(00:29)
Dobry wieczór, dzień dobry.
Byliśmy dzisiaj z Synem tzn. w sobotę w kinie na nowym Thorze. Jak już wspominałem w komentarzu na łamach bloga @LetMeRead, od roku? Może nawet dłużej, nieważne, w każdym razie od dłuższego czasu zabieram wszystkich nastolatków naszej szeroko pojętej rodziny i chodzimy wspólnie na seanse Marvela. Na najnowszego Spierman’a rezerwowałem dziewięć miejsc. Obłęd, prawie cała gwardia ze mną na czele ;). Thora obejrzeliśmy w kameralnym czteroosobowym składzie. Muzycznie film wypadł wyśmienicie. Większość numerów to Guns N’ Roses i miło było cofnąć się do tamtych lat kiedy chodziłem z koszulą flanelową zawiązaną w pasie a na czole nosiłem czerwoną bandanę. Włosy jedynie miałem krótkie i to był okres kiedy walczyłem z rodzicami o każdy dodatkowy centymetr ich długości.
I tak to się zaczęło, a ja znowu mam „jokera” na twarzy. Niestety ten skrót nie do końca odpowiada momentowi w którym ten numer został użyty podczas filmu, ale to kwestia czasu by zaczęły pojawiać się odpowiednie odnośniki.
Póki co, pominę pozostałe numery z tego obrazu i zaproszę Was do napisów bo tam… zaczęła się magia i Ronnie James Dio. Ktoś kojarzy tego niskiego Pana z niesamowitym głosem? Tak, to ten człowiek, który chyba przez dwa odcinki czasu śpiewał w Black Sabbath. Zatem niech poleci klasycznie z naleśnikowego krążka (numer oczywiście wykorzystany podczas napisów filmu).
Tak się teraz zastanawiam i mam mega dylemat. Czasem trudno jest znaleźć numer w jakości HD, a przy starych numerów to wręcz niemożliwe. Pobodnie mam z wersjami koncertowymi. Często są to jakości z telefonu, dupowate pod względem dźwięku, zbierane z jednej strony albo z takiej odległości, że tak czy tak, nie da się tego słuchać. Fakt, koncerty pokazują emocje, kontakt z publicznością niestety często kosztem dźwięku. Znowu wersje wyższej jakości są przekombinowane albo tylko pokazują okładkę albumu. Jakie są zatem Wasze preferencje? (tu czekam na odpowiedzi w komentarzach). Na który wariant jesteście w stanie przymknąć oko bądź ucho?
Ten będzie koncertowy…
Pewnie nie raz widzieliście jak na koncertach pośród publiczności pojawiają się wyciągnięte dłonie złożone w pięść z dwoma wysuniętymi skrajnymi palcami. Tzw. rogi zwanego potocznie „diabelskimi”. Mówi się, że to właśnie ten Pan zapoczątkował ten gest…
”Poznałem go dzięki mojej babci. Zwany jest „Malocchio”. Odwraca Oko Zła albo puszcza Oko Zła, w zależności od sposobu, w jaki go używamy. To tylko symbol, ale miał magiczne zaklęcie i usposobienie dlatego poczułem, że będzie świetnie pasował do Sabbath.”
Cóż, do dzisiaj „rogi” są nieodzownym rytuałem koncertów i coraz częściej nie dotyczą tych stricte metalowych.
Ale jeszcze o filmach, bo ostatnio zakończyłem epizod z serialem Stranger Things więc się podzielę tymi nutkami w filmowych objęciach. Swoją drogą polecam, wszystkie cztery sezony. Leci…
Niesamowite… jak cała płyta na którym znajduje się ten numer.
Ok. Ale dorzućmy do tego kotła orkiestrę i oczywiście publiczność, zakręćmy chochlą a wyjdzie takie danie…
Wiecie, że Lars nauczył się grać na perkusji zaczynając swój epizod w Metallice? Że każde uderzenie, rytm był bity pod powstawające numery? I gdyby spojrzeć na to z perspektywy rzemiosła, trudno mu byłoby się odnaleźć w innym środowisku bo cóż, gra ciągle to samo. Dobra, czepiam się, choć jest w tym trochę racji.
To jeszcze jeden numer z tego koncertu… delikatny.
W sumie przy smyczkach, wszystko wydaje mi się odrobinę lżejsze. Ten dźwięk wyraźnie płynie. W tym numerze urzekła mnie w drugiej fazie solówka, jej melodia podczas ciężkiego „dży! dżydży dży!”. Niesamowita aranżacja. Te zwolnienia w wokalu też niczego sobie. Dobry numer, ciężki, wolny a jednak dynamiczny. 4:04 zaczyna się solowy pochód. Hetfield jeszcze czysto leciał z falsetem, cóż wszystko ma swój koniec.
Zdecydowanie za dużo dziś gadam, za dużo mi ucieka. W ostatnim tygodniu poszedłem do pracy i zacząłem nucić pod nosem melodię. Nie wiem skąd się wzięła ale znałem ją i już podtrzymywałem jej istnienie z zamiarem odkrycia. Stary kawałek i skoro o nim piszę już dawno rozwikłałem tę zagadkę. Czasem tak mam, że po przebudzeniu mam w głowie gotową melodię. Podobno tylko Kobiety potrafią śnić z dźwiękami. Ja doznaję olśnienia po przebudzeniu. Idę np. myć zęby i trach! Trafiony bo weź tu nagle znajdź wykonawcę, tytuł czegoś co pojawiło się nagle. Dotrwałem wówczas do końca zmiany i ciągle maglując melodię w głowie dopasowałem.
Nie mam zielonego pojęcia skąd mi się to wzięło. Ja nawet nie znam tego zespołu, choć melodię kojarzę. Jak teraz patrzę, lata dziewięćdziesiąte. Może poleciał numer w jakimś filmie? Nie wiem, nie ważne.
Teraz czas na numer, który zawsze chciałem Wam polecić, ale jak dotąd zwykle o nim zapominałem albo nie pasował do tematu. Dzisiaj, skoro mamy luźne granie można byłoby go wcisnąć o ile go oczywiście znajdę, bo jak nie będę zmuszony skasować akapit ;)
I jest… siódma propozycja po moich słowach kluczach ale znalezione.
Świetny numer i już mam w głowie kolejny pasujący kadrami na ekranie. Ale jak to poszukać?
Nie znalazłem jeszcze…
Szukam…
Nie wiem jak to ująć, bo to co mam w głowie, Google tego nie rozumie!!!
I co? I nico, nie wiem jak znaleźć numer siedzący gdzieś w mojej głowie. Bez sensu ale i tak go znajdę… Minęła niemal godzina więc kończę, muszę odpocząć… Na koniec zapętlę tę listę, a i owszem, będzie numer z Thora choć w wersji koncertowej ale za to jakiej...
(04:10)
Standardowo, dobranoc i dzień dobry wszystkim, którzy tu zaglądają.