Avatar @almos

@almos

160 obserwujących. 115 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 28 minut temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
160 obserwujących.
115 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 28 minut temu.

Blog

wtorek, 18 lutego 2025

Wiersze na trudne czasy (156)

Adam Zagajewski

 

Wiemy, czym jest sztuka

 

Wiemy, czym jest sztuka, dobrze znamy uczucie szczęścia

jakie nam daje, niekiedy trudne, gorzkie, gorzko-słodkie,

a czasem tylko słodkie, jak turecki smakołyk. Cenimy sztukę

bo chcielibyśmy wiedzieć, czym jest nasze życie.

Żyjemy, ale nie zawsze wiemy, co to znaczy.

Podróżujemy więc, albo po prostu otwieramy w domu książkę.

Pamiętamy moment olśnienia gdy staliśmy przed obrazem,

 

i pamiętamy też może, jakie obłoki płynęły wtedy po niebie.

Drżymy słysząc jak wiolonczelista gra

suity Bacha, gdy słuchamy, jak śpiewa fortepian.

Wiemy, czym może być wielka poezja, wiersz

napisany trzy tysiące lat temu albo wczoraj.

A jednak nie rozumiemy, dlaczego niekiedy na koncercie

 

ogarnia nas obojętność. Nie rozumiemy, dlaczego

niektóre książki zdają się ofiarowywać nam przebaczenie

a inne nie kryją swego gniewu. Wiemy, a potem zapominamy.

Z trudem tylko domyślamy się, dlaczego zdarza się, że dzieła sztuki

zwijają się, zamykają jak włoskie muzeum w dniu strajku (sciopero).

Dlaczego także nasze dusze zwijają się niekiedy i zamykają

 

jak włoskie muzeum w dniu strajku (sciopero).

Dlaczego sztuka milczy, gdy dzieją się rzeczy straszliwe,

dlaczego jej wtedy nie potrzebujemy – tak jakby rzeczy straszliwe

wypełniały świat całkowicie, kompletnie, po sam dach.

Nie wiemy, czym jest sztuka.

 

Źródło: Adam Zagajewski: Asymetria, Wydawnictwo a5, 2014

 

 

poniedziałek, 10 lutego 2025

Wiersze na trudne czasy (155)

Wiersz na Walentynki, dla wszystkich zakochanych...

 

Konstanty Ildefons Gałczyński

 

Rozmowa liryczna

 

– Powiedz mi jak mnie kochasz.

– Powiem.

– Więc?

– Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.

Kocham cię w kapeluszu i w berecie.

W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.

W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.

I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.

I gdy jajko roztłukujesz ładnie –

nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.

W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.

I na końcu ulicy. I na początku.

I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.

W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.

W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.

Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.

I wiosną, kiedy jaskółka przylata.

– A latem jak mnie kochasz?

– Jak treść lata.

– A jesienią, gdy chmurki i humorki?

– Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.

– A gdy zima posrebrzy ramy okien?

– Zimą kocham cię jak wesoły ogień.

Blisko przy twoim sercu. Koło niego.

A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.

 

Leśniczówka Pranie, 1950

 

Źródło: Konstanty Ildefons Gałczyński, Liryka i groteska, Czytelnik 1975

 

poniedziałek, 3 lutego 2025

Wiersze na trudne czasy (154)

Piotr Matywiecki (ur. 1943 r.) – poeta, krytyk literacki, eseista, z zawodu bibliotekarz.

 

Piotr Matywiecki

 

Jak się uczyłem

 

Matka uczyła, że mogłem się nie urodzić.

Ojciec uczył, że można nie istnieć. Nauczył.

Ojczym uczył milczenia. Nie nauczył.

Kamienica dzieciństwa uczyła, że dom

jest tylko wydrążeniem kamienia.

Przyszywane żydowskie ciotki uczyły,

czym mogłaby być rodzina.

Wiedza, że jestem Żydem, uczyła

niebezpieczeństwa w bezpieczeństwie.

Szkoła uczyła, że wolę nie uczyć się, a wiedzieć,

ale co, nie wiem do dzisiaj.

Uczyłem się, że są różne języki. Ale ich nie znam.

Za to poznałem słowa słowniejsze od języków.

Szkolni przyjaciele uczyli, że przynajmniej dla nich

jestem sobą. Czy jestem? Chyba tak, bo książki i samotność

uczyły mnie, tylko mnie.

