(23:17)
Dobry wieczór i dzień dobry.
Dzisiejszy ranek przebiegł w miarę znośnie. Ostatniej nocy, zaraz po naszej audycji, odpaliłem sobie jeszcze grę „This War of mine”, która jakiś czas temu zasiliła swoją wartością… nie wiem jak to określić, bo to przecież nie lektura szkolna, więc powiedzmy, że to jakiś inny rodzaj pomocy dydaktycznej. Grę można pobrać ze strony gov.pl, nie trzeba się nigdzie logować itd. Poza grą dostępne są scenariusze przykładowej lekcji z całkiem przyjazną instrukcją. Kiedyś grałem w tę grę zaraz po jej premierze i przyznaję, że to ciekawa pozycja. Wówczas ta muzyczka mocno siadła mi na bani. Te wiercące czyste gitarowe dźwięki. Mając w głowie destrukcyjny obraz wojny i klimat w jakim skąpana jest gra, ta partia wydaje się być bardzo radosna i niosąca nadzieję.
Ale dzisiaj. Ogarnąłem choinkę do domu. Zwykle samodzielnie wycinam upatrzone drzewko w okolicznej leśniczówce, ale niestety, okazało się, że w tym roku wycinka zaczyna się od poniedziałku co lekko nadwyrężało moją swobodę ruchów. Wsiadłem więc do auta z Anathemą ;) ten numer mnie nie opuszcza, chodzi za mną, gwiżdżę go, wypełnia mi głowę. Mam już wrzucony winyl do koszyka, czekam na przypływ gotówki.
A co do choinki, pojechałem na polowanie. W czwartym punkcie dopiero trafiłem. Od lat stosuję zasadę zauroczenia. Ta, która po pierwszym spojrzeniu skradnie moje serce zabierana jest do domu. Nie ma czegoś takiego jak przebieranie, a może ta czy może jednak tamta. Zakup zwykle kończy się po 10 minutach. Póki co, działa. Moja Żona dzisiaj nabijała się ze mnie, że co roku są takie same, względnie niskie i gęste.
Po południu wrzuciłem sobie serial Willow mając w pamięci film o tym samym tytule z 1988 roku reżyserii Rona Howarda z Valem Kilmerem. Póki co, tylko cztery odcinki, ale już muzyczne olśnienie. Numer jak najbardziej znany, to w końcu Soundgarden ale w zupełnie nowej wersji.
Serial całkiem spoko, początki wręcz rewelacja, ale dalej już napięcie opada, dużo gadania a i sceny głównie nocne więc słabo to się prezentuje. Potem znowu jakiś przebłysk i wyciszenie. Muzycznie jednak bogato, bo już za chwilę pojawiły się takie nutki…
W takich momentach lecę szybko z telefonem do telewizora i podkładam mu go by rozpoznał wykonawcę. W tym przypadku, nie po to by dowiedzieć się co to za numer, bo to oczywiste, ale z czystej ciekawości, kto odważył się na taki krok. Kiedyś to było nie do pomyślenia, że tak to wszystko będzie hulać, że wystarczy podłożyć telefon pod głośnik i już znasz tytuł, wykonawcę i zaraz otrzymujesz link do wyszukiwanej wersji. Zatem oryginał na miarę serialu.
Gitary mało wyraźne, za to bębny (obawiam się, że to komputer a nie żywy instrument). Dziwne te dźwięki. No nic, nie zawsze jest doskonale. Ooo ciekawa zmiana w połowie numeru (słucham razem z Wami). Ogólnie spoko, ciekawa interpretacja, choć w kwestii seriali uwielbiam ten obrazek.
I to się nazywa doskonała muzyczna scena. A potem taki zespół zaprasza Cię do sali prób i już jako cywil bez doczepionych włosów możesz polecieć z tematem.
odpłynąłem trochę i uciekło parę minut z kolejnymi propozycjami YT, bo np. tutaj. Na telebimach pojawiają się kadry z tego kluczowego odcinka serialu Stranger Things i postać grana przez Josepha Quinna. Ale i ten numer Metallica gra już trochę inaczej względem minionych dekad. Tempo cały czas odpowiednie, ale pojawiają się bardziej akcentowane mini przerwy. Ciekawe i w niczym nie ujmujące zabiegi kosmetyczne. Rozjechało się w 05:23, gitary się nie zgrały, no już cofnąłem z myślą, że to jakiś internetowy lag. To pewnie Kirk, który podszedł w tym czasie do mikrofonu. Mimo wszystko, wielki szacunek, że mimo minionych lat numer ciągle brzmi wyśmienicie.
To chyba tyle na dzisiaj, bo to takie spontaniczne spotkanie. W sumie, takie powinny być te szwendania. Na koniec zapętlę jak za starych, dobrych czasów. Numer nie pojawił się podczas wspomnianego wyżej serialu, ale też składa się na dorobek artystki.
Dobranoc oraz dzień dobry w ten niedzielny poranek.
(02:06)