Avatar @almos

@almos

157 obserwujących. 114 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
157 obserwujących.
114 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj mniej niż minutę temu.
poniedziałek, 7 marca 2022

Wiersze na trudne czasy (3)

Zakładając ten blog, myślałem o trudnych czasach, ale nie aż TAK trudnych, nie sądziłem też, że wrócę do wieszcza Adama. Ten wiersz może wydawać się dużo za długi jak na szybkie współczesne czasy, ale niektóre fragmenty wręcz porażają aktualnością. Historia się powtarza, po 200 latach, ale jak powiedział pewien mądry człowiek (kto koteczku?), za pierwszym razem to dramat, za drugim farsa...

 

Adam Mickiewicz

 

Reduta Ordona

       Opowiadanie adiutanta

Nam strzelać nie kazano. – Wstąpiłem na działo

I spójrzałem na pole; dwieście armat grzmiało.

Artyleryi ruskiej ciągną się szeregi,

Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;

I widziałem ich wodza: przybiegł, mieczem skinął

I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął;

Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota

Długą czarną kolumną, jako lawa błota,

Nasypana iskrami bagnetów. Jak sępy

Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy.

 

Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,

Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona.

Sześć tylko miała armat; wciąż dymią i świecą;

I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,

Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,

Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy.

Patrz, tam granat w sam środek kolumny się nurza,

Jak w fale bryła lawy, pułk dymem zachmurza;

Pęka śród dymu granat, szyk pod niebo leci

I ogromna łysina śród kolumny świeci.

 

Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje.

Ryczy jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje –

Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija,

Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija.

Najstraszniejszej nie widać, lecz słychać po dźwięku,

Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:

Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,

Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci.

 

Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?

Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?

Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy,

Król wielki, samowładnik świata połowicy;

Zmarszczył brwi – i tysiące kibitek wnet leci;

Podpisał – tysiąc matek opłakuje dzieci;

Skinął – padają knuty od Niemna do Chiwy.

Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy,

Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,

Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże –

Warszawa jedna twojej mocy się urąga,

Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,

Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojej głowy,

Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!

 

Car dziwi się – ze strachu drzą Petersburczany,

Car gniewa się – ze strachu mrą jego dworzany;

Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara

Jest Car. – Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara.

Posłany wódz kaukaski z siłami półświata,

Wierny, czynny i sprawny – jak knut w ręku kata.

 

Ura! ura! Patrz, blisko reduty, już w rowy

Walą się, na faszynę kładąc swe tułowy;

Już czernią się na białych palisadach wałów.

Jeszcze reduta w środku, jasna od wystrzałów,

Czerwieni się nad czernią: jak w środek mrowiaka

Wrzucony motyl błyska – mrowie go naciska –

Zgasł – tak zgasła reduta. Czyż ostatnie działo

Strącone z łoża w piasku paszczę zagrzebało?

Czy zapał krwią ostatni bombardyjer zalał?

Zgasnął ogień. – Już Moskal rogatki wywalał.

 

Gdzież ręczna broń? – Ach, dzisiaj pracowała więcej

Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcej;

Zgadłem, dlaczego milczy – bo nieraz widziałem

Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem.

Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;

Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;

A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;

Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,

Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,

Żołnierz jako młyn palny nabija – grzmi – kręci

Broń od oka do nogi, od nogi na oko:

Aż ręka w ładownicy długo i głęboko

Szukała, nie znalazła – i żołnierz pobladnął,

Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął;

I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;

Upuścił ją i upadł – nim dobiją, skona.

Takem myślił – a w szaniec nieprzyjaciół kupa

Już łazła, jak robactwo na świeżego trupa.

 

Pociemniało mi w oczach – a gdym łzy ocierał,

Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał.

On przez lunetę wspartą na moim ramieniu

Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu.

