Ja wiem, że chrapię podczas snu i domyślam się jakie to może być uciążliwe dla wszystkich, którzy próbują w tym czasie zasnąć. W sumie, teraz rozumiem dlaczego kąpią się już o 18-tej i biegną do swoich łóżek by jak najszybciej odpłynąć przed nieuchronnym trzęsieniem ziemi. Ale! Ale zdarzają się takie noce, kiedy to nie ja jestem tym najgorszym, a moja poniższa relacja jest tego dowodem...
gdyby stenogram był nie do końca czytelny, poniżej cytuję główny tekst:
"Ostatni raz wypiłem energetyka od tak sobie, tylko dla smaku. Cholera nie mogłem zasnąć po nim. Najpierw czytałem więc spoko, Ty spałaś choć kręciłaś się okrutnie. Myślę luz, byle Cię nie obudzić. Pochrapałaś, popufałaś ale spałaś, to było w tej chwili najważniejsze. O drugiej się położyłem a Ty wskoczyłaś na wyższy bieg. Matko, udawałem, że się przewracam i przypadkiem Cię szturam. Na chwilę pomagało, ok teraz tylko zasnąć ale sen nie przychodził. Po chwili odpalałaś się na nowo więc akcja szturania od początku. Później subtelnie kopałem Cię w stopę, bo tę wystawiłaś jak konduktor chorągiewkę przed odjazdem pociągu. I znowu Twoje puf i następne puf. Myślę, no to w drogę. Było już po trzeciej w nocy, wziąłem melatoninę ale nie działała. Zacząłem do Ciebie mówić, obróć się na bok, moja maszynistko, bo nie zasnę. I pomagało, bo po chwili nawet w tej pozycji zaczęłaś chrapać. Wstałem przed czwartą i poszedłem dalej czytać. Pół godziny i słyszę że najwidoczniej dojechałaś bo natężenie dźwięków mocno przycichło. Położyłem się, głowa w poduszkę, budzik o 10. Udało się. 😁"
;)