Niezwykła książka ze wszystkimi tej niezwykłości wadami i zaletami. Gibson nie lubi czytelnika, nie robi nic aby miękko wprowadzić go w wykreowany przez siebie świat. Niemalże od pierwszej strony śmiałek sięgający po Neuromancera zalewany jest falą technobełkotu gęstego jak budyń, co z jednej strony bardzo podnosi próg wejścia i zniechęca do l...