Już pierwszego dnia wycieczki, nie licząc Polski oczywiście, wjechaliśmy na teren drugiego kraju. Łotwa. Nasza trójeczka po raz pierwszy przekroczyła łotewską ziemię. Trochę zmęczenie przyjechaliśmy na miejsce do hotelu. Nawet szczerze mówiąc, nie zdołałem zapamiętać jego nazwy. Był już wieczór, przed nami znajdowała się piękna, stara kamienica, w której mieścił się nasz pierwszy nocleg na trasie. Oczywiście muszę Wam napisać, że w tym momencie zaczęły się moje przygody z... cukrzycą, a dokładniej z osprzętem. Sensor przyczepiony do ręki zerwałem, zdejmując plecak (pechol), ale na to byłem przygotowany. Wycieczka - 6 dni - jeden sensor założony, jeszcze miał działać 8 dni, a więc do powrotu do Białegostoku, gdzie w samochodzie czekały kolejne dwa sensory na tydzień pobytu na Mazury (jeden + jeden na zapas w razie czego). No nic, zdarza się to czasem, więc po zakwaterowaniu, ogarnięciu się po podróży, zakładam drugi (przypomnę żywotność sensora to 14 dni). I co? Sensor po prostu odpada i odkleja się, mimo że wykonałem wszystkie czynności z tym związane zgodnie z instrukcją użytkowaniu. No nic. Świat się nie zawalił, jestem bez sensorów 5 dób. Jest glukometr, więc pomiar mam. O dalszych perypetiach cukrzyca, w części numer 5.
Wracamy do Rygi. Mamy spory tarasik w swoim pokoju, więc możemy popatrzeć z wysokiego trzeciego piętra na okazałe kamienice. NIe nacieszymy się pobytem w hotelu, bo raniutko ruszamy na zwiedzanie, wymeldowując się po obfitym śniadaniu! :)
Widok z balkonu
Plan zwiedzania jest bardzo napięty. Stare Miasto przepiękne, nie sposób wszystko spamiętać. Dom Kotów na przykład zobaczyliśmy z daleka i pozostało tylko takie zdjęcie. A to przepiękny secesyjny budynek, stylizowany na średniowieczny.
Kotek na dachu...
Średniowieczne kamieniczki zwane Trzema Braciami (w Tallinnie będą Trzy Siostry), Ratusz i Pomnik Wolności, ważne miejsce Łotyszy. Brama Szwedzka, mury obronne, Prochownia, różne świątynie w tym Katedra Domska. Mieliśmy też możliwość przejść się po Targu Centralnym, który składał się na 5 olbrzymich hal targowych. Hale te wcześniej wykorzystywane były w całkiem innym celu. W hangarach mieściły się sterowce. Nie sposób nie zauważyć, coś podobnego do naszego Pałacu Kultury i Nauki... Tym razem obiadokolacja była na wzór Górskiej Chaty w Polichnie (przy trasie S8 przed Piotrkowem Trybunalskim). Kiedyś można było w tej restauracji i przy wielu stoiskach nakładać sobie różności na talerze. Tutaj podobnie, panie nakładały to, na co mieliśmy ochotę. Były też różne napoje w tym piwko ;) (16 euro każdy miał do dyspozycji w formie biletu).
Po obfitej obiadokolacji ruszyliśmy do Tallina, by zakotwiczyć w Hotelu Ibis na 3 noclegi. O tym w kolejnych częściach.
Pomnik Wolności
Bez odpoczynku ani rusz...
Wreszcie może będzie chwila wytchnienia ;)
Jak z Ringu :P
Koniecznie zobaczcie resztę fotek z drugiego dnia wyprawy :)
Więcej fotek znajdziecie na Facebooku TUTAJ
Link do strony facebookowej biura podróży TUTAJ