Adam Ważyk, Elegia trzecia
Nie znam zachwytu a kiedyś go znałem
zasłaniam oczy przed nalotem piasku
zwołuję słowa spóźnione o lata
o lata w których nie ma nic pięknego
Niebacznie wchodzę w labirynt języka
i chcąc wydobyć się na światło dzienne
mówię za mało lub mówię za dużo
znaki mnie męczą i tęsknię do rzeczy
Ty co usuwasz niepokój jaskółczy
tyś mnie zrozumiał ale zbyt dosłownie:
świat się oddalił i ptak jest kamieniem
i twarz człowieka zmieniła się w pejzaż
Wiersz z tomu Zdarzenie (Warszawa, 1977)