Wymierzył kopniaka w kolano. Oponent jęknął i spojrzał na niego zdezorientowany, jakby nie spodziewał się ataku na tej wysokości.
Jego odpowiedź była brutalna: trzy celne ciosy w twarz. Proch zdołał zablokować tylko pierwsze uderzenie, po czym zatoczył się i cofnął, wyczuwając w ustach metaliczny smak krwi.
Nagle poczuł, jak jego plecy owiewa fala żaru. Nie musiał się odwracać, by wiedzieć, że znalazł się niebezpiecznie blisko rozżarzonego tygla.
- Co z tobą nie tak? - krzyknął - Jeśli się nie uspokoisz, moi ludzie...
- Twoi kolesie nie wejdą, bo alarm zablokował wszystko, więc pocałuj mnie w chuja - odpowiedział i wymierzył mu kolejny cios.
Proch uniknął ataku, ale zmuszony byl cofnąć się o krok.
Temperatura za jego plecami stała się nie do wytrzymania - musiał jak najszybciej wydostać się z tego miejsca.
Wtem kolejny grzmot, potężniejszy od poprzedniego, wstrząsnął wnętrzem gold roomu.
Mężczyzna z tatuażem chwycił go za szyję i popchnął w kierunku rozżarzonego tygla. „Ten skurwysyn jest nie tylko silniejszy, ale na dodatek zabezpieczony przed gorącem" - pomyślał Proch. Poczuł parzące ciepło i swąd tlącego się ubrania. Swojego ubrania.
Próbował się uwolnić, ale palce przeciwnika zacisnęły się na jego szyi jak imadło. Choć stracił orientację, wiedział, że jest blisko rozpalonego pieca, którego żar powodował ból nie do zniesienia. W myślach widział, jak na jego skórze powstają ogromne pęcherze i zdawał sobie sprawę, że, jeśli nic nie zrobi, za chwilę umrze.
Zebrał resztki sił i ponownie kopnął faceta w kolano. Poczuł, jak stalowy nos jego buta miażdży kość przeciwnika. W następnej sekundzie obaj znaleźli się na podłodze.
Podniósł się, kaszląc, i rzucił w stronę pistoletu, ale mężczyzna był szybszy złapał go za kostkę lewej nogi i powalił na ziemię. Proch uwolnił się, kopiąc kilkukrotnie uzbrojoną w rękawicę dłoń oponenta.
Na czworakach doczołgał się do broni, chwycił ją oburącz i odwrócił się, celując w mężczyznę, który siedział na podłodze i wskazywał ręką na swoją piers (...)
- Jeżeli teraz ty mnie nie zabijesz, to ja zabiję ciebie. Znajdę cię i wydłubię ci oczy Więc lepiej pociągnij za ten spust od razu.
Proch popatrzył na niego, nie dowierzając własnym uszom, i krzywo się uśmiechnął.