Dobiłem do tysiąca recenzji na kanapie! Zabrało mi to prawie trzy lata, bo pierwszy wpis, o książce 'Ogień i furia. Biały dom Trumpa' dodałem 3 kwietnia 2020 r.
Trwało to tak długo, bo założyłem sobie, że będę umieszczał najwyżej jedną recenzję dziennie i słowa dotrzymałem. Nie ukrywam, że zdecydowana większość tych opinii ukazała się pierwotnie na LC, ale wiele z nich zmieniłem, uaktualniłem, wzbogaciłem (wymóg 2000 znaków!), kilka razy wracałem ponownie do lektury i pisałem recenzję na nowo.
Sympatyczne było też dodawanie tytułów do recenzji, uważam, że tytuł pełni dość istotną rolę, to takie streszczenie mojej opinii w paru słowach.
Miło mi, że 294 recenzje zostały wyróżnione przez redakcję. Bardzo dziękuję za pozytywne komentarze i plusy. Cieszę się, że moje wpisy inspirują wiele koleżanek i kolegów po sięgnięcia po omawiane pozycje, niektórzy wręcz uskarżają na niedogodności ekonomiczne z tym związane, chciałbym to jakoś zrekompensować, ale jeszcze nie mam pomysłu...
Samo pisanie recenzji jest ciekawe, bo widzę, że coraz łatwiej i szybciej składa mi się zdania, to dobry trening umysłu i sprawności językowej. Nie ukrywam, że jasne, logiczne pisanie bez błędów jest dla mnie ważne, zwłaszcza obecnie, gdy bylejakość językowa coraz bardziej się panoszy.
Z drugiej strony składanie recenzji jest czasochłonne, wymaga przemyślenia, co w książce jest ważne, a co nieistotne, co mi się podoba a co nie; i oczywiście ubrania tego wszystkiego w słowa. Ale ta praca przynosi efekty, bo nie raz przekonałem się, że pamiętam przeczytane książki i mogę o nich sporo mówić. Mam znajomych czytelników, którzy są w stanie powiedzieć o przeczytanej książce tylko tyle, że jest fajna lub do kitu, ale dlaczego tak sądzą, już nie mogą wyartykułować. Ja mam inaczej :). Dlatego dalej będę ciągnął ten wózek, jeszcze mam trochę recenzji w zapasie.