Janusz Stanisław Pasierb
dziadek
ojciec mojej matki
Jaksiemasz
mówił z profilu kiedy przyjeżdżałem
nosił się wysoko
z fasonem zdeklasowanych
lubił opowiadać o duchach i diabłach
które się wtedy trzymały mokradeł
i o pierwszej wojnie
kochał zwierzęta psy koty i ptaki
Ritter von mruczał kiedy sobie wypił
austriackie gadanie
sławne były za Niemca jego monologi
Jasiu powiadał do mojego ojca
faszyzm cóż to jest faszyzm
Mussolini i Hitler czy to są królowie
zwykłe chamy rabusie
do oficera feldgrau który mu zabierał
ostatnią szkapę mówiąc jetzt ist Krieg
dziadek krzyczał czy to ja kazałem
tej wojnie być
kiedy umierał
zwrócił się do ciotki
mam ci coś
powiedzieć
gdy wróciła już milczał
tylko koty podrzutki które był przygarnął
siedziały przy nim stróżując jak sfinksy
Źródło: Janusz Stanisław Pasierb, Wiersze zebrane I-IV, Bernardinum, 2021
Dwa wiersze Zbigniewa Dmitrocy – poety i tłumacza, autora książek dla dzieci
Zbigniew Dmitroca
Instrukcja
Pięć tysięcy lat temu
Babiloński skryba
Wyżłobił na glinianej tabliczce
Instrukcję ratunku przed potopem
Napisał nie owijając w bawełnę:
Sprzedaj dobytek buduj arkę
Po pięciu tysiącach lat
Nie owijając bawełnę
Powtarzam za tamtym człowiekiem:
Sprzedaj dobytek buduj arkę
Mimo że tylu kowali
W każdej chwili na świecie
Wbrew tobie wykuwa twój los
8 grudnia 2021 – 23 kwietnia 2022
Krótki wiersz o człowieczeństwie
Nie tłumacz
wojennych bestialstw
i nie odczłowieczaj
ich sprawców
Nic co ludzkie
nie jest im obce
Mają serca
i wolną wolę
5 kwietnia 2022
Źródło: Kwartalnik Akcent nr 4/2022
Kilka drobnostek mistrza fraszkopisarstwa.
Jan Sztaudynger
Rześki staruszek
Na stare lata
Na młode lata.
Kalkulatorzy
Z niejednego znać oblicza,
Że nie myśli, lecz oblicza.
Historia cała
Historia z tego była cała,
Bo jam się zapamiętał, a ona zapomniała.
Reduta
Wstąpiłem na ciało!
Samo tego chciało...
Szelest
Ten jej nie popieści,
Kto nie poszeleści.
Dobra żona
Żona mi odpowiada,
Bo mi nie odpowiada.
Spodziewana niespodzianka
Nie zbudzę się pewnego ranka,
Ot, spodziewana niespodzianka!
Źródło: Jan Sztaudynger: Piórka prawie wszystkie, Wydawnictwo Literackie 2007
Czesław Miłosz
Wyznanie
Panie Boże, lubiłem dżem truskawkowy
I ciemną słodycz kobiecego ciała.
Jak też wódkę mrożoną, śledzie w oliwie,
Zapachy: cynamonu i goździków.
Jakiż więc ze mnie prorok? Skąd by duch
Miał nawiedzać takiego? Tylu innych
Słusznie było wybranych, wiarygodnych.
A mnie kto by uwierzył? Bo widzieli,
Jak rzucam się na jadło, opróżniam szklanice
I łakomie patrzę na szyję kelnerki.
Z defektem i świadomy tego. Pragnący wielkości,
Umiejący ją rozpoznać gdziekolwiek jest,
A jednak niezupełnie jasnego widzenia,
Wiedziałem, co zostaje dla mniejszych, jak ja:
Festyn krótkich nadziei, zgromadzenie pysznych,
Turniej garbusów, literatura.
