, w którym chciałem podążać obok militarnych przygód, które w tym czasie również zaczęły się mnożyć. Obok figurki Assasina leżą dwie książki. To chyba Masterton i jego potęga i magia seksu. Do dzisiaj nie przekonałem Żony by przeczytała dedykowaną Kobietom część.
Wraz ze zmianą umeblowania pokoju swoje miejsce otrzymał drugi regał na książki, a z nim kolejne tytuły.
Tu widać największy skok, zarówno pod względem gatunków jak i ilości książek. Odkryłem postapo, fikcję militarną, pogłębiłem gałązki horroru sięgając do tych z klasy B i chyba już wiedziałem że to jedynie przedsmak tego co mnie czeka w przyszłości. Na tym etapie widzę, że rozgraniczałem już książki przeczytane względem tych czekających w kolejce. Pionowo przeczytane, poziomo czekające. Dzisiaj jeszcze mam na taką segregację miejsce, choć powoli zaczynam kombinować jak usprawnić tę selekcję.
Kolejny jakiś etap czasu i znowu zmiana. Oświadczam Żonie, że wynoszę moje komputerowe stanowisko z pokoju i oddaję go Synowi jednocześnie grzebiąc swoje rozgrywki klanowe. Duży krok, bo to spora ściana do zagospodarowania. Ja jednak miałem wobec niej opracowany wcześniej plan. No bo jak inaczej pójść za ciosem?
Tyle miejsca to aż się prosi samo. Kierunek był tylko jeden.
Wyglądało biednie, ale uspakajałem moją Żonę, że wraz z każdym miesiącem ten obraz będzie gęstniał. Dla ocieplenia atmosfery, dodałem, że może stawiać na pólkach co tylko się jej zapragnie. Z czasem i kolejnymi książkami, będziemy te elementy przesuwać, ewentualnie eliminować. To będzie jednak trwać. Od pierwszego zdjęcia, które Wam dzisiaj zaprezentowałem minęło już kilkanaście lat. Niestety z każdym rokiem tempo przybywania nowych pozycji książkowych trochę wzrasta ale zaczynam nad tym panować i ten wzrost powinien w najbliższym czasie się umiarkować. Zrozumiałem jakiś czas temu, że nie dam rady wszystkiego przeczytać, więc moje sito wyboru, zrobiło się nieco drobniejsze i do koszyka wpada już tylko dobrze wyselekcjonowana literatura.
Tak jest niemal dzisiaj, bo to jednak zdjęcie z września, więc układ pomiędzy stojącymi a leżącymi książkami na pewno się zmienił. W każdym razie mam jeszcze trochę wolnego miejsca i...
... i wypracowaną perspektywę na kolejną ścianę. Tak, to kolejna duża zmiana ale wymaga czasu. Starszy syn musi się wyprowadzić, a młodszy zająć jego pokój. Wtedy, w pokoju młodszego można zrobić naszą sypialnię, która pozwoli pozbyć się z salonu dużego łóżka. Wstawiając w to miejsce mniejszą kanapę, można będzie ją odsunąć od ściany na której pojawią się trzy regały osiemdziesiątki. Tej samej wysokości co na głównej ścianie, tworząc w ten sposób L-kę. Genialnie to rozpracowałem ;) Marzyłem kiedyś o tysiącu książek w pokoju, będzie miejsca na tysiąc pięćset spokojnie. Nie spieszy mi się, ten pomysł już żyje swoim życiem. Niech dojrzewa, ja będę go tylko doglądać
To tyle z mojej strony, musiałem się wygadać.
Dziękuję za uwagę i życzę miłej niedzieli.
Michał