👉Kolejny kryminał komediowy, szczerze mówiąc coraz bardziej podoba mi się ten gatunek. Jednak do do samej historii mam trochę mieszane uczucia.
👉Tytułowy żonokrążca to Walter Pacholec, który na konice ma już pięć byłych żon oraz sporo kochanek. W domu Pacholców ma odbyć się impreza z okazji urodzin mamuni, która na tę okoliczność zaprasza wszystkie swoje byłe synowe, ku rozpaczy obecnej kochanki oraz niezadowoleniu Waltera, który wkrótce po pierwszej kolacji zostaje znaleziony martwy na siłowni. Sprawa morderstwa jest trudna, a sprawę komplikuje także kolejne morderstwo, tym razem jednej z byłych żon.
👉Autorka wspaniale wykreowała postacie, jest ich sporo ale każda charakteryzuje się jakąś dominującą cechą, każda z nich jest inna choć łączy ich wszystkich postać Waltera. Tajemnicze morderstwo wydaje się nie mieć sensu, w zasadzie każdy wydaje się podejrzany, jeżeli do tego dodamy rzekome działanie sił nadprzyrodzonych, mamy niezły bałagan. Moją ulubienicą jest teściowa z piekła rodem, która ma decydujący głos, nie przejmuje się niczyim zdaniem, uważa się za lepszą bo ma pieniądze, i nawet śmierć jedynego syna wydaje się jej nie ruszać.
👉Akcja jest dynamiczna ale także nieco chaotyczna, ja nie raz się gubiłam, raz za sprawą perspektywy, raz z natłoku wydarzeń, dialogów czy przemyśleń. Mam wrażenie, że autorka tutaj za bardzo dała się ponieść i wszystkiego jest po prostu za dużo. Książka przesiąknięta jest plot twistami oraz kolejnymi teoriami na temat popełnionej zbrodni, ja sama miałam kilka typów, ale w końcowym rozrachunku byłam bardzo zaskoczona.
👉Autorka porusza w tej lekturze także kontrowersyjne tematy takie jak związki homoseksualne, szowinizm, traktowanie kobiet, rozwody czy choroby psychiczne. Książka napisana jest prostym językiem, klimat pomimo zbrodni utrzymuje się w lekkim i zabawnym tonie. Zajdziemy tu sporo zabawnych sytuacji i dialogów, przy których nie sposób się nie uśmiechnąć. Historia jest bardzo nietypowa, nie mniej wciąga i można się przy niej świetnie bawić.