Trochę Was zaskoczę. Dzisiejsza wycieczka będzie... długa, bo 21-kilometrowa. Za to będę od swojego domu nie więcej niż 5 km w linii prostej. Co można zobaczyć w Powiecie Legionowskim tuż przy granicy z Warszawą? Zapraszam na spacer Turystycznym Szlakiem Patriotycznym Polski Walczącej.
Długość trasy wynosi ponad 60 km. Początek szlaku znajduje się tuż przy stacji PKP Legionowo Przystanek, koniec w Kobiałce przy pętli autobusowej. Wedle przewodnika wydanego przez Powiat Legionowski szlak ten podzielony jest na cztery części - A, B, C i D. Pierwszy, oznaczony literką "A" liczy blisko 17,5 km. Z dojściem do szlaku z mojego garmina wyszło mi dzisiaj 21 km!
Czarny szlak charakteryzuje się sporą ilością miejsc związanych z historią tego terenu (miejscami pamięci), ale też urozmaicony jest pod względem krajoznawczym. Ruszajmy więc w teren!
ODCINEK A - Legionowo Przystanek - Jabłonna
To chyba najmniej ciekawa część szlaku. Za nim dojdę do centrum Chotomowa położonego w gminie Jabłonna, muszę przejść ponad 3,3 km. Po starcie przy stacji PKP, do której można dojechać Kolejami Mazowieckimi oraz autobusem 723 z Warszawy (pętla na Żeraniu), ruszam wzdłuż ulicy Kolejowej po północnej stronie torów. Na granicy Legionowa i Chotomowa znajduje się pierwszy punkt, bardzo ważny dla rozwoju Powstania Warszawskiego. To tutaj, na trasie kolejowej w dniach 1-3 sierpnia 1944 roku, bohaterscy mieszkańcy, żołnierze AK, zaminowali okolice torów. Ten czyn spowodował wykolejenie niemieckiego pociągu wojskowego. Dwa dni po tym wydarzeniu, 3 sierpnia, od strony Nowego Dworu Mazowieckiego nadjechał kolejny pociąg, tym razem opancerzony, z dwoma kompaniami piechoty. W walkach zginął m.in. Stefan Krasiński, który został patronem szkoły podstawowej w Chotomowie, do której miałem zaszczyt chodzić. Jak brakuje w tym miejscu prócz standardowej tabliczki jakiego monumentu!
Nowym ciągiem pieszo-rowerowym dochodzę do wiaduktu w Chotomowie. Muszę przejść na drugą stronę torów. Walki w sierpniu 1944 roku toczyły się właśnie w tych okolicach. Teraz pociągi Pendolino czy KM mną dalej aż nad morze lub Mazury. Z wiaduktu widać Dom Dziecka w Chotomowie. W nimIrena Stanisława Sendlerowa ukrywała żydowskie dzieci, które były wywożone z warszawskiego getta. Stało się to dzięki wielkiej odwadze matki przełożonej Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Matyldy Gettner, która starała się przechowywać wyrwane z getta niewinne dzieci. Niestety nie zrobiłem zdjęcia z wiaduktu, a szlak omija to miejsce pamięci!
Po drugiej stronie torów wąskim przejściem, ulicą Uroczą docieram do ulicy Piusa XI, a następnie do Partyzantów, by za chwilę znaleźć się na chotomowskiej nekropolii. Tutaj leży część mojej rodziny... rodzice, dziadkowie, pradziadkowie i... coraz więcej znajomych... Prócz nich podchodzę do mogiły Wincentego Rapczyńskiego, uczestnika walk podczas Powstania Styczniowego. Dalej staję w zadumie przy pomniku Stefana Krasińskiego oraz czterech mieszkańców Chotomowa, którzy zostali bestialsko zamordowani na Górach Chotomowskich. Tam niedługo dotrę...
Za nim jednak znajdę się w Lasach Chotomowskich, mijam kościół parafialny, w którym przystąpiłem do komunii i został mi udzielony sakrament bierzmowania... Kościół ten został pobudowany w latach 1725 roku. Drewnianą budowlę zastąpił kościół murowany, którego budowę zakończono w 1863 roku. Trzeba dodać, że parafię w Chotomowie erygowano w 20 lipca 1387 roku! Idąc ulicą Partyzantów, dochodzę do Pomnika Bohaterów Walk o Niepodległość Polski 1939-1945, charakteryzujący się sporą figurą orła w koronie.