Pisanie wierszy uczyło, że siebie i innych uczę niczego.

Zamiłowanie do abstrakcji uczyło konkretu.

Wszystko proste. To uczy paradoksów prostoty.

Nieukończone studia uczyły nie kończyć,

nieskończenie studiować nieskończoność.

Kazimierz nad Wisłą uczył, że wąwozy są uczoną ziemią.

Ewa uczy mnie i siebie, i nas obojga.

Praca w bibliotece uczyła mnie ludzi

obojętnych, nienawistnych, przyjaznych.

„Solidarność” uczyła mnie solidarności,

szukania przyjaznych pośród obojętnych,

opieki nad nienawistnymi.

Zmarli uczą idiotyzmu śmierci i mądrości żalu.

Przyjaciele pisarze lepiej uczyli siebie niż pisania.

Warszawa uczy mnie miejsca, miejsce uczy mnie czasu

do dzisiaj, pod adresem.

Dzisiaj czego się nauczyłem, nie wiem.

Zapomniałem napisać,

że pierwszy oddech nauczył mnie powietrza

i to umiem.

 

Źródło: Miesięcznik Twórczość, nr 1/2021

wtorek, 28 stycznia 2025

Wiersze na trudne czasy (153)

Marcin Świetlicki (ur. 1961 r.) – poeta, powieściopisarz, wokalista.

 

Marcin Świetlicki

 

Pora śmierci choinek

 

Styczeń, pora śmierci choinek. Trupy rozebrane

z łańcuchów i ozdóbek. Mnóstwo bohaterów

porzuconych w śniegu. Zapomniana gwiazda

pozostawiona, zaplątana między

łysiejące gałązki. Bez blasku.

Trzej królowie już w drodze powrotnej

i nic ich nie prowadzi. Wracają do swoich

rzezi. Dziś ostatni

okruch ze świątecznego ciasta dostał się pod nogi

i dzioby ptaków. To olbrzymie zwierzę,

które wchodzi w takich momentach, rycząc: ZAMYKAMY!

KONIEC! KONIEC! być może jest podłe

i godne nienawiści, ale przecież kiedyś,

gdy będziemy zmęczeni zachodami – wschodami,

lewą i prawą ręką, kocham cię – nie kocham,

będziemy je przyzywać – i gdy wreszcie przyjdzie

– przyjmiemy je z wdzięcznością.

 

Źródło: Marcin Świetlicki, Daleko wysunięta placówka liryczna. Nie stąd. Wiersze, Universitas, 2023

 

wtorek, 21 stycznia 2025

Wiersze na trudne czasy (152)

Janusz Stanisław Pasierb (1929-1993) – ksiądz katolicki, poeta, podróżnik, historyk sztuki.

 

Janusz Stanisław Pasierb

 

Wilhelm Tell ‘91

 

 

jak odwracają się role

 

dawniej dorośli

mierzyli zmieszanych młodych

badawczym wzrokiem

czasem trafiali w cel

jak w jabłko Wilhelm Tell

 

 

dziś wszyscy są dziecinnie młodzi

i mrużąc oczy

mierzą w nielicznych dorosłych

jak pluton egzekucyjny

z zimną krwią

 

jak odwróciły się role

 

dzisiejszy Wilhelm Tell

stoi przed nimi

sztywno

z robaczywym jabłkiem

na głowie

 

 

Źródło: Janusz Stanisław Pasierb, Wiersze zebrane I-IV, Bernardinum, 2021

 

wtorek, 14 stycznia 2025

Wiersze na trudne czasy (151)

Leopold Staff (1878-1957) – poeta, tłumacz i eseista.

 

Leopold Staff

 

Odys

 

Niech cię nie niepokoją

Cierpienia twe i błędy.

Wszędy są drogi proste

Lecz i manowce wszędy.

 

O to chodzi jedynie,

By naprzód wciąż iść śmiało,

Bo zawsze się dochodzi

Gdzie indziej, niż się chciało.

 

Zostanie kamień z napisem:

Tu leży taki i taki.

Każdy z nas jest Odysem,

Co wraca do swej Itaki.

