Mam dziś dla Was wywiad z Olą, która kilka miesięcy temu zadebiutowała na rynku wydawniczym książką ,,Wniebogłos". To książka całkowicie inna niż te, które przeczytałam do tej pory. Opowiada o śmierci, ale także porusza inne trudne tematy. Sama Ola jest ciekawą i przemiłą osóbką. Zapraszam na naszą rozmowę.
Cześć Ola!!! Dziękuję, że zgodziłaś się na wywiad. ,,Wniebogłos" to Twój debiut literacki. Dlatego zapewne prawie nikt Cię nie zna. Może nam coś opowiesz o sobie. O swoich zainteresowaniach. Kim jest w ogóle Aleksandra Tarnowska?
Jestem uzależnioną od cukru kobietą wychowaną w latach dziewięćdziesiątych. Słucham teatru radiowego, przy którym staram się ćwiczyć, ale nie na tyle, żeby łapać zadyszkę. Studiowałam polonistykę, uczyłam w szkole polonijnej w Stambule, a teraz troszkę piszę, troszkę redaguję, a najwięcej czasu spędzam nad planszówkami z moim synem.
Czyli jesteś polonistą z zawodu. Trudny zawód sobie wybrałaś biorąc pod uwagę, gdzie uczyłaś języka polskiego. Stambuł, czyli Turcja. Dlaczego wybrałaś kraj tak odległy od Polski?
Studia wybrałam zanim zdecydowałam się na przeprowadzkę, ale rzeczywiście często śmieję się, że to idealne wykształcenie do wyjazdu za granicę, szczególnie do Turcji. A moja emigracja była, jak to określa się w literaturze przedmiotu, „emigracją za sercem”, czyli po prostu wyjechałam do miłości swojego życia, mojego męża, który już wtedy miał w Turcji pracę, podpisany kontrakt itd., a ja dopiero odebrałam dyplom ukończenia studiów, więc nie czułam się nigdzie związana.
Trudno było Ci się zaklimatyzować na obczyźnie?
Raczej nie, dotychczas wszędzie czuję się podobnie. Okej, nie otaczają mnie Polacy, język polski, polskie jedzenie i przyroda, a do tego w każdym tureckim mieście, w którym dotychczas mieszkałam, jest całkiem inaczej, ale moje życie tak naprawdę niewiele się zmienia. Inny jest Izmir nad Morzem Egejskim, inny jest Stambuł (tam Polonia jest największa, więc z Polakami spędzałam niemal każdy dzień), a jeszcze całkiem inny jest Gaziantep, gdzie obecnie mieszkam i nie mam praktycznie żadnej styczności z Polonią. Wiadomo, z każdą przeprowadzką życie trochę się zmienia, ale to kwestia przyzwyczajenia 😊
Jak zaczęłaś pisać?
To był czas zaraz po urodzeniu dziecka i przeprowadzce do Gaziantepu - miasta we wschodniej Turcji. Nie pracowałam, bardzo dużo czytałam i słuchałam, w końcu zaczęłam też pisać. Może z nudów? Albo po prostu dałam sobie szansę na spróbowanie czegoś całkiem nowego, niezobowiązującego. Byłam przekonana, że napisanie czegokolwiek sensownego zajmie mi minimum dziesięć lat.
Na szczęście nie potrzebowałaś aż tyle czasu by napisać dobrą książkę. ,,Wniebogłos" to historia o umieraniu, o obrzędzie pogrzebowym. Jak przygotowałaś się do napisania tej historii?
Na pewno sporo szperałam w internecie. Czytałam artykuły, powieści, słuchałam pieśni żałobnych. Wiele informacji przyszło do mnie znienacka, na przykład przy rozmowie ze znajomymi pozornie na całkiem inny temat.
Czyli szukałaś dosłownie wszędzie! Ale skąd w ogóle wziął się pomysł na taką trudną fabułę?
