Listopadowe długie wieczory to czas na wspominanie ciekawych wyjazdów, zwiedzania, chodzenia po szlakach, odkrywania nowych miejsc. To czas na kolejną odsłonę Podróżując po Polsce, bo przyznam szczerze trochę się pod tym względem znacznie zaniedbałem. Ruszymy na wycieczkę do Barda. Bardo to miejscowość, która otwiera drogę na Ziemię Kłodzką, a pasmo Gór Bardzkich do niej należy. Gdy zbliżamy się krajową "ósemką" do Barda po obu stronach szosy możemy wreszcie doczekać się gór (nie licząc Ślęży za Wrocławiem). To swoista brama Ziemi Kłodzkiej. Przecina pasmo i wpuszcza na magiczną, niesamowitą Ziemię Kłodzką. Moją ukochaną.
Zaraz! Stop!!! My musimy zatrzymać się tutaj na cały dzień :).
Bardo. Miasto Cudów. To jedna z najstarszych miejscowości Dolnego Śląska. Odnaleziono tu ślady człowieka pochodzące ponad 10 tysięcy lat. To tu prowadził trakt handlowy między Polską a Czechami. Około 1200 roku zaczął się tu szerzyć kult maryjny, który trwa wciąż i przyciąga rzesze pielgrzymujących. Stąd pewnie Miasto Cudów. Nie będę Was zanudzać historią, bo to można przeczytać z innych stron. Za to zapraszam na wycieczkę, bo miasto jest bardzo interesujące.
Przyznam, że jeden dzień to za mało, by zobaczyć atrakcje, pochodzić po okolicy szlakami, spłynąć kajakiem przez Przełom Bardzki i iść na dobre jedzenie w przystępnej cenie w Pyzie Bardo.
Pierwszy raz Bardo odwiedziłem w roku 2003 albo 2004, gdy odwiedziłem przyjaciółkę Anię z Kłodzka. Wtedy udałem się ze stolicy powiatu kłodzkiego na Kłodzką Górę, by przejść sporą część pasma Gór Bardzkich i zakończyć wędrówkę w Bardzie. Szczerze mówiąc szlak mnie zauroczył, bo praktycznie od wyjścia raniutko z Kłodzka do Kalwarii na bardzkiej kalwarii nie spotkałem nikogo. To było swoiste obcowanie z naturą, dźwiękami szeleszczących traw i drzew, śpiewem ptaków i odgłosami leśnej ostoi. Niestety nie mam zeskanowanych zdjęć w komputerze, bo wtedy jeszcze miałem aparat na klisze :P. Z tym wyjazdem wiąże się jeszcze jedna "przygoda". Wracając nocnym pociągiem z Kłodzka do Warszawy zaczepiła mnie pewna kobieta, prosząc o pomoc w wystawieniu bagażu właśnie w Bardzie po kilku kilometrach jazdy pociągiem. Już wtedy zdziwiłem się, że tak szybko wysiada, ale wskazała mi przedział i sama... poleciała do mojego (byłem tam sam) i gdy pociąg dojeżdżał do Barda (kwestia może minuty, dwóch) próbowała wyrzucić mój plecak przez otwarte okno. Niestety... dla niej, nie mogła go podnieść, bo był bardzo obciążony alkoholem ze strefy przygranicznej :D. Ja zanim się zorientowałem, ona drugim wyjściem próbowała wyskoczyć z pociągu, który już ruszył z Barda. Nie wiem jak to się dla niej skończyło, ale całe szczęście, że pociąg dopiero ruszył, a ona się przewróciła na kolana. Od tamtej pory nie ufam nikomu w podróżach pociągiem, nawet na swojej codziennej trasie do pracy.
Wróćmy jednak do Barda.