1986
Źródło: Czesław Miłosz: Poezje wybrane, Wrocław, Ossolineum 2013
Dobiłem do tysiąca pięćset recenzji na kanapie! Zabrało mi to prawie pięć lat, bo pierwszą recenzję książki 'Ogień i furia. Biały dom Trumpa' dodałem 3 kwietnia 2020 r.
Większość tych opinii ukazała się pierwotnie na LC, ale wiele z nich zmieniłem, uaktualniłem, wzbogaciłem (wymóg 2000 znaków!); wielokrotnie wracałem ponownie do lektury czytanych wiele lat temu pozycji i pisałem recenzję na nowo. Fajne jest też dodawanie tytułów do recenzji, uważam, że tytuł pełni dość istotną rolę, to takie streszczenie mojej opinii w paru słowach.
Miło mi, że 460 recenzji zostały wyróżnione przez redakcję. Bardzo dziękuję za pozytywne komentarze i plusy. Cieszę się, że moje wpisy inspirują wiele czytelniczek i czytelników po sięgnięcia po omawiane pozycje (lub z nich rezygnację...).
Tworzenie recenzji jest rozwijające, niektóre piszą się same, z innymi mam sporo mozołu, ale to dobry trening umysłu i sprawności językowej. Nie ukrywam, że jasne, logiczne pisanie bez błędów jest dla mnie ważne, zwłaszcza obecnie, gdy bylejakość językowa coraz bardziej się panoszy.
Z drugiej strony składanie recenzji jest czasochłonne, wymaga przemyślenia, co w książce jest ważne, a co nieistotne, co mi się podoba a co nie; i oczywiście ubrania tego wszystkiego w słowa. Ale ta praca przynosi efekty, bo nie raz przekonałem się, że pamiętam przeczytane książki i mogę o nich sporo mówić. Mam znajomych czytelników, którzy są w stanie powiedzieć o przeczytanej książce tylko tyle, że jest fajna lub do kitu, ale dlaczego tak sądzą, już nie są w stanie wyartykułować. Ja mam inaczej :). Dlatego dalej będę ciągnął ten wózek, ale nieco wolniej, może kiedyś dobiję do 2000 recenzji...
Jacek Cygan
Starzy ludzie ze starymi psami
pour Mirza
Chodzą wolno
Nie patrząc na siebie,
Jakby jeden drugiego się wstydził.
Starzy ludzie ze starymi psami
Idą, ledwo powłócząc nogami,
Coraz mniej ze sobą szczęśliwi.
Jakby mieli
Do siebie pretensje,
Kto z nich bardziej ostatnio się garbi.
Starzy ludzie ze starymi psami,
Co zostali już tylko sami,
Dwa ostatnie na ziemi skarby.
Kiedyś piesek
Biegł przodem przed Panią
Albo Panem. Niepotrzebne skreślić,
/ po co skreślać, czas to za nas skreśli /,
Dzisiaj piesek wlecze się z tyłu,
Ale idzie, bo wie, że to miłość,
Chociaż słyszy: — No, chodźże wreszcie!
Znają dobrze
Wzajemne choroby,
Bóle w stawach i … starość, ogólnie.
Z przyzwyczajeń układa się droga
Wyboista i trochę krzyżowa,
Lecz na razie idą nią wspólnie.
Człowiek myśli:
— A jeśli mi umrze,
Ten złośliwiec, kochany morderca?
Wtedy skończę ze spacerami,
Niech się lekarz wypcha z radami.
Jak tu chodzić bez kawałka serca?
A pies myśli:
— A jeśli mi umrze,
Komu ja przypomnę o spacerze?
Już wybaczam mu, że na mnie krzyczy
O ten głupi kawał polędwicy,
Przecież mógł go schować jak należy.
I śpią razem
Czując swoje ciepło,
Czasem walczą na łóżku o miejsce.
Starzy ludzie ze starymi psami,
Słysząc nocą leciutkie chrapanie,
Myślą sobie: — Może to jest szczęście…?
Źródło: Jacek Cygan, Owierzyświat, Czytelnik, 2024
10 marca – dzień mężczyzny
Marian Załucki
Wszystko o mężczyźnie
Moja żona to mądra niewiasta!