 

Źródło: Leopold Staff, Poezje, Wyd. Lubelskie 1986

 

 

 

wtorek, 7 stycznia 2025

Wiersze na trudne czasy (150)

Dainius Dirgėla – ur. 1969 r., poeta litewski

 

 

Dainius Dirgėla

 

refleksje johannesa gutenberga w chmurze

 

 

czytają wiersze

z telefonów

 

czyli

ktoś do nich dzwoni

 

i te wiersze dyktuje

albo podsyła

 

a gdzie trzymają rękopisy

które nie płoną chyba że coś iskrzy

 

a co będą czytać

kiedy wyczerpią się baterie smartfonów

kiedy zabraknie piekielnego prądu

kiedy znikną niewidzialne icloudy

kiedy padnie ostatni jedi wifi

kiedy się zbiesi system

 

co będą czytać

cała pamięć na zewnątrz

 

przełożyła Agnieszka Rembiałkowska

 

Źródło: Kwartalnik 'Akcent', nr 4/2024

 

 

 

 

piątek, 3 stycznia 2025

Podsumowanie czytelnicze 2024

Przyszedł czas na moje podsumowanie czytelnicze ubiegłego roku, i tak:
w
roku 2024 przeczytałem i zrecenzowałem 138 książek, w tym

86 ebooków

44 audiobooków

21 papierowych

 

Najbardziej popularna tematyka:

46 kryminałów/thrillerów/sensacyjnych

27 z literatury pięknej

18 biograficznych/autobiograficznych/wspomnieniowych

15 o Rosji lub/i ZSRR

11 reportaży, lit.faktu

Najlepsze książki:

poetyckie: Wilki Marzanny Bogumiły Kielar i Ulica Mazowiecka Tomasza Łubieńskiego;

prozatorskie Lucy i morze Elizabeth Strout, Łakome Małgorzaty Lebdy i Źródła Marie-Helene Lafon;

kryminalne/thrillery/sensacyjne: Ludzie Smileya Johna le Carre;

non-fiction: Chłopki. Opowieść o naszych babkach Joanny Kuciel-Frydryszak i Mindf*ck. Cambridge Analytica, czyli jak popsuć demokrację Christophera Wylie.

 

Rozczarowań też było parę, ale może nie będę wymieniał...

 

W sumie był to bardzo udany rok czytelniczy.

wtorek, 31 grudnia 2024

Wiersze na trudne czasy (149)

 

Na koniec roku jeden z moich ulubionych wierszy noblisty

 

Czesław Miłosz

 

Dar

 

Dzień taki szczęśliwy.

Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.

Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.

Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.

Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.

Co przydarzyło się złego, zapomniałem.

Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem.

Nie czułem w ciele żadnego bólu.

Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

 

 

Źródło: Czesław Miłosz: Poezje wybrane, Ossolineum, 2013

 

Życzę wszystkim dobrego Nowego Roku! Oby był nie gorszy od poprzedniego! 🩷🎄

wtorek, 24 grudnia 2024

Wiersze na trudne czasy (148)

Anna Piwkowska

 

Kolęda wigilijna III

 

Już wędziły się sery, mięsa, piwo w beczkach

było chłodne jak pościel w białych kolebeczkach.

Rodzili się synkowie, nadchodziły święta,

pachniała cierpko jodła, krwawa, świeżo ścięta.

Lepiła się żywica do spragnionych palców,

matka wkładała suknię, szeleściła w walcu.

Ojciec rąbał na opał drwa, kominek hulał,

i szło pierwsze poselstwo od pierwszego króla.

I szło drugie poselstwo poza czasem, w śniegu,

wielbłąd wyszedł z książeczki z obrazkami, w biegu

okulał, sierść zmierzwioną gładziłam dziecinnie,

ach, żeby tylko dotarł, nie zamarzł na zimnie.

I wzeszła pierwsza gwiazda, dorastałam, czułam:

idzie trzecie poselstwo od trzeciego króla.

Nieśli krew i łzy słone zamarznięte w sople.

Rzucałam chleb sikorkom tańczącym za oknem,

i dalej cud się rodził i pachniało siano,

jak w dzieciństwie, w gorączce, na przekór, tak samo.

 

Zakopane, grudzień 1995

 

Źródło: Anna Piwkowska: Niebieski sweter, Warszawa 2004

 

Życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Wesołych, Zdrowych, Rodzinnych, Spokojnych Świąt! 🎅✨🎄

wtorek, 17 grudnia 2024

Wiersze na trudne czasy (147)

Kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego przemknęła niezauważona. A to było jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w historii powojennej Polski...

