Avatar @MichalL

@MichalL

Bibliotekarz
64 obserwujących. 48 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 21 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
64 obserwujących.
48 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 4 lat. Ostatnio tutaj około 21 godzin temu.
niedziela, 1 sierpnia 2021

Muzyczne szwendanie – cz.10 (bonus)

Pierwsza „dycha” to już jakoś brzmi. Fajnie, że tematyka muzycznego szwendania znajduje swoich „czytaczo-słuchaczy”  hehe ale to sobie nazwałem. Cieszę się z każdego komentarza, zwykle rano wstaję i z wielką ostrożnością odpalam stronę i obawiam się najgorszego. Widzę te gromy lecące w moją stronę, ale nie. Metal przyjmuje się w tej formie całkiem lekko więc spoko. Wielkie dzięki, choć szkoda, że nie możemy tego słuchać w tej samej chwili. Wówczas pewnie, doznania byłyby większe i można by było je uzewnętrzniać na bieżąco, ale cóż. Cieszę się z tego co mamy. Z drugiej strony może i dobrze, zagadałbym każdy numer, słyszałaś(eś) to przejście na perkusji, weź cofnij, jeszcze raz, zaraz będzie solo, już! A ten bas, liczymy ile uderzeń, raz, dwa… Słuchamy jeszcze raz? Itd.

 

Dzisiaj jest/była ostatnia moja nocka urlopu, zatem moja Żona zainicjowała wieczór na balkonie (mieszkamy w cichym 4-ro piętrowcu). Swoją drogą, sama przesiaduje tam dość często odkąd spełniłem jej marzenie o „idealnym” balkonie. Nie było jednak deski serów, oliwek ale z założenia postawiliśmy na minimalizm. Ona wino, ja klasycznie piwo. Warunkiem była muzyka, oczywiście z winyli (poza YT nie mamy innej). I poleciało, bo co mogłem włączyć przy takiej okazji.  

 

 

U nas jednak poleciała cała płyta – Somewhere in Time (1986). Uwielbiam jak każdą inną. Dzisiaj potrzebowałem jednak czegoś starszego. I w tych warunkach padło na tę. Aaaaaa i co zrobiłem wyciągając ją spośród reszty, która oczywiście ułożona jest chronologicznie? Wysunąłem lekko w górę by móc tylko wyciągnąć z okładki kartonik z płytą (tak, to już jest choroba rozwinięta w zaawansowanym stopniu). Ale dlaczego? Słuchając zastanawiałem się nad tym. Nie wiem. Nie chciałem zaburzyć należytego układu? W każdym razie odkryłem kolejny z przejawów własnych natręctw. Niemalże idealnie ustawione książki, posegregowane wg tematyki, wydawnictw itd., itd. Teraz płyty, w foliach ochronnych bądź tych oryginalnych. Najlepsze, że cała reszta mnie tak nie zajmuje. Ok. Może jeszcze zachowanie symetrii w życiu codziennym. Ale to nie sprawia mi takiego dyskomfortu, z którym nie mógłbym sobie poradzić.

 

Ale wracając, bo już odbiegłem. Taaaa, czub jak nic hehehe. OK. Przesłuchaliśmy na tym balkonie całą płytę i czułem niedosyt. Sięgnijmy dalej – pomyślałem i poleciała „Piece of Mind” (1983) więc posłuchajmy, tak spokojniej…

 

 

Słuchając tego krążka, przyznaję, że zdecydowanie mam najwięcej wytatuowanych elementów z nim związanych, które komponują się w pełnym rękawie ku Iron Maiden. Ale i o tym innym razem. Nieeee nie będzie dzisiaj wieczoru z Ironami, choć powoli się do tego wydarzenia przygotowuję. Nie chcę też burzyć charakteru spontanicznego słuchania, więc wrzucam sobie tylko do folderu jakieś zdjęcia, które mogą mnie wówczas zainspirować. Ale to kiedyś, nie będę się z tym spieszył. Od kilku lat leży ciągle u mnie książka Iron Maiden – Run To The Hills Micka Walla (2005) i co? Nic, bo co mam powiedzieć? Czeka, dojrzewa, bądź ja jako w pełni gotowy by po nią sięgnąć.  