Moja córka, proszę państwa, dorasta –
moja żona więc z głębi fotela
nieraz rad mojej córce udziela:
– Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba – popatrz na ojca:
nikt się na oko nie wyzna,
a jednak mężczyzna.
Mężczyźnie nie trzeba urody.
Mężczyzna nie musi być młody.
Mężczyzna się nie ma
podobać nikomu –
mężczyzna potrzebny jest w domu!
Z mądrością to także przesądy –
intelekt to – dziecko – nie wszystko.
Mężczyzna nie musi być mądry –
wystarczy, jak ma stanowisko!
Mieć życie wewnętrzne bogate?
A po co mu? Popatrz na tatę!
Mężczyznę nam z nieba zesłali,
córeczko, nie po próżnicy:
mężczyzna i w sercu płomień rozpali,
i węgla przyniesie z piwnicy!
Czasami zaprosi do tańca,
podskoczy w rytmie klawiszy –
i wtedy mężczyzna
ma w sobie coś z samca:
tak dyszy, córeczko, tak dyszy!
Choć czasem,
gdy mówić już szczerze,
nachodzą go myśli niezdrowe
i wtedy w mężczyźnie
wręcz budzi się zwierzę!
Ale domowe, córeczko, domowe!
Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba – popatrz na ojca...
Wtedy posłuszna swej mamie córeczka
spojrzała na mnie
z tkliwością i czcią nienaganną,
i z płaczem:
„Ja chcę być panną!”
Źródło: Marian Załucki: Ja tutaj tylko na chwilę, Poradnia K, 2014
Danuta Künstler-Langner – literaturoznawczyni, poetka, eseistka
Danuta Künstler-Langner
Maszyny sprzątające
Brakuje maszyn sprzątających agresję, gniew,
samotną krew po sprawiedliwych bitwach,
złe spojrzenia i tworzywa sztuczne.
Wiele z nich rezygnuje, inne chorują samotnie,
pod tatuażami ukrywają blizny.
Jakiś gorący wiatr, nie nasz, rozwiewa odzież,
pociski, ucięte przewody prawdy, przeczuć,
zagłusza rozmowy na temat zjednoczenia
materii ziemskiej i nieziemskiej,
poziomej i pionowej, prześwietlonej
i dla wielu niewidocznej.
Maszyny sprzątające wiedzą i widzą.
Wiele z nich ucieka przed konfliktami,
choruje, oczekuje naprawy, nie potrafi
pozbyć się traumy zabitych w pośpiechu.
Trzeba je wyczyścić w podstawowym zakresie
pod czułym okiem terapeuty.
To chyba kwestia czasu,
ale ich płynna nadzieja wylewa się
na okoliczne domy, place zabaw
i pasy startowe.
Jest za mała wobec dużych decyzji.
To tylko maszyny, pracują bez przerwy,
bez namysłu, rozterek i przeczuć.
Ich imion w formie cyfr i sygnatur
nikt nie zapisze na ścianach pamięci.
W mojej okolicy czują się dobrze.
Są tylko dziećmi naszego porządku,
trwającego nie dłużej niż wymyślona
zaledwie wczoraj i tylko dla nas
jednostka czasu.
Źródło: Miesięcznik Twórczość nr 1/2025
Ta wojna trwa już 3 lata...
Maksym Krywcow – poeta, żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy. Poległ 7 stycznia 2024 roku.
Maksym Krywcow
***
Przeładowujemy ciało „W.”.
ma teraz gdzieś 50 cm na 50 cm
owinięty w nosze
wielkości dużego plecaka
ciało „D.W.” rozrosło się
niczym ciasto
120 kg za życia i nie wiem, ile teraz
„P.” z oderwaną nogą
„A.” nawet cały z wyglądu
chłopcy zapakowani w czarne worki
w ostatnią, straszną ciemność
w woziku bojowym niewiele miejsca
przyjdzie stykać się z ciałami
są ciepłe i miękkie
niczym ubrania.
