We wstępie do wiersza pisze m.in. Czesław Miłosz: „Aleksander Wilson (1766-1813), który występuje w wierszu amerykańskiego poety Davida Wagonera (1926-2021) pochodził ze Szkocji (…). Po emigracji (…) do Ameryki zajął się badaniem przyrody, zwłaszcza ptaków. Jego 'Ornitologia amerykańska' z ręcznie kolorowanymi drzeworytami zaczęła ukazywać się w 1808 roku.”
David Wagoner
Autor Ornitologii Amerykańskiej
rysuje ptaka dziś wymarłego gatunku
(Aleksander Wilson, Wilmington, N.C., 1809)
Kiedy szedł przez miasto, postrzelony w skrzydło ptak,
Którego schował pod płaszczem, zaczął płakać jak niemowlę,
Żałośnie, głośno, dojmująco, tak jak go słyszał
Polując na niego w lasach, i kobiety
Znikały w drzwiach niespokojne, biegnąc do swoich maleństw.
A oberżysta i mężczyźni w gospodzie
Pytali, czy dziecko mu choruje, i wybuchali śmiechem,
I rechotali, kiedy odwinął swój łup,
Swoją dumę i ciężar: dzięcioła białodziobego,
Tak dużego jak wrona, który piskał i kwilił.
Na górze, kiedy puścił go w swojej pracowni,
Ptak umilkł, przy obiedzie opowiadał,
Jak to, chcąc rysować ptaki z natury,
Trzeba je najpierw strzelać, żeby potem
Mogły być w książkach, żywe na zawsze.
Zastał później łóżko zasypane tynkiem
I ptaka uczepionego obok dziury w ścianie,
Na wylot, aż do zewnętrznej, już rozłupanej deski.
Skąd przeświecało niebo. Kiedy go uwiązał
Za nogę do nogi od stołu, znów zaczął kwilić.
I nie przestawał kwilić, jakby w stronę cyprysowych gajów,
Kiedy artysta rysował i barwił na welinowym papierze
Jego czerwoną kokardę, szare szpony i sepiowe oczy,
Skąd biały klin spływał do zranionego skrzydła
Jak światło w locie kończył się czernią.
Rysował i badał przez kilka dni, jadł, spał
Pod dziki taniec i głośne bębnienie
Białego dzioba, który nie chciał orzechów ni chrząszczy,
Kasztanów ani słodkokwaśnych owoców magnolii,
I tylko kuł dziurę za dziurą w stole, ciął go w palce i kwilił.
Patrzył na jego koniec, jak mówi, z wielkim żalem.
Źródło: Czesław Miłosz: Wypisy z ksiąg użytecznych. Znak, Kraków 1994