 

Wracamy, wieczór z moją Żoną już dawno się skończył więc polecimy inaczej. Dość przedłużania.

 

Często wymiękam przy filmowych projekcjach, głównie przez muzykę. Dobra już, leci… Oryginalna wersja, chciałem znaleźć koncertową ale tam jest tylko część tego zestawienia.

 

 

Chciałoby się powiedzieć, że to mistrzostwo świata, ale można wrzucić do tego worka jeszcze kilka równie dobrych kompozycji i wtedy ta wyjątkowość straciłaby na znaczeniu.  

 

Albo ten, już prawidłowy koncertowy…

 

 

Wciska w fotel, ciekawy jestem czy Zimmer ma coś na winylu tak z szerszej półki. Kupiłem swego czasu bilety na koncert muzyki Zimmera, to było w 2019 roku (koncert miał być w 2020). Jarałem się, bo w końcu spełniłem marzenie Żony i czekałem na Jej urodziny by dać bilety w prezencie. I co? Dupa. Rozpoczęła się epidemia, a wraz z nią informacja o przesunięciu na 2021. Spoko, pomyślałem, przeżyjemy. Ale na początku roku dostałem informację o kolejnej zmianie terminu na 2022 i to już było dość. Czekam właśnie na zwrot kasy, niech się bujają, zrobię koncert w domu z deską serów hehehehe.

 

 

2CELLOS to dwóch kolesi co wymiatają na wiolonczelach. Tu gościnnie, w genialnym wykonaniu. Można znaleźć spory ładunek znanych numerów według aranżacji tych dwojga. Mi chodziło o ich tło, delikatne, dopełniające geniuszu tego numeru. Druga część już tak do mnie nie przemawia.

 

Byli też Ci, którzy mocno poszli, najpierw w instrumentalne aranżacje numerów zespołu Metallica, potem swoje. Wolę te drugie. Bardzo dobre szorowanie.

 

 

Ale ja mam ciągle w kieszeni niespodziankę. Daan. Coś to komuś mówi? Wydaje mi się, że tylko jak ich odkryłem. Baaaa poszedłem za ciosem i kupiłem DVD z koncertu, ściągając je z Belgii. Niesamowite trio. Zresztą co tu będę się produkować.

 

Najpierw przedsmak tego właśnie koncertu… uwierzcie mi na słowo ale kiedyś ten pierwszy numer był użyty w jakiejś reklamie odkurzacza, swoją drogą teledysk też ma go w użyciu. Wrzucę go na samym końcu.

 

 

szczęki zdążyły już się podnieść? Koncert Mistrzostwo świata. Największe moje osobiste odkrycie, i mógłbym go słuchać w nieskończoność. Dzisiaj trafiłem go po dwóch latach? Znowu przeszły mnie ciarki. Nieeee? To zarzucam pełny numer.

 

 

i ten bez wokalu, choć tu już nie czuć tej energii jaka była podczas koncertu, zrywanych kolejnych włosi na smyczku kontrabasisty, zerknięć pomiędzy muzykami

 

 

Wówczas pokochałem Panią Isolde Lasoen. B. dobry zestaw, ale tylko ten akustyczny. Wcześniej kombinowali z elektroniką i te numery są dziwne, od momentu tego koncertu wszystko się zmieniło. Na lepsze i za to im chwała.

 

To jeszcze inna postać, bez której ta nocka nie miałaby sensu. Tak się składa, że też mam winyl tego Pana. I tu już przechodzimy na głębszy poziom.

 

Grubszy temat. Ludovico nawet miał koncerty w Polsce zanim wszystko się popsuło. Poszedłbym. Był też kiedyś taki film Intouchables (2011) w reżyserii Oliviera Nakache’a i Érica Toledano. W polskim tłumaczeniu „Nietykalni” opowiadający historię czarnoskórego, który podejmuje się opieki nad sparaliżowanym pacjentem.

 

O ten.