 

Jarosław Markiewicz

 

Data

 

Martwe miasto, martwi ludzie,

martwe samochody –

 

chociaż dym z kominów niby się unosi,

ludzie niby idą, samochody niby jadą.

 

Coś zatrzymuje się nagle i nieodwołalnie,

coś takiego w powietrzu, coś takiego

w mózgu – nie wiadomo co to jest

 

ale wiadomo kiedy się zaczęło.

 

I wiadomo także, że któregoś dnia

to wszystko znowu ruszy,

to coś z powietrza, to coś z mózgu

 

------------------------------

 

Patrzę w oczy przechodniów,

jest w nich straszna data.

 

27.01.82

 

Źródło: Jarosław Markiewicz Aaa!… 111 wierszy, 2020

 

Jarosław Markiewicz (1942- 2010) – malarz i poeta.

 

 

 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Wiersze na trudne czasy (146)

Ten wiersz wieszcza sprzed 200 lat już w dzieciństwie mnie wzruszał a i teraz nieodmiennie wzrusza... Notabene, widzę jak wiele zwrotów z niego weszło do języka potocznego.

 

Adam Mickiewicz

 

Powrót taty

Ballada

 

 

„Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem

Za miasto, pod słup na wzgórek,

Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,

Pobożnie zmówcie paciórek.

 

Tato nie wraca; ranki i wieczory

We łzach go czekam i trwodze;

Rozlały rzeki, pełne zwierza bory

I pełno zbójców na drodze”.

 

Słysząc to dziatki biegą wszystkie razem,

Za miasto, pod słup na wzgórek,

Tam przed cudownym klękają obrazem

I zaczynają paciórek.

 

Całują ziemię, potem: „W imię Ojca,

Syna i Ducha świętego,

Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca,

Teraz i czasu wszelkiego”.

 

Potem: Ojcze nasz i Zdrowaś, i Wierzę,

Dziesięcioro i koronki,

A kiedy całe zmówili pacierze,

Wyjmą książeczkę z kieszonki:

 

I litaniją do Najświętszej Matki

Starszy brat śpiewa, a z bratem

„Najświętsza Matko – przyśpiewują dziatki,

Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!”

 

Wtem słychać tarkot, wozy jadą drogą

I wóz znajomy na przedzie;

Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą:

„Tato, ach, tato nasz jedzie!”

 

Obaczył kupiec, łzy radośne leje,

Z wozu na ziemię wylata;

„Ha, jak się macie, co się u was dzieje?

Czyście tęskniły do tata?

 

Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?

A ot rozynki w koszyku”.

Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,

Pełno radości i krzyku.

 

„Ruszajcie – kupiec na sługi zawoła –

Ja z dziećmi pójdę ku miastu”.

Idzie... aż zbójcy obskoczą dokoła,

A zbójców było dwunastu.

 

Brody ich długie, kręcone wąsiska,

Wzrok dziki, suknia plugawa;

Noże za pasem, miecz u boku błyska,

W ręku ogromna buława.

 

Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły,

Tulą się pod płaszcz na łonie;

Truchleją sługi, struchlał pan wybladły,

Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie.

 

„Ach, bierzcie wozy, ach, bierzcie dostatek,

Tylko puszczajcie nas zdrowo,

Nie róbcie małych sierotami dziatek

I młodej małżonki wdową”.

 

Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,

Zabiera konie, a drugi

„Pieniędzy!” krzyczy i buławą sięga,

Ów z mieczem wpada na sługi.

 

Wtem: „Stójcie, stójcie!” – krzyknie starszy zbójca

I spędza bandę precz z drogi,

A wypuściwszy i dzieci, i ojca,

„Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi”.

 

Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:

„Nie dziękuj, wyznam ci szczerze,

Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie,

Gdyby nie dziatek pacierze.

 

Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,

Darzą cię życiem i zdrowiem;

Im więc podziękuj za to, co się stało,

A jak się stało, opowiem.

 

Z dawna już słysząc o przejeździe kupca,

I ja, i moje kamraty,

Tutaj za miastem, przy wzgórku u słupca

Zasiadaliśmy na czaty.

 

Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrusty,

Modlą się dziatki do Boga,

Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty,

A potem litość i trwoga.

