Z mojej strony jak zwykle dobry wieczór bo zwykle do „wspólnego” słuchania odpalam się właśnie po północy. Z jednej strony dlatego, że to głównie wtedy moi domownicy już na dobre kładą się do łóżek i mało kto jeszcze łazi po mieszkaniu z ostatnimi potrzebami… z drugiej, lubię przesiadywać do rana i cichcem przemykać do łóżka by nikt nie zauważył, że ciągle jestem na nogach. Ostatnio, zasnąłem przyzwoicie, około 22, wstałem chwilę po 5-tej, przed budzikami Żony i starszego Syna. Ogarnąłem się i zacząłem czytać. Wstała Żona i Syn, który zapytał dosadnie… „Tata już wstał czy się kładzie?”. Jak widać, dobrze znają sytuację mimo moich prób ukrywania.
Nie mam zupełnie pomysłu na dzisiejszą nockę. Ale zacznijmy tak, bo to dobry temat… niech poleci a ja wytłumaczę za moment.
Szukaliśmy dzisiaj z Synem, tzn. to ja chciałem mu udowodnić swoją rację. Cóż wyszło jak wyszło i posłużę się kadrem ze swojego profilu FB gdzie uzewnętrzniam się z tego wydarzenia.
Szukając oczywiście tych miejsc, w aucie leciała ta płyta Judasów, ale to nie wszystko. Dostałem ją w swoim czasie pod choinkę, oczywiście w winylowej wersji. Ale i to jeszcze nie finał myśli. Tuż zaraz zacznie się mój upadek. Żona zdecydowała się na tak odważny prezent kiedy nie miałem jeszcze żadnej z ich płyty w domowych zasobach, a Judas przecież od zawsze tkwił w mej krwi. Ale trafić w tym układzie w idealnie pasującą płytę? To tylko sukces dla oddanego słuchacza. Dostałem ten czarny krążek. Głupi ja, zbyt szczery, zbyt impulsywny. Otworzyłem prezent i zastygłem. Super, pierwszy mój Judas (ich drugi patrząc na chronologię). Żona widzi moją radość i cytuje „bo piszą w internecie, że to ich najlepsza płyta”… chyba dla nich – rzuciłem nie zważając na konsekwencje. W moment prysnął świąteczny czar, czasem mówię szybciej niż zdążę przeanalizować, ale już nic nie mogło zawrócić mych słów. W rezultacie odtąd płyty kupuję sobie sam. Jasne, że mi wstyd ale cóż. Wypadek. Stało się. Musiało mocno zaboleć, widocznie musiało Jej bardzo zależeć by trafić w sedno. Jak widać, zgasiłem to bardzo szybko.
A tu proszę, tylko sześć lat różnicy pomiędzy płytami.
Nikt tamtego wieczoru już nie odwróci więc dzisiaj brniemy dalej. Mistrzowskie wykonanie, energia kompozycji, płyty, której słuchamy z Żoną najczęściej. Niczym Ironi, jeden numer, a tak wiele zmian.
Dobry rytm, prawie jak przechadzać się spokojnie niosąc za sobą złowrogie spustoszenie, a nagle rzucać się w ulotność, wzniosłość i refreeeen. Doskonałe.
Żona nie podjęła już nigdy tematu płyt w formie prezentu. Trochę szkoda, ale szanuję. Też bym był zniesmaczony w zaistniałej sytuacji.
Ok. Niech tak zostanie, dzisiaj nocka Judasów. Ale zanim polecimy z tak odważnymi gitarami, była też płyta numer jeden i mój ulubiony…
Mistrzostwo świata hehehe… Buja się ciało, kołysze na boki, ach.
A w tym przypadku, do poniższego numeru stroję gitary. Tak, niektórzy używają elektronicznych stroików, które na wyświetlaczach pokazują czy napiąć konkretną strunę wyżej bądź opuścić niżej. Ja słucham Judasów, więc wiedząc jak grają ten numer czuję gdzie powinien pasować dźwięk i tyle mi wystarczy.
Już czuję, że z finałem nie będzie problemu, ale póki co słuchajmy. Kolejny hicior… już po samych bębnach wiadomo o co chodzi…
To teraz z grubej rury… znowu bębny
i numer w którym swego czasu się zakochałem, Sentinel, urzekł mnie oczywiście gitarowo, nawet potrafiłem zagrać wstęp i już w moim wykonaniu brzmiał obłędnie a w ich… poezja
solo na dwie gitary niszczy…
i na chwilę spokojniej
i jeszcze głębiej
musiałem posłużyć się numerem bezpośrednio z płyty, gdyż żadna z wersji koncertowej nie wystarczająco przenosiła delikatność numeru. Za duże były straty na jakości. Zbyt wiele różnic.
Dobra to finał i znowu dylemat, co do wersji. Koncertowa czy studyjna. Ćśśśś.
Full ekran, głośniki na maksa i lecimy pod dobry sen…
Tyle na dzisiaj,
Tak jednoznacznie…
Dziękuję za uwagę,
Miłej…
Nie to jednak nie koniec, ostatnia płyta przecież, chociaż jednej numer. Zespół powstał w 1969 roku, póki co ostatnia płyta ujrzała światło dzienne w 2018 roku, to prawie pół wieku na scenie, w studiu itd. Należy im się.
i jeszcze
cholera, cała płyta niszczy.
Tak, mógłbym tak jeszcze przez kilka godzin. Aż boję się „muzycznych” z Iron Maiden, bo chyba będę pisał przez kilka nocy.
Ale to już był ostatni, jest prawie 4-ta, niedługo wstaje moja Żona do pracy więc dla mojego dobra będzie lepiej jak szybko wyłączę wszystko. Starszy Syn poza domem, więc nie będę przeszkadzać, zniknę w Jego pokoju. Cichutko, jakby nigdy nic.
Miłego weekendu,
Pozdrawiam,
M