 

 

ale wracam do myśli i do tego filmu oczywiście układał muzykę Ludovico Einaudi i proszę, podaję jak na dłoni…

 

 

To najlepszy… moim, skromnym zdaniem.

 

Było coś jeszcze z wokalem, chwila…

oczywiście mam, choć trudno było znaleźć. Tak wychodzenie poza standardowe wpisy określam jako trudne. Często kończą się na pobocznej wyszukiwarce i tropem artysty znajduję artystów mu pobocznych, a potem z gotowym przepisem wracam na YT i krzyczę "sprawdzam", często się udaje.  

 

 

i koniec na dzisiaj, znowu prawie 4-ta, ależ się dzisiaj rozzuchwaliłem w smyczkowych dźwiękach. Zaraz finał, a ja już znam doskonały przepis na to zwieńczenie naszego spotkania. Zacząłem przecież… hehehe tu nie może być przypadków, a jednak. Przecież i Oni posiłkują się smyczkami. Swoją drogą polecam twórczość Ludovico Einaudi jak i trio Daan, wyśmienici kompozytorzy.

 

Ok. Nie przedłużam, finał.

Panie i Panowie…

 

Empire Of The Clouds

 

 

i to jest wymarzony akcent na koniec urlopu

 

Ps.

Odkurzacze, o tym miałem przypomnieć. Jak widać dają radę i w teledyskach i w naszych reklamach choć już nie pamiętam jakiej konkretnie, ale zapewniam, że taka była. Inaczej nie trafiłbym na ten zestaw.

 

#Iron#Maiden#Ludovico#Enaudi#Daan#Hans#Zimmer#2Cellos#Apocalyptica#Smyczki#Wiolonczele#Klawisze#fortepian
× 7
Komentarze
@Vernau
@Vernau · ponad 3 lata temu
Świetny wpis i widać dobrze spędzony weekend 😊
Film francuski "Nietykalni" - kapitalny, oparty na prawdziwej historii, znakomicie dobrana obsada aktorska.
Muzyka Ludovico Einaudi - genialna !!! i pełna emocji.
× 4
@MichalL
@MichalL · ponad 3 lata temu
Dziękuję, dopiero dzisiaj, na większym luzie usiadłem do kompa więc nadrabiam. Tak, film mistrzostwo świata. Wyszła jeszcze amerykańska wersja tej historii ale odpuściłem. Nie chciałem psuć sobie smaku. A Ludovico... cóż, geniusz. Uwielbiam nie tylko słuchać, ale również patrzeć jak przekazuje swoje emocje.
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
Też lubię Apocalypticę, ale te wcześniejsze płyty. Są surowsze, bez ozdobników.
× 4
@MichalL
@MichalL · ponad 3 lata temu
Zgadza się, już sam pomysł w swoim czasie był genialny, cztery smyczki i metal. Im jednak dłużej słuchałem tamtych wersji wydawały mi się płaskie, owszem różne partie, linie melodyczne itp. Ale dopiero w tej konkretnej aranżacji, gdzie doszły bębny, wokal, numer jakby zaczynał żyć na wielu płaszczyznach. Stał się głębszy.
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
A mi odwrotnie - te cztery smyczki i metal w zupełności wystarczały.
× 1
@wybrana84
@wybrana84 · ponad 3 lata temu
Utworek, który Apocalyptica z Sandrą Nasis (z Guano Apes) stworzyli - uwielbiam. To mogę na basie w kółko słuchać 😏 Choć innymi nie pogardzę.
× 3
@MichalL
@MichalL · ponad 3 lata temu
Ale, że jak słuchać na basie?
× 2
@wybrana84
@wybrana84 · ponad 3 lata temu
Dobry bass w wieży 😉 o to mi chodziło
× 2
@MichalL
@MichalL · ponad 3 lata temu
Aaaa dobra hehe, wszystko jasne 😊
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Muzyka Ludovico Einaudi jak i trio Daan genialna.
× 2
@MichalL
@MichalL · ponad 3 lata temu
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Kiedyś zakochałam się w tym utworze.

Archiwum

© 2007 - 2024 nakanapie.pl