Dzisiejszy Kąt Poetycki sponsoruje barokowy koncept - mrugnięcie okiem do czytelnika. 😉
Jan Andrzej Morsztyn, Boginie
Słusznie mówimy, że panny boginie,
Bo ginie każdy, kto się im nawinie;
Kto tedy wpadniesz w ręce tych to bogiń,
Trudno inaczej: albo gnij, albo giń.
Źródło: https://poezja.org/wz/Morsztyn_Andrzej_Jan/5490/Boginie
Trwa badanie śniegu.
Póki co stwierdzono, że jest zimny i mokry.
Pierwszy śnieg w życiu Klakierki. 😊
Przypadkiem w moje oczy wlazł Aleksander Puszkin, a ten wiersz bardzo mi się spodobał.
Kiedyś zastanawialiśmy się w Kącie, ile w danym utworze jest z tego, kto go tłumaczył.
Moim zdaniem w tym wierszu Tuwima jest bardzo dużo.
Aleksander Puszkin, Samotność
Błogosławiony, kto samotnie
Z dala od zrzędy a nieuka,
Z lenistwem dzieląc trud roztropnie,
Wspomnienia i nadziei szuka;
Komu przyjaciół los przeznaczył,
kto skrył się jak w klasztornej celi
Od ignorantów-usypiaczy
I arogantów-budzicieli.
(przekład - Julian Tuwim)
Źródło: https://malowane-wierszem.blogspot.com/2012/04/samotnosc-aleksander-puszkin.html
O autorce nic nie wiedziałam dotychczas, na wiersz trafiłam przypadkiem. Spodobał mi się.
Źródło: https://www.facebook.com/SztuczneFiolki/photos/a.483789074973669/4888435361175663/
Może jak się tu schowam, to mnie nie znajdą?
Pies w dalszym ciągu odchorowuje wczorajszy wyjazd.
Znaczy próbuje, ale matka przeszkadza.
Zobacz, jaki jestem zmęczony. Proszę, nie wyjeżdżajmy już nigdy więcej.
Nie spędzajmy całego dnia poza domem.
Przecież wiem, że nie lubisz tego tak samo jak ja.
Andrzej Trzebiński niedawno w Kącie był, jako autor. Dziś pojawi się jako bohater wiersza innego poety.
Wiersza, który wydaje mi się aż za bardzo odpowiedni do okoliczności.
Jarosław Marek Rymkiewicz, Andrzej Trzebiński
Andrzej Trzebiński umarł nie wiem po co
Ale on wiedział i to niech wystarczy
Znów młode matki gdzieś skowyczą w nocy
I nagich chłopców niosą im na tarczy
Aż się narodzą z was skrzydlate dzieci
Aż białe ciała oskrobiecie z pleśni
Może stulecie może dwa stulecia
Aż aniołowie będą wam rówieśni
Gdy już u ramion mieć będziecie chmury
Gdy już w płomienie gdy już w brzask ubrani
A wy go wtedy postawcie pod murem
A wy mu wtedy mokry gips do krtani