W pierwszej części napisałem, że nie pamiętam, który magnes był u nas pierwszy na lodówce. Od czego jest jednak żona! :) Ula od razu rzuciła nazwę miasta, w którym zakupiliśmy pierwszy magnes. Była to... Gdynia :)
Oczywiście magnesik nie jest jakiś wyjątkowy, wtedy chyba jeszcze nie zastanawialiśmy się nad koncepcją zbierania ich, po prostu gdzieś przy pierwszym, lepszym stoisku zakupiliśmy tradycyjny, prostokątny.
W Gdyni nie przebywaliśmy długo, choć wiem dokładnie, po co i kiedy tam byliśmy.
Był to dokładnie 12 lipca 2014 roku. Przebywaliśmy z naszymi znajomymi nad morzem we Władysławowie, a ja zacząłem zaliczać lokalizacje parkrun Polska. parkrun Gdynia był dla mnie trzecią lokalizacją w Polsce po parkrun Warszawa-Praga i parkrun Warszawa-Żoliborz. Ula zaś zanotowała w lokalizacji swój wolontariat, a w tej chwili ma na swoim koncie 251 wolontariatów! Dla mnie start w Gdyni był bardzo ważny. parkrun w tym mieście zapoczątkował istnienie imprezy w naszym kraju i duża w tym zasługa Jakuba Fedorowicza, który otoczył organizacją nasz kraj. Mimo wakacji czas poniżej 25 minut uważałem wtedy za dobry.
W Gdyni nie spędziliśmy wiele czasu, bo mieliśmy się jeszcze udać do Gdańska. Udało nam się pospacerować po okolicy trasy parkruna.
Pogoda tego dnia nas nie rozpieszczała. Po kilku dniach upałów przyszło ochłodzenie i deszcz. Więc nie do końca mogliśmy zobaczyć to wszystko, co było warte uwagi. A w Gdańsku, o czym wspomnę też przy magnesie z tego miasta, popsuł mi się aparat, dzięki właśnie opadom deszczu. Nie dało się go już potem naprawić...