Pewnie już nie pamiętacie, jak opisywałem wycieczkę w Góry Świętokrzyskie z zeszłego roku z 1 maja. Dla przypomnienia kliknijcie TUTAJ. Na końcu napisałem, że dalszy ciąg nastąpi. Zbliża się maj, warto poszukać inspiracji, bo raczej na majówkę nie wyjedziemy dłużej niż dzień. Oto kolejny przykład jednodniowej wycieczki w rejony Gór Świętokrzyskich.
Zaczęliśmy dosyć nietypowo. Dlaczego?
Wiele lat mieszkałem w gminie Jabłonna (mazowieckie). Odkryliśmy na mapie Polski inną Jabłonnę i postanowiliśmy po drodze zatrzymać się w tej miejscowości. Okazuje się, że moja Jabłonna z przepięknym Zespołem Pałacowo-Parkowym, a przypomnę, że to wieś, w porównaniu ze świętokrzyską Jabłonną to metropolia.
Oczywiście puściliśmy naszą sweet-focię (ja, Ula i Pawełek) z pozdrowieniami z Jabłonny na facebooka, co spowodowało konsternację, bo w Jabłonnie bywamy, przejeżdżamy, praktycznie codziennie. A tu obie Jabłonny dzieli 178/190 km w zależności, którą trasą się pojedzie.
Z Jabłonny do Nietuliska Wielkiego to tylko kilka minut jazdy. Po 9,8 km znaleźliśmy się w dosyć interesującym miejscu. Nietulisko Wielkie to niewielka wieś położona w powiecie ostrowieckim, w gminie Kunów. Co spowodowało, że tam zajechaliśmy? Czym się zainteresowaliśmy?
W tej miejscowości chcieliśmy zobaczyć ruiny z XIX wieku. Ale nie był to żaden zamek, a walcownia profili drobnych i blach grubych. Zakład ten działał prężnie w latach 1834-1846. Trudno sobie wyobrazić, że w tym miejscu znajdowały się zabudowania fabryczne, osiedle mieszkaniowe, stajnia, magazyny czy budynki dyrekcji. Z resztą popatrzcie.
Kolejnym miejsce na trasie naszej wycieczki był Święty Krzyż czyli Łysa Góra, albo dawniej Łysiec bądź Święty Łysiec. Na szczyt położony na wysokości 594 m n.p.m. zaczęliśmy wspinać się szlakiem niebieskim z Nowej Słupi, a w końcowym fragmencie czerwonym - Głównym Szlakiem Świętokrzyskim. Przewyższenie na długości ponad 2 km wyniosło 265 metrów.
Urzekł nas las, który nie jest wycinany, a każde powalone drzewo próchnieje, tworząc niesamowitą Puszczę Jodłową. Niestety w tym przypadku Buk Jagiełły przegrał walkę o przetrwanie z otaczającą naturą. - "Po nim przyjdzie nowe pokolenie, równie silnych i potężnych drzew. Choć na pierwszy rzut oka martwy, to dopiero teraz stanie się tyglem życia dla tysięcy organizmów" - można było przeczytać smutną informację w letni czas 2019 r. na facebookowej stronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
Za nim dotarliśmy do klasztoru Misjonarzy Oblatów M.N. postanowiliśmy zostawić szlak przy Grocie Matki Boskiej i iść za kierunkowskazem do cmentarza jeńców radzieckich, którzy zostali uwiezieni w obozie zagłady przez Niemców. Niewielka polanka, zadbana, znajduje się niedaleko szczytu. Zastanawialiśmy się, czy ktoś tu zagląda, żałowaliśmy, że nie mieliśmy choćby znicza, by zapalić na bezimiennych mogiłach. Zamordowano tutaj około 8000 ludzi.
Wróciliśmy na szlak, by po kilku minutach być w miejscu docelowym.
Postanowiliśmy zejść do krypty w kaplicy Oleśnickich. Tam można zobaczyć zmumifikowane ciało, które podobno należało do księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Podobno, bo badania naukowe wykluczyło to ponad 40 lat temu. Paweł nie był jednak zadowolony z naszego pomysły, by takie "rzeczy" oglądać... Prócz tego ciała, można też zobaczyć zwłoki powstańca styczniowego z 1863 r. W sumie ciekawa lekcja historii.
Po podziemnych atrakcjach poszliśmy zobaczyć atrakcje naturalne, jakim są pozostałości wału kulturalnego przedchrześcijańskiego oraz sławne gołoborza (dodatkowo płatna atrakcja...). Rumowisko skalne nam się bardzo podobało, a prowadziło tam specjalne zejście. Mieliśmy ogromne szczęście, bo dzień później miejsce to nie było dostępne dla zwykłych szaraczków, jak my. Pan Prezydent kontynuował swoją kampanię wyborczą na wspomnianym tarasie nad gołoborzami.
Zeszliśmy tą samą drogą do Nowej Słupi. Troszkę było pochmurnie. Obawialiśmy się, że znów złapie nas nawałnica, i że znów nie zobaczymy naszego staruszka. Zaryzykowaliśmy przejazd do miejscowości Zagnańsk, w którym dąb rośnie od dobrych kilkuset lat. To już nasze drugie wspólne spotkanie w tym jakże przepięknym miejscu. Dęba pamiętam jeszcze z podstawówki, kiedy to widziałem go po raz pierwszy.
To był naprawdę wspaniały wypad. Jeden dzień, a tyle atrakcji. Polecam taki wypad w dobie pandemii. Plusem było to, że nie trzeba było chodzić w maseczkach, ale na szlakach w lesie nie jest to wymagane.
Więcej zdjęć znajdziecie na moim profilu na Facebooku. Daję link do całej galerii - TUTAJ. Zapraszam do polubienia mojego fanpage - Biegający Bibliotekarz. Z góry bardzo dziękuję.
Najsławniejszym więźniem na Świętym Krzyżu był Sergiusz Piasecki. Drugą znaną osobą związaną ze Świętym Krzyżem był ks. prof. Włodzimierz Sedlak. Jako archeolog, geolog, paleontolog, paleobiochemię, paleobiofizykę główne swoje prace nad hipotezą o udziale krzemu w powstawaniu życia prowadził na Świętym Krzyżu i młodych kleryków przeganiał po okolicznych górach.