Teraz już na pewno nie będzie chronologicznie! Po Gdyni zakupiliśmy Gdańsk, ale z tym miastem akurat mam wiele nieciekawych wspomnień, choć miasto piękne, ale dla mnie pechowe. O tym kiedy indziej. Teraz zabiorę Was na północ naszego kraju.
Będąc w Piasutnie na Mazurach, nie tylko siedzimy nad jeziorem. Często szukamy w okolicy miejsc, które warto zwiedzić. Dlatego też postanowiliśmy wybrać się do miejscowości o nazwie Gierłoż, gdzie znajduje się Wilczy Szaniec. Ci, którzy znają historię II wojny światowej od razu wiedzą, gdzie się skierowaliśmy. Wilczy Szaniec to jedna z kilku kwater głównych Adolfa Hitlera.
Dlaczego w tej miejscowości? Hitler wybierał na kwatery miejsca z dala od miast, najlepiej, gdy miejsce takie znajdowało się w leśnej głuszy. Tym bardziej to miejsce na Mazurach było dla niego idealne. Leśna gęstwina w otoczeniu mazurskich jezior i bagien nadawała się wyśmienicie na zbudowanie takiej kwatery.
Trafiamy tam na bardzo dobrą przewodniczkę, która bardzo ciekawie opowiada o losach tego miejsca. Podnosi mi się adrenalina, gdy dowiaduję się, że, cytuję za książką autorki i przewodniczki, Marzeny Cwaliny:
Od 1945 r. w kwaterze pozyskiwano materiały takie jak: kable, rury, bruk, meble i całe baraki. Tony stali trafiały na odbudowę Stolicy. Podobnie jak w przypadku "Wilczego Szańca", nadające się baraki z Mamerek (sąsiednia Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych położona 18 km od Gierłoży) trafiły na Jelonki — Osiedle Przyjaźń w Warszawie.
Jak może niektórzy wiedzą pracuję na tym osiedlu w bibliotece, dlatego byłem podekscytowany czymś, o czym nie miałem zielonego pojęcia. Które to baraki, niestety nie wiem do tej pory. Pani Marzena nie umiała mi powiedzieć, a dodatkowo w swoim tekście popełniła mały błąd. Osiedle, na którym pracuję, trzeba pisać — osiedle Przyjaźń.
Sam magnes prezentuje się tak:
I kilka fotek z WIlczego Szańca:
Z tym miejscem łączy mnie jeszcze jedna sprawa. Byliśmy to razem z mamą na jednej z ostatnich wspólnych wycieczek, zanim zmarła...