Na koniec rzekł; „Stracona”. – Spod lunety jego

Wymknęło się łez kilka – rzekł do mnie: „Kolego,

Wzrok młody od szkieł lepszy; patrzaj, tam na wale,

Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” – „Jenerale,

Czy go znam? – Tam stał zawsze, to działo kierował.

Nie widzę – znajdę – dojrzę! – śród dymu się schował:

Lecz śród najgęstszych kłębów dymu ileż razy

Widziałem rękę jego, dającą rozkazy. –

Widzę go znowu – widzę rękę – błyskawicę,

Wywija, grozi wrogom, trzyma palną świécę,

Biorą go – zginął – o nie – skoczył w dół – do lochów”!

„Dobrze – rzecze Jenerał – nie odda im prochów”.

 

Tu blask – dym – chwila cicho – i huk jak stu gromów.

Zaćmiło się powietrze od ziemi wylomów,

Harmaty podskoczyły i jak wystrzelone

Toczyły się na kołach – lonty zapalone

Nie trafiły do swoich panew. I dym wionął

Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął.

I nie było nic widać prócz granatów blasku,

I powoli dym rzedniał, opadał deszcz piasku.

Spojrzałem na redutę – wały, palisady,

Działa i naszych garstka, i wrogów gromady;

Wszystko jako sen znikło. – Tylko czarna bryła

Ziemi niekształtnej leży – rozjemcza mogiła.

Tam i ci, co bronili – i ci, co się wdarli,

Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli.

Choćby cesarz Moskalom kazał wstać, już dusza

Moskiewska tam raz pierwszy, cesarza nie słusza.

Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:

Dusze gdzie? nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona.

On będzie Patron szańców! – Bo dzieło zniszczenia

W dobrej sprawie jest święte, Jak dzieło tworzenia;

Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze.

Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,

Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona

Obleją, jak Moskale redutę Ordona –

Karząc plemię zwyciężców zbrodniami zatrute,

Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę.

 

