Pierwszymi ukochanymi książkami to były Kornela MakuszyńskiegoPrzygody Koziołka Matołka iAwantury i wybryki małej małpki Fiki Miki wszystkie części.
Później

Kochałam wszystkie książki, gdzie bohaterami były zwierzęta.

Ja czytałem Mikołajki, mam całą serię do dzisiaj. Nadal uwielbiam.

"Kapelusz za 100 tysięcy" Adama Bahdaja.
Chciałam być szefem gangu i każde wakacje spędzać nad morzem🙂

"Pilot i ja" moja pierwsza poważna lektura 😁

"Pisane łapą" M. Orłonia (coś w rodzaju mojego pierwszego kryminału), "Mała księżniczka" F.H. Burnett i "Bułeczka" J. Korczakowskiej (bo dobrze się kończyły), "Wakacje z duchami" Bahdaja i "Szkolny lud, Okulla i ja" Niziurskiego (bo przygodowe i z humorem). Książki Grabowskiego też bardzo lubiłam. Miałam też ulubioną religijną książeczkę, w której się zaczytywałam: "Piotr i Urszula: przygody dzieci w drodze do Jezusa" - z tego, co pamiętam, były to krótkie opowiastki z moralnym przesłaniem, wyjątkowo przystępnie podane. Pierwsza czytelnicza trauma - "Na jagody" Konopnickiej.

No i Pan samochodzik - stówą panie kustosz!

U mnie zdecydowanie Makuszyński. Od Matołka po pannę Ewę.

Pierwsze ulubione lektury:
1. "O chłopcu, który szukał domu", Jurgielewiczowa
2. "Przygody Filonka Bezogonek", Knutsson
3. "Karolcia", Krüger
4. "Dzieci z Bullerbyn", Lindgren
5. "Pipi", Lindgren
6. "Nasza mama czarodziejka" Papuzińska
7. Baśnie najróżniejsze, w tym "Iv i Finetta" Natalii Gałczyńskiej

Plastuś - kiedy byłam całkiem mała.
Muminki.
Cykl o profesorze Gąbce - kochałam!
A potem to już poszło: Lindgren, Bahdaj, Niziurski...

HA! "Piąta strona świata"! Zapomniałam o tym. Ja się zaczytywałam w "Karolci" oraz w "Godzinie pąsowej róży".

Tyle fajnych książek przypomniało mi się dzięki Wam! :)