Patrzę na siebie w lustro
twarz rozdarta na pół
bez lewej ręki
znikła noga
człowiek znika
rozwiewa się
jak kwiat.
Chce się krzyczeć
zatrzymajcie się!
przestańcie!
dosyć!
Ale to tak nie działa!
Chciałoby się
odbierać dziecko ze szkoły
odbierać dziewczynę po pracy
odbierać garnitur z pralni
a ktoś mówi:
nie nie nie
to tak nie działa
musisz odbierać dobrych chłopców
w rozmiarze 50 cm na 50 cm.
Być może
napisałem najstraszniejszy wiersz
tylko wciąż nader okropnie śmierdzą ręce
ocieram ręce miętą
być może
przyćmię.
Chłopcy pojadą do domu
ku światłu i ku pamięci
ku słońcu i morzu
ku liściom i trawom
ku wiatrowi
ku ciszy.
Patrzę w lustro
a tam:
nic.
Przełożył Tomasz Pierzchała
Źródło: miesięcznik Odra, 2/2024
Adam Zagajewski
Wiemy, czym jest sztuka
Wiemy, czym jest sztuka, dobrze znamy uczucie szczęścia
jakie nam daje, niekiedy trudne, gorzkie, gorzko-słodkie,
a czasem tylko słodkie, jak turecki smakołyk. Cenimy sztukę
bo chcielibyśmy wiedzieć, czym jest nasze życie.
Żyjemy, ale nie zawsze wiemy, co to znaczy.
Podróżujemy więc, albo po prostu otwieramy w domu książkę.
Pamiętamy moment olśnienia gdy staliśmy przed obrazem,
i pamiętamy też może, jakie obłoki płynęły wtedy po niebie.
Drżymy słysząc jak wiolonczelista gra
suity Bacha, gdy słuchamy, jak śpiewa fortepian.
Wiemy, czym może być wielka poezja, wiersz
napisany trzy tysiące lat temu albo wczoraj.
A jednak nie rozumiemy, dlaczego niekiedy na koncercie
ogarnia nas obojętność. Nie rozumiemy, dlaczego
niektóre książki zdają się ofiarowywać nam przebaczenie
a inne nie kryją swego gniewu. Wiemy, a potem zapominamy.
Z trudem tylko domyślamy się, dlaczego zdarza się, że dzieła sztuki
zwijają się, zamykają jak włoskie muzeum w dniu strajku (sciopero).
Dlaczego także nasze dusze zwijają się niekiedy i zamykają
jak włoskie muzeum w dniu strajku (sciopero).
Dlaczego sztuka milczy, gdy dzieją się rzeczy straszliwe,
dlaczego jej wtedy nie potrzebujemy – tak jakby rzeczy straszliwe
wypełniały świat całkowicie, kompletnie, po sam dach.
Nie wiemy, czym jest sztuka.
Źródło: Adam Zagajewski: Asymetria, Wydawnictwo a5, 2014
Wiersz na Walentynki, dla wszystkich zakochanych...
Konstanty Ildefons Gałczyński
Rozmowa liryczna
– Powiedz mi jak mnie kochasz.
– Powiem.
– Więc?
– Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie –
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
– A latem jak mnie kochasz?
– Jak treść lata.
– A jesienią, gdy chmurki i humorki?
– Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
– A gdy zima posrebrzy ramy okien?
– Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
Leśniczówka Pranie, 1950
Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Liryka i groteska, Czytelnik 1975
Piotr Matywiecki (ur. 1943 r.) – poeta, krytyk literacki, eseista, z zawodu bibliotekarz.
Piotr Matywiecki
Jak się uczyłem
Matka uczyła, że mogłem się nie urodzić.
Ojciec uczył, że można nie istnieć. Nauczył.
Ojczym uczył milczenia. Nie nauczył.
Kamienica dzieciństwa uczyła, że dom
jest tylko wydrążeniem kamienia.
Przyszywane żydowskie ciotki uczyły,
czym mogłaby być rodzina.
