Historia jednego wiersza...
Gdybyś ty była szklanym jeziorem
patrzałbym w toń twą przez całe życie;
gdybyś ty była zielonym borem
słuchałbym szumu twego w zachwycie;
gdybyś ty była pustką bezludną
dla ciebie świata zrzekłbym się śmiele;
gdybyś ty była śmiercią -- o cudna! --
szedłbym do ciebie, jak na wesele.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
To wiersz, na który trafiłem będąc w szkole średniej. Miałem dziewczynę, więc w ten sposób chciałem zapunktować. Nauczyłem się na pamięć, a uczyłem się go podczas lekcji. Nie mam dzisiaj zielonego pojęcia czym się kierowałem. Może to był impuls i pewnie miało być na już, bo za chwilę się spotkamy a ja postanowiłem Jej go wyłożyć.
W każdym razie wykułem. Efekt? Wiadomo, ale nie że seks. Buzi, że się kochamy i w tej chwili w zupełności wystarczyło. Zaskoczenie, romantyzm poziom 10/10. To kobiety lubią, ok, w tym czasie jedna z nastolatek. To był też ten czas kiedy nie było komórkowych telefonów zatem nasze zdalne rozmowy odbywały się kiedy ja szedłem wieczorem do pobliskiej budki telefonicznej (bo jeszcze nie podłączyli w domu telefonu) i za pomocą specjalnej karty (o ile nie była urwana słuchawka) łączyłem się z moją lubą. Każda przeszkoda w połączeniu była traktowana jako wypadek, więc moja dziewczyna wiedziała kiedy kończę lekcje i w takich sytuacjach pojawiała się pod szkołą. A ja Jej wtedy taki wiersz!
Drugi raz użyłem tego wiersza przy kolejnej znajomości. Nie bezpośrednio po, tylko po którejś tam z rzędu. Nie trwoniłem słów na lewo i prawo. Poznałem dziewczynę i komunikowaliśmy się prze GG (czyt. GaduGadu) taki dzisiejszy Messenger. Dziewczyna sukcesywnie trzymała mnie na dystans, a ja byłem w niej mega zakochany. Później przypadkowo trafiliśmy na siebie w pociągu jadąc do Gdańska. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to znak. Potem rozmowy zaczęły się wyciszać do niespodziewanego momentu. Nagły zwrot. Zaczęliśmy się spotykać itd. Tam w międzyczasie padł znowu wiersz Tetmajera i było super. Łzy dziewczyny, że romantycznie. Potem odkryłem, że moja Siostra zainicjowała niezrozumiały zwrot akcji. Gówniara o 10 lat młodsza napisała z mojego konta, że gadam o niej i wszyło jak wyszło. Niemniej jednak wiersz ciągle działał.
Trzeci raz, to już finał tej opowieści, bo świadomie podzieliłem wiersz na frakcje. Tak, to moja Żona usłyszała ten wiersz po raz ostatni w jego i moim istnieniu. Wszystko świetnie się poukładało, patrząc na wartość słów w wersach. Nie pamiętam czy były łzy, nie pamiętam nawet w jakiej okoliczności został on przedstawiony. To chyba dobrze, bo zrobiłem to... właśnie zrobiłem, a nie ZAGRAŁEM jak dotychczas. Przez moment pisząc ten tekst byłem ciekawy czy Ona pamięta. Ale czy warto pytać? Może jak mi, zatarło się w normalnym biegu. Ktoś pragnął powiedzieć, ktoś pragnął usłyszeć i się rozmyło. Niech tak zostanie.
Nie pałam większą sympatią względem wierszy, mimo to, jeden otworzył mi serca trzech kobiet.
Ps. Mąż mojej Kuzynki z Krakowa pisze wiersze oraz organizuje spotkania poetyckie. Michał Krzywak - kiedyś wyrzucili nas z jednej z krakowskich knajpek, bo byliśmy za głośno. Kiedyś też uciekaliśmy z osiedla bo zbliżał się mecz Cracovii z Wisłą Kraków i uzbrojeni kibice mogli zadawać dziwne pytania. Piliśmy też wódkę przed spotkaniem poetyckim, na którym jednak nie odważył się wystąpić, a ja zaległem w wielkim pufie wśród miejscowych poetów. Ach ten Kraków.