Gdy planujemy spływ to trzeba się liczyć, że prócz takiej atrakcji zbytnio nic więcej nie uda nam się zobaczyć. Spływ trwa kilka godzin i po takich atrakcjach trzeba się zapewne udać na posiłek i ewentualnie wejść do bazyliki mniejszej, znajdującej się centrum. Tuż przy "ósemce" nieopodal świątyni znajduje się bezpłatny parking i tam ewentualnie warto zostawić auto, jeżeli nim podróżujecie. Barokowa bazylika, jej otoczenie jest trochę zaniedbane, ale liczę, że i tu wkrótce nastąpi renowacja jak to miało miejsce w Krzeszowie czy Wambierzycach.
Spacer zajmuje koło godziny. Następnie trzeba ruszyć na bardziej wymagającą trasę na tzw. Obryw Skalny.
Spod bazyliki ruszamy w stronę kolejnej atrakcji. Przechodzimy kamiennym mostem, z którego możemy podziwiać okolicę i nurt Nysy Kłodzkiej. Warto dodać, że w sierpniu 1997 roku gdy Ziemię Kłodzką nawiedziła powódź, przez miasto przeszła jedenastometrowa fala, który zniszczyła zabytkowe elementy mostu. Jedną z nich była figurka św. Jana Nepomucena, która to wróciła na swoje miejsce w maju 2019 roku.
Szlak niebieski prowadzi mocno po górę. Wiadomo. Przecież trzeba odpokutować za grzechy, by dotrzeć na szczyt gdzie stoi kapliczka, gdzie w sezonie letnim co tydzień odbywają się msze święte. Zazdroszczę osobie księdza kondycji w pokonywaniu trasy! Za nim jeszcze dotrzemy do kapliczki czekają nas spore atrakcje. Maszerujemy tzw. Drogą Niemiecką przy której napotykamy na stacje Drogi Krzyżowej. Zostały one zbudowane w XIX wieku w latach 1833-1839. Między nimi można zobaczyć siedem kapliczek, które zostały pobudowane jeszcze wcześniej, bo w latach 1714 a 1727 roku!
Przy Źródle Marii odbijamy na zielony szlak, by dotrzeć do Obrywu Skalnego. Na nim stoi biały krzyż (widoczny z krajowej ósemki) upamiętniający jedno z bardzo ważnych wydarzeń dla tego miasta. W końcu sierpnia 1598 roku po ulewnych deszczach ze zbocza Bardziej Góry osunęły się spore ilości ziemi, która zatamowała rzekę. Miasto groziła ogromna powódź.
Z tarasu rozciąga się niesamowity widok na Bardo i okolice. Widać nawet "mój" Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych!
A to nie koniec marszu. Można dalej przejść zielonym szlakiem i fragmentem nieoznakowanym, by powrócić na niebieski szlak, bądź cofnąć się do Źródła Marii i ruszyć na Bardzką Górą, by dotrzeć do kapliczki. Ostro pod górę, można się spocić i po kilkunastu minutach można znaleźć się w szczególnym miejscu, by kontemplować ciszę i spokój, pewnie część osób pomodli się, ruszy dalej na Kłodzką Górą, bądź tak jak ja ruszę w dół do niesamowitego Barda.
Za wspaniałe wycieczki po tym terenie dziękuję w kolejności chronologicznej: Ani z Kłodzka, Marcinowi, Krzyśkowi, Sebastianowi z Chotomowa, a przede wszystkim mojej Uli i Pawełkowi i Marcinowi z Golf&Spa Szczytna, z którymi odwiedziłem te miejsca.
Więcej zdjęć znajdziecie na moim profilu na Facebooku. Daję link do całej galerii - TUTAJ.
Zapraszam do polubienia mojego fanpage - Biegający Bibliotekarz i Niesamowita Ziemia Kłodzka.
Gdybyście chcieli odpoczywać w tych pięknych okolicach polecam - Golf&Spa Szczytna Golfowa Wioska.
Gdzie zjeść w Bardzie? Pyza Bardo