Wiedza, że jestem Żydem, uczyła
niebezpieczeństwa w bezpieczeństwie.
Szkoła uczyła, że wolę nie uczyć się, a wiedzieć,
ale co, nie wiem do dzisiaj.
Uczyłem się, że są różne języki. Ale ich nie znam.
Za to poznałem słowa słowniejsze od języków.
Szkolni przyjaciele uczyli, że przynajmniej dla nich
jestem sobą. Czy jestem? Chyba tak, bo książki i samotność
uczyły mnie, tylko mnie.
Pisanie wierszy uczyło, że siebie i innych uczę niczego.
Zamiłowanie do abstrakcji uczyło konkretu.
Wszystko proste. To uczy paradoksów prostoty.
Nieukończone studia uczyły nie kończyć,
nieskończenie studiować nieskończoność.
Kazimierz nad Wisłą uczył, że wąwozy są uczoną ziemią.
Ewa uczy mnie i siebie, i nas obojga.
Praca w bibliotece uczyła mnie ludzi
obojętnych, nienawistnych, przyjaznych.
„Solidarność” uczyła mnie solidarności,
szukania przyjaznych pośród obojętnych,
opieki nad nienawistnymi.
Zmarli uczą idiotyzmu śmierci i mądrości żalu.
Przyjaciele pisarze lepiej uczyli siebie niż pisania.
Warszawa uczy mnie miejsca, miejsce uczy mnie czasu
do dzisiaj, pod adresem.
Dzisiaj czego się nauczyłem, nie wiem.
Zapomniałem napisać,
że pierwszy oddech nauczył mnie powietrza
i to umiem.
Źródło: Miesięcznik Twórczość, nr 1/2021
Marcin Świetlicki (ur. 1961 r.) – poeta, powieściopisarz, wokalista.
Marcin Świetlicki
Pora śmierci choinek
Styczeń, pora śmierci choinek. Trupy rozebrane
z łańcuchów i ozdóbek. Mnóstwo bohaterów
porzuconych w śniegu. Zapomniana gwiazda
pozostawiona, zaplątana między
łysiejące gałązki. Bez blasku.
Trzej królowie już w drodze powrotnej
i nic ich nie prowadzi. Wracają do swoich
rzezi. Dziś ostatni
okruch ze świątecznego ciasta dostał się pod nogi
i dzioby ptaków. To olbrzymie zwierzę,
które wchodzi w takich momentach, rycząc: ZAMYKAMY!
KONIEC! KONIEC! być może jest podłe
i godne nienawiści, ale przecież kiedyś,
gdy będziemy zmęczeni zachodami – wschodami,
lewą i prawą ręką, kocham cię – nie kocham,
będziemy je przyzywać – i gdy wreszcie przyjdzie
– przyjmiemy je z wdzięcznością.
Źródło: Marcin Świetlicki, Daleko wysunięta placówka liryczna. Nie stąd. Wiersze, Universitas, 2023
Janusz Stanisław Pasierb (1929-1993) – ksiądz katolicki, poeta, podróżnik, historyk sztuki.
Janusz Stanisław Pasierb
Wilhelm Tell ‘91
jak odwracają się role
dawniej dorośli
mierzyli zmieszanych młodych
badawczym wzrokiem
czasem trafiali w cel
jak w jabłko Wilhelm Tell
dziś wszyscy są dziecinnie młodzi
i mrużąc oczy
mierzą w nielicznych dorosłych
jak pluton egzekucyjny
z zimną krwią
jak odwróciły się role
dzisiejszy Wilhelm Tell
stoi przed nimi
sztywno
z robaczywym jabłkiem
na głowie
Źródło: Janusz Stanisław Pasierb, Wiersze zebrane I-IV, Bernardinum, 2021
Leopold Staff (1878-1957) – poeta, tłumacz i eseista.
Leopold Staff
Odys
Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy.
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce wszędy.
O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało.
Zostanie kamień z napisem:
Tu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki.
Źródło: Leopold Staff, Poezje, Wyd. Lubelskie 1986