Skąd pomysł na te groby, muzykę i śmierć? Na pewno nałożyło się wiele sytuacji i motywów, które zbudowały we mnie tę historię. Trudno to zebrać, bo takie pomysły przychodzą etapami, niektóre motywy pojawiały się dosłownie na kilka stron przed końcem pisania. Ale sądzę, że jedną z ciekawszych inspiracji była, dla mnie rozmowa, którą przeprowadziłam na cmentarzu z panem, który przygotowywał na zaś groby dla swojej rodziny. Wiele dały mi też opowiadania i eseje Mariana Pilota, twórczość Kazimierza Orłosia, Wiesława Myśliwskiego, Tadeusza Nowaka.
Na pewno fizyczna rozmowa z ciekawym człowiekiem jest chyba najlepszą inspiracją. A dlaczego bohaterem Twojej historii jest dwunastoletni chłopiec?
Wydaje mi się, że dwanaście lat to okres, w którym człowiek wciąż jest pełen wiary w rzeczy, które z biegiem lat mogą wydawać się wręcz śmieszne. Taki ostatni moment przed utratą dziecięcej „naiwności” - choć akurat może nie jest to najlepsze słowo, bo kojarzy się z czymś niemądrym, a przecież wielu dorosłych chciałoby wciąż mieć w sobie takie magiczne myślenie. Chciałam oddać pewien moment graniczny, albo właśnie chwilę tuż przed nim.
W sumie coś w tym jest. Faktycznie ten wiek jest taką niewidzialną granicą między dzieciństwem a wiekiem nastoletnim. Wtedy też dzieci zaczynają inaczej patrzeć na świat. Olu, powiedz mi co chciałaś przekazać Czytelnikom przez ,,Wniebogłos"?
To bardzo trudne pytanie, aż się chce napisać, że nic. Na pewno szła ze mną myśl o cywilizacyjnym oddaleniu od śmierci i pożegnania zmarłych. O przedmiotowym traktowaniu dzieci. O magiczności myślenia. Ale też nie chciałam nic przedstawiać czytelnikowi na siłę.
Nie chciałam zadać Ci aż tak trudnego pytania! Sprawdziłam Cię na Lubimy Czytać. Wg Czytelników tego portalu masz całkiem niezłe opinie i oceny. Spodziewałaś się tego?
Nie. Nie chodzi mi o to, że spodziewałam się ocen złych albo właśnie samych bardzo dobrych. Nie bałam się też konfrontacji z czytelnikiem, ale to jest zawsze loteria, która książka przyjmie się lepiej, a która gorzej. Zwyczajnie, jak to debiutantka, po prostu nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać.
W sumie masz rację, że tak naprawdę każda nowa książka jest niewiadomą. Nieważne czy wydaje ją debiutant czy znany autor. To zawsze wiąże się z ryzykiem, że może się nie przyjąć wśród Czytelników. A masz może jakieś plany na przyszłość? Oczywiście pytam o te wydawnicze. Piszesz już coś nowego?
Piszę, piszę, ale czy mogę to uznać za plan na przyszłość - w szczególności wydawniczą – tego jeszcze nie wiem! Mam jednak wielką nadzieję, ze tak.
O proszę, czyli coś się dzieje! A co tym razem będzie? Coś łatwiejszego w odbiorze?
Lubię czytać trudne książki, a pisanie trudnych rzeczy sprawia mi jeszcze większą przyjemność, więc tak, raczej nie chciałabym, żeby była to lekka literatura, choć co z tego pisania wyjdzie, to wyjdzie ;)
Będzie dobrze. Myślę, że jesteś zachęcona osiągnięciami swojego debiutu. Dziękuję że znalazłaś chwilę czasu by odpowiedzieć na moich kilka pytań. Życzę Ci duuuużo zdrówka i powodzenia w realizacji planów nie tylko tych wydawniczych, ale także prywatnych.
To ja bardzo dziękuję za możliwość rozmowy z Tobą!
A Was moi mili Czytelnicy zachęcam do zapoznania się z tą ciekawą, ale trudną za razem historią.