Źródło: Adam Mickiewicz, Wybór poezji, Agora 2012

× 22
Komentarze
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Kiedyś umiałam Redutę na pamięć.
× 8
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 3 lata temu
Ja też
× 3
@mala_mi
@mala_mi · prawie 3 lata temu
Ja też:) Do dziś wiele pamiętam i zawsze mam ciarki na plecach jak ją czytam.
× 2
@viki_zm
@viki_zm · prawie 3 lata temu
„Reduta Ordona” zawsze wzrusza tak samo, niezależnie od tego, który raz czytana.
× 7
@Wiesia
@Wiesia · prawie 3 lata temu
Mam łzy w oczach...
× 7
@Meszuge
@Meszuge · prawie 3 lata temu
Nakrut brał udział w bitwie pod Ostrołęką (1831). W Zeszytach naukowych napisano:
„Wśród piewców zalet (odwagi, waleczności) Puszczaków znalazł się i Jerzy
Ostrowski. Dał się on poznać na łamach „Płomyka” jako autor opowiadania,
którego osią konstrukcyjną stała się historia bitwy pod Ostrołęką. Bohaterami
tekstu uczynił potomków rodu Nakrutów, żyjących od dawien dawna w puszczy,
a wyróżniający się przede wszystkim tym, że: „Więcej się z rusznicą, niż z sochą
znali, ale biedy nie cierpieli i chwalili sobie takie myśliwskie, wolne życie”.
Główny bohater opowiadania – Pietrek Nakrut, na wieść o tym, że zbliża się
wojna z Moskalami, decyduje się wziąć udział w walce".
Historia rekruta Nakruta to drwina z romantyczno-patriotyczno- bombastycznej historii, tak lubianej przez Polaków. Pamiętasz „prosto do nieba czwórkami szli żołnierze z Westerplatte”?. Ale głupio wyszło, gdy okazało się, że zginęło w sumie niewielu, bo się poddali.
Ordon (podobno) nie wysadził się bohatersko wraz z redutą. Do składu broni i prochu miał wejść z otwartym ogniem rozgarnięty inaczej rekrut, no i wypier… wszystko.
Takie to wspomnienia z czasów szkolnych…
× 6
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Tak, z Ordonem to prawda. Ale legenda zaczęła żyć własnym życiem. My, Polacy, uwielbiamy przecież takie legendy.
× 3
@almos
@almos · prawie 3 lata temu
W ten sposób tworzą się mity, na naszych oczach tworzą się ukraińskie mity narodowe.
× 6
@OutLet
@OutLet · prawie 3 lata temu
Trudno zaprzeczyć.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
Ale pan Wołodyjowski się wysadził!
× 2
@almos
@almos · prawie 3 lata temu
Pisze Jasienica w 'Rzeczypospolitej Obojga Narodów':
"Z góry skazaną fortecą dowodził Mikołaj Potocki, starosta podolski. Pomagała mu rada wojenna, do której należał pułkownik Jerzy Wołodyjowski, żołnierz bardzo dobry, nadzieja i otucha oblężonych.
26 sierpnia, po wcale twardej obronie, kiedy część fortyfikacji legła w gruzach, a podkopy minowe zagroziły tym samym reszcie, Kamieniec Podolski skapitulował. Wielki wezyr przyjął parlamentariuszy grzecznie, lecz dyskusji odmówił. Załoga i kto tylko chciał z mieszkańców mogli wyjść z miasta, które zabierał sułtan. Okolicznym ziemianom zapewniono nietykalność osób i majątków, jeśliby postanowili w nich pozostać.
Turkom dostała się ruina twierdzy. Jeszcze trwały pertraktacje, kiedy dowódca artylerii fortecznej podpalił prochownię, wysadzając w powietrze zamek, siebie samego i ośmiuset ludzi z załogi. Postępek bohaterski, lecz nie bardzo rozumny. Rzeczpospolita rozporządzała minimalnymi siłami, osiem setek żołnierza coś w tych warunkach znaczyło. Sobieski chadzał na trudne wyprawy w trzy lub cztery tysiące ludzi, w Kamieńcu zginęło wielu piechurów, których szczególnie cenił i potrzebował. Zginął również Jerzy Wołodyjowski, zabity przez odłamy murów. Śmierć zaskoczyła go na dziedzińcu zamkowym, kiedy zbierał podkomendnych, by ich wyprowadzić do Chreptiowa, który stanowił własność jego żony.
Zdesperowany dowódca artylerii zwał się Hejking, Heiking czy też Hekling. Był rodowitym Niemcem z Kurlandii, protestantem. Służył w Kamieńcu od czasów Władysława IV i nie mógł przeboleć utraty zamku."
× 3
@MLB
@MLB · prawie 3 lata temu
Z mitami trzeba być ostrożnym (instrukcja obsługi), żeby nie wylądować w Wielkiej Lechii albo innym Chrystusie Narodów. Lepiej pamiętać, że można zostać pawiem i papugą.
× 6
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
Kiedy larum grają, lepiej czasem pamiętać legendy, niż fakty.
× 3
@MLB
@MLB · prawie 3 lata temu
Gorzej, jeśli to agresor żyje legendami, a nie faktami.
× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · prawie 3 lata temu
@MLB, to prawda. Zwłaszcza, kiedy tworzy własne legendy 🙁
× 4
@Meszuge
@Meszuge · prawie 3 lata temu
Mnie się przypomina "Reduta rekruta Nakruta" ...
× 4
@almos
@almos · prawie 3 lata temu
Nie znam, gdzie to można znaleźć?
× 1
@oliwa
@oliwa · ponad 2 lata temu
Karol Marks (odpowiem dla porządku).
× 1
@krzychu_and_buk
@krzychu_and_buk · prawie 3 lata temu
piękne...
× 1

Archiwum

2024

2023

2022

© 2007 - 2024 nakanapie.pl