Skręcam w ulicę Piękną, niedaleko, 350 metrów stąd mieszkałem ponad 25 lat!, ale skręcam w Żeligowskiego, która to ulica doprowadzi mnie do granicy Lasów Chotomowskich, w który spędzę dobrych kilkadziesiąt minut marszu. Na Górach Chotomowskich mijam obelisk poświęcony wspomnianym mieszkańcom Chotomowa i żołnierzom AK, którzy niedaleko tego miejsca zostali zamordowani przez hitlerowców 26 lutego 1943 roku.
Cisza, jesienne zachmurzone niebo, kolorowe liście zachęcają do marszu. Kolejnym punktem tuż przy drodze krajowej nr 630 z Jabłonny do Nowego Dworu Mazowieckiego, jest obelisk upamiętniający pomordowanych w latach 1939-1945.
Uważnie przechodzę na drugą stronę ruchliwej ulicy. Tutaj znajduje się rezerwat Jabłonna ze starym drzewostanem, często powalonym na trasie szlaku.
Żegnam się z "moimi" ukochanymi Lasami Chotomowskimi i wkraczam do Jabłonny. Tam kieruję się do miejscowego cmentarza. Za nim tam dotrę odpoczynek i obiad. Zupka pomidorowa przygotowana przez żonę Urszulę smakuje wyśmienicie. A wszystko to na posesji... kolegi, z którym mam przyjemność biegać. Na jabłonowskim cmentarzu odwiedzam mogiły polskich żołnierzy, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku.
Powoli kieruję się w stronę wałów wiślanych. Docieram w to miejsce, jednak królowej polskich rzek nie widać. Skutecznie zasłaniają ją krzaki i zarośla Obszaru Natura 2000 Doliny Środkowej Wisły. Tutaj znajdują się pozostałości umocnień niemieckich z II wojny światowej. Pośród wału znajduje się stanowisko karabinu maszynowego na planie koła.
Za chwilę znajduję się na terenie Zespołu pałacowo-parkowego w Jabłonnie. To tutaj, wraz ze sporą grupą osób zaangażowanych, prowadzę inicjatywę biegową parkrun Jabłonna. Dziś jednak mijam pałac z lewej strony, by za chwilę znaleźć się... w miejscu akcji drugiej części Stulecia Winnych ;). Budynek, w którym mieści się hotel, był w trakcie filmu wykorzystany jako... hotel, w którym przebywała Łucja Koszykowska, nieślubna córka Władzi i Stanisława Winnych.
To już prawie koniec wyprawy. Czuję mocno w nogach kilometraż. Brak kondycji wychodzi!!! Po chwili podchodzę na dziedziniec kościoła parafialnego, znajdującego się w centrum Jabłonny, a przechodząc na drugą stronę ulicy Modlińskiej, pod Urzędem Gminy Jabłonna. To tutaj znajdował się zajazd, który pobudowano w 1834 roku. Karczma z zajazdem, kuźnia. Właśnie to mieściło się w ówczesnym budynku urzędu, odrestaurowanego w 2008 roku.
Przy urzędzie robię pamiątkową fotografię pomnika ku czci Żołnierzy Armii Krajowej, a na budynku fotografuję tablicę upamiętniającą pobyt w jabłonowskim pałacu gen. Władysława Sikorskiego w czasie wojny w 1920 roku. W tym roku na Wawelu stanęliśmy rodzinnie przy sarkofagu generała.
Za nim znajdę się pod Domem Ogrodnika w Jabłonnie, pozostaną mi już tylko dwa miejsca pamięci. Jednym z nich jest Pomnik poległych żołnierzy Wojska Polskiego i mieszkańców Jabłonny, który został wzniesiony w 1982 roku, a drugim pomnik wdzięczności za pontyfikat Jana Pawła II i dzieło "Solidarności". Po lewej stronie znajduje się też historyczny budynek Poczty Polskiej z XIX wieku.
Zapraszam wszystkich chętnych do odwiedzenia patriotycznych szlaków Powiatu Legionowskiego. To tylko część szlaku czarnego, a mamy jeszcze dwa powiatowe - zielony i czerwony, oraz trzy miejskie, króciutki żółty, niebieski i zielony.
Dziś kolejne spacerowanie w terenie, materiał się zbiera... Myślę, że w zakamarkach komputera mam tekstów i zdjęć na co najmniej 100 odcinków Podróżuj po Polsce :)