(00:41)
Dobry wieczór i dzień dobry.
Dzisiaj późno, ale miałem trochę do ogarnięcia, więc zeszło. To zdecydowanie ostatni wpis w tym roku więc będzie wyjątkowo spontanicznie. W ciągu dnia trochę sobie posłuchałem ale włączyłem YT od numeru Judasów, a potem czekałem co mi spersonalizowany algorytm podrzuci. Nic nie wyciszyłem, nic nie pominąłem, więc cieszę się, że już potrafi idealnie trafiać w moje gusta. Mógłby być nieco bardziej odważny i próbować co jakiś czas lekko zejść z utartej ścieżki bo może trafiłbym w ten sposób na coś ciekawego. Póki co, ciekawostki muszę wyłapywać sam. Tak też znalazłem poniższy numer. Nie wpisałem go w wyszukiwarce, a pojawił się gdzieś przy okazji, więc może jednak tutaj jest to moje wyczekiwane zejście w bok i działanie z zewnątrz.
Przesłuchałem już ten numer kilka razy, nie wiem kto w końcu go gra tak namacalnie. W teledysku mamy dwa zespoły Amon Amarth i Saxon. Może w studiu każdy z tych wszystkich muzyków dołożył swoją nutkę. Jest to wykonalne. Świetnie brzmią te wokale. Dwa różne światy.
W takich momentach uświadamiam sobie, jak jestem marnym puchem. Nie znam pełnej twórczości Saxon, również Amon Amarth jak i pewnie dziesiątek, setek innych zespołów. Dotąd nie przesłuchałem dyskografii Kreator, Sodom, Mercyful Fate mimo, że wszystkie solowe płyty Kinga Diamonda mam na winylach i znam je doskonale. Mam świadomość, że takich przypadków jest multum i mam świadomość, że nie sprostam temu zadaniu, by do wszystkich dotrzeć. Z drugiej strony, jestem mega muzyczną konserwą, więc nowości (te w moim mniemaniu) są ciężko przyswajalne.
Słuchając jednak powyższego numeru, barwa wokalu Pana Petera Byforda (Saxon) bardzo przypomina tę naszego polskiego wokalisty. Dzisiaj to odkryłem. No jak nic, są bardzo blisko. Sprawdźmy.
ej, chwila, znam to pomieszczenie. To nie to samo miejsce gdzie nagrywał Judas Priest?
hehehe pewnie, że tak! Ale numer ;) Niesamowite odkrycie.
Ale wracając do pierwszego porównania. Głos Petera Byforda vs nasz polski wykonawca. To jeszcze raz. Barwa wokalu.
i
Bardzo blisko, szczególnie ta maniera podczas przeciągania wyższych dźwięków. Zobaczcie jak jedno dłuższe posiedzenie i ile ciekawych połączeń.
No dobra, to teraz inaczej, 24 grudnia urodził się niesamowity człowiek. To dla wszystkich oczywiste, ale dla metalowców to również wyjątkowa data, bo zbiega się z narodzinami Lemmy'ego - wokalisty Motorhead. Po 70 latach i czterech dniach (28 grudnia 2015) zmarł zostawiając po sobie spuściznę której nie jeden muzyk z czołowych zespołów nigdy nie osiągnie. To ikona, prekursor i kamień milowy dla muzyki metalowej.
i z tych nowszych, bo celowo pominę te ostatnie, na których ewidentnie widać, że coś się kończy. Zatem czasy świetności!!! Muzyczka...
Doskonały numer. Po śmierci Lemmy'ego zespół naturalnie zakończył działalność. Z resztą, chyba nikt nie odważyłby się stanąć na jego miejscu, a to już o czymś świadczy. Gitarzysta Phil Campbell, obecnie gdzieś tam się pojawia pod szyldem Bastard Sons ("Bastards" to znowu tytuł płyty Motorhead).
Największą niespodzianką była wówczas informacja dotycząca perkusisty. Mikkey Dee mając już na swoim koncie pierwsze płyty Kinga Diamonda, potem Motorhead w dalszej swojej drodze, powinien trafić również wysoko. I tak też się stało, co swoją drogą, w swoim czasie było dla mnie mega zaskoczeniem.
Wakacje, patrząc na tempo i gęstość dźwięków. To niemal ja przejść z takiego trybu
na taki
Ok przegiąłem. Ale rozumiecie o co mi chodzi.
Swoją drogą jak już jesteśmy przy perkusistach, to mam ciekawy numer. Do Tool'a również nigdy nie dotarłem, ale kiedyś dostałem ten numer w tej właśnie wersji od kolegi i przepadłem. Zaraziłem nim wszystkich domowników, ale o to nie trudno, bo jak leci w kółko jakiś numer, to chcąc nie chcąc w końcu nim nasiąkasz i potem nucisz.
Starczy już tych dźwięków, bo coraz więcej mi się odpala. To jeszcze jeden, z naszego podwórka, żeby nie było, że w Polsce nie ma magików.
I tyle na dzisiaj, choć wypadałoby jakoś spójnie zakończyć ten wieczór, czy raczej nockę. To będzie trudne zadanie, bo zaczęliśmy od Amon Amarth, a na tym polu dopiero co raczkuję. Ale spróbujmy. Na zakończenie.
ej, czy tam na stole nie leży polska waluta z minionego ustroju? Pewne, że tak. Ooo nie, nie, nie. Mówiłem, że koniec to koniec. Nie dam się dzisiaj wciągnąć w kolejną grę skojarzeń. Ja już się przecież żegnam. Niesamowity traf. Jutro będę rozsyłał po znajomych.
To nasze ostatnie spotkanie w tym roku, było mi miło. Do setki jeszcze brakuje, ale o tym później. W Nowym Roku życzę Wam przede wszystkim spokoju i tym samym braku zmartwień. Zdrowia i mnóstwa kasy. Mówią, że kasa nie przynosi szczęścia. Guzik prawda, to dzięki niej nasze biblioteki puchną, zapełniają się muzyczne czy też filmowe półki. Niech nam się przelewa, bo lepiej mieć więcej niż mniej do przeczytania. Najlepszego!
Dobranoc i dzień dobry w ostatnim dniu tego roku.
(04:31)