 

Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,

Buława upadła z ręki;

Ach! ja mam żonę, i u mojej żony

Jest synek taki maleńki.

 

Kupcze! jedź w miasto, ja do lasu muszę;

Wy, dziatki, na ten pagórek

Biegajcie sobie, i za moję duszę

Zmówcie też czasem paciórek”.

 

Źródło: Adam Mickiewicz, Ballady i romanse, Wilno 1822

 

 

 

 

poniedziałek, 2 grudnia 2024

Wiersze na trudne czasy (145)

Kilka haiku Ryszarda Krynickiego

 

Zielono w głowie –

chociaż pusta i siwa,

i znów sypie śnieg.

 

 

Dziś w nocy znowu

nie mogłem zasnąć. Mój kot

czuwał nade mną.

 

 

Wrony? Gawrony?

Czas już, by wreszcie sięgnąć

po atlas ptaków.

 

 

Tramwaj, dziewczyna

żegna się z koleżanką:

– No to pa, kurwa!

 

 

Sikorka, samczyk,

mieni się od kolorów.

Prawdziwy sikor!

 

Źródło: Ryszard Krynicki: Haiku. Haiku mistrzów, a5, 2014

środa, 27 listopada 2024

Wiersze na trudne czasy (144)

Anna Janko – poetka, pisarka, felietonistka, krytyczka literacka.

 

Anna Janko

 

Jest

 

Jest moje wieczne pióro które biegnie biegnie

Jest moja miłość

Jest całe życie (...)

Guillaume Apollinaire, Jest

 

 

Jest świt i ptak który śpiewa jak przez uszko porcelanowej filiżanki

Jest twoje ciało śpiące tuż przy mnie w popiołach poranka

Jest wiatr co przeprowadza pierwsze jesienne liście przez ulicę

Jest tasiemka tęsknoty do nieustannego przełykania

Jest takie miejsce we śnie z którego bardzo trudno zawrócić

Jest wspomnienie stawu w faszynie jak w koszyku do zabrania ze sobą

Jest żółte pole rzepaku dawno temu i wycieramy o nie zamglone oczy jadąc jadąc

a słońce wisi nam na plecach jak meksykański kapelusz

I są gdzieś stada traw pędzące pod deszczem jak oszalałe

Jest czyjeś dziecko na drodze o oczach jak smutne przepowiednie

Jest pragnienie ostatecznego przypomnienia opadnięcia mgieł

ulgi po bólu powrotu pieśni wysypu kwiatów

wybuchu listeczków na spuchniętych gałązkach

rozkoszy podniebiennej głęboko do końca pomiędzy gwiazdy i dalej

 

Źródło: Anna Janko: Miłość, śmierć i inne wzory, Wydawnictwo Literackie, 2016

 

 

 

 

wtorek, 19 listopada 2024

Wiersze na trudne czasy (143)

 

Antoni Marianowicz (1923- 2003) – poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz i satyryk.

 

Antoni Marianowicz

 

SAGA RODU...

 

Choć miała Ignorancja

uroki i zalety,

nikt jakoś do ożenku

nie kwapił się, niestety.

 

Chodziła z tym i owym

jak to się zwykle zdarza,

trafiając tu i ówdzie,

lecz wciąż nie do ołtarza.

 

Aż wreszcie ktoś zawołał,

wpatrzony w nią w zachwycie:

„Chcę ciebie, Ignorancjo,

przez całe tulić życie!”

 

Spłoniona niczym róża

szepnęła mu w sekrecie:

„I ja na wieki pragnę

być twoją, mój Tupecie!”

 

Pomińmy dla zwięzłości

liryczną tę substancję,

stwierdzając: ślub połączył

z Tupetem – Ignorancję.

 

Gdy wzięli się do dzieła,

spłodzili dzieci mrowie,

a każde z nich zrobiło

karierę co się zowie.

 

Do rozpoznania łatwa

jest ich progeniturka,

albowiem łatwość słowa

z łatwością łączy piórka.

 

A gdy otworzy usta,

od razu rozpoznacie

i wiedzę (tę po mamie),

i skromność (tę po tacie).

 

Źródło: Antoni Marianowicz: Urwanie głowy, Iskry 1976

 

 

 

 

Archiwum

2024

2023

2022

© 2007 - 2025 nakanapie.pl