Odpoczywanie łapy i tęsknota za panem, który gdzieś pojechał i psa nie wziął.
Porządków bibliotecznych ciąg dalszy. Broszura z 1947 roku, a w niej początek notatki.
Pożółkła kartka, mocno odciśnięty ołówek, charakterystyczne, dawne pismo. I błąd.
A może nie? Dzięki,
, za uzupełnienie wiedzy.😊
Kiedy niedawno przestała cię boleć jedna łapa, ale dzisiaj wyrwałeś jak wariat za sąsiadem
z góry, którego nie lubisz - i teraz boli cię druga, a matka znowu coś mówi o weterynarzu:
Drogie Ciotki i Wujki.
Chciałbym uprzejmie donieść, że moje państwo nadal nie kupiło mi nowego spanka.
Dlatego napisałem ich małą literą i proszę Was o interwencję.
Podpisano
Lucjan Ryszard bez Spanka, jak ten Jan bez Ziemi (czy jak mu tam było).
Tak mi się spodobał ten wiersz (a szczególnie fragment, który wyróżniłam na niebiesko),
że na pewno kupię sobie nadchodzący tom poezji autora.
Wojciech Bonowicz, Kieszenie
Żadnej wirtuozerii ani ozdabiania. Dwie trzy
proste linijki jeśli się uda zrymowane ale to
niekoniecznie. Żeby się porozumieć trzeba
przełożyć słowa z kieszeni do kieszeni
ostrożnie jak pieniądze. Wróbel kiedy śpiewa
jest piękniejszy niż tysiąc mew, napisał poeta.
Noszę ten wers przy sobie na później. Kiedy
będę go potrzebował po prostu sięgnę po niego.
Źródło - fejsbukowa strona Wydawnictwa a5: https://www.facebook.com/183112970833/photos/a.10151593739555834/10158173142265834
Kiedy masz ucznia z - nazwijmy to ogólnie - poważnymi problemami w nauce (i nie mam tu na myśli wszelkich tzw. dys- , chociaż to też jest problem), a uczeń ten posiada na swoje problemy stosowne papiery, to musisz maksymalnie zindywidualizować pracę z nim. Czytaj - musisz pracować z nim tak, by osiągnął sukces na miarę swoich potrzeb i możliwości. Sukces nie oznacza w tym wypadku przyswojenia wiedzy szkolnej. W przypadku mojego przedmiotu nie oznacza np., że nauczę takiego człowieka interpretacji tekstu czy redagowania wypowiedzi argumentacyjnej wg ustalonych kryteriów. Nie nauczę go wielu rzeczy zapisanych w podstawie, wymaganych w programach, kluczach oceniania itp.
Od dwóch lat mam dwoje takich uczniów. Oprócz tego, że normalnie uczestniczą w lekcji, przychodzą do mnie na zajęcia dodatkowe, oddzielnie, i wtedy dopiero odbywa się prawdziwa praca. Przebiega ona najczęściej tak, że biorę garść materiału i po prostu rozmawiamy. Prowadzę za rękę, podsuwam tropy. Zadaję tyle pytań, ile trzeba. Czasem jedno pytanie na dziesięć sposobów. Czasem to pytanie musi być maksymalnie uproszczone. Czasem w ciągu 45 minut udaje się odpowiedzieć na jedno lub dwa. Poprawna odpowiedź musi być natychmiast podparta pochwałą. W ogóle, uśmiech i pozytywna atmosfera bezwzględnie muszą być na tych zajęciach obecne, a pula szans nie może się wyczerpać.
Nie zawsze było tak, że to wiedziałam. Na początku swojej pracy uważałam, że wszyscy moi uczniowie muszą umieć wszystko. Stawałam na głowie, żeby ich nauczyć, jakby od tego zależał ich i mój świat.
Z latami doszłam do tego, że nauczyć, tak w rozumieniu szkolnym, mogę tylko tylko tych, co tego chcą - i tych, którzy nauczyć się są w stanie. Ich nie dotyczy ten post.
Są natomiast jeszcze tacy, którzy bardzo chcieliby się nauczyć, ale nie mogą.
Pracując z nimi nie staję już na głowie. Siadamy przy jednym stoliku i podejmujemy próbę. Często już to jest sukcesem. Jeśli nauczą się odróżniać prozę od poezji, to super. Jeśli nie, to trudno. Najważniejsze, żeby przeze mnie nie utonęli w morzu swoich ograniczeń.
Wpis ten spowodowany jest dzisiejszym spotkaniem z osobą ze wspomnianej dwójki, która wychodząc po zajęciach z biblioteki powiedziała z uśmiechem: dziękuję pani za zajęcia.
I to jest ważne, dlatego postanowiłam to utrwalić.
Gdy do Juliusza rwie się twa dusza,
to taka książka duszę porusza. 💙
Listy Słowackiego, wydanie z 1910 roku.
Pożółkłe, gęsto zadrukowane kartki... Wygląda jak modlitewnik.
Jeden z wierszy z tegorocznej matury rozszerzonej.
Poeci są jak bogowie, a czasem bywają od nich mądrzejsi.
Tadeusz Różewicz, (***Próbowałem sobie przypomnieć...)
Próbowałem sobie przypomnieć
ten piękny
nie napisany
wiersz
ukształtowany w nocy
prawie dojrzały
zanurzał się
roztapiał w świetle dnia
nie istniał
wiersz był prawdopodobnie
wierszem o sobie samym
jak perła
jest opisem perły
a motyl opisem motyla
chwilami czułem go na języku
i niespokojny czekałem
na przemienienie
w słowo
ten gasnący
w świetle dziennym wiersz
ukrył się w sobie
tylko czasem zalśni
ale nie wyciągam go
z ciemnej głębiny
na płaski brzeg
rzeczywistości
Źródło: https://poezja.org/wz/R%C3%B3%C5%BCewicz_Tadeusz/1225/_Pr%C3%B3bowa%C5%82em_sobie_przypomnie%C4%87
A co mnie to obchodzi, że ty musisz jeszcze pracować?
Obudź mnie na śniadanie.
Mój mąż dzisiaj sfotografował te duże psy, którym Lucek bardzo lubi się przyglądać,
no i pan bocian również się załapał. 😊
Każdy powinien zacząć od tego, co ma:
leśnik w mieście od szyszek na fasadach,
poeta na obczyźnie od słów, co tworzą bryłki,
chory marynarz od geografii teoretycznej.
Każdy powinien zacząć od tego, co ma:
nie wejdziesz do lasu z rozpalonym czołem,
nie wyjdziesz z lasu z ostrą siekierą,
nie zapalisz ognia w obcym lesie.
Nie chodzi o to, że w tym lesie kryje się zbawienie
ani o to, żeby ten język był słodszy,
greka argonautów i tak jest już martwa,
ale być bez nich to jak wstrzymywać oddech.
Przełożyła Zofia Bałdyga.
Tekst utworu czeskiej autorki zaczerpnięty ze strony https://www.wierszewmiescie.eu/ - tam również inne wiersze czytane w ramach tego projektu (można ich także posłuchać) oraz informacje o samym przedsięwzięciu. Bardzo inspirująca podróż po świecie poezji - wiele się można dowiedzieć i wiele przeżyć.