Tęsknota za światem, który odchodzi a może już odszedł? Światem ludzi dyskretnych, dobrze wychowanych i mówiących półgłosem...
Julia Hartwig
Pożegnanie
Jak postarzały się obie panny Zakrzewskie
niezmiennie w czerni starannie obute i w czarnych pończoszkach
Majaczy drewniany ganek naszej lubelskiej kamienicy
Słońce upiększa brzydkie podwórko
Kiedy rano idę do gimnazjum młode dziewczęta śmieją się trzepiąc dywany
tak kijankami tłukły jeszcze niedawno płótno nad Bystrzycą
Ale niewiele zmienił się pan Józio
który przyjechał kiedyś do ojca z Hrubieszowa
i odtąd przez czterdzieści lat przynosił mu zawsze kwiaty na imieniny
Wielu ludzi nie widziałam od dzieciństwa i nie mogę ich rozpoznać
niektórzy znają moje losy i przyglądają mi się ciekawie
Za murem na cmentarzu prawosławnym leży moja matka
daleko od wszystkich których kochała
najdalej od tych których kochała najbardziej
Nosiła jeszcze wówczas suknie z białą ryszką
i włosy zaplecione w wianuszki na uszach
Dymiły w rękach cieniutkie świece
w niekończących się pieśniach powracało Hospodi pomiłuj
Cmentarz był miejscem częstych spotkań
Znajome mojej matki oczyszczały z liści i gałązek
solidne grobowce swoich mężów
potem chodziły na herbatę do popa
w tajemnicy przed moją babką
Nikt już nie żyje z grona tamtych ludzi
dyskretnych dobrze wychowanych i mówiących półgłosem
Źródło: Julia Hartwig, Czuwanie, Czytelnik 1978