Z nizin, ze szlaków powstańczych, przeniesiemy się na południowo-zachodni kraniec Polski. A jak południowe tereny naszego wspaniałego, pod względem turystycznym, kraju, to nie może być inaczej. Jedziemy w Sudety, a dokładniej w Karkonosze. Tam wejdziemy na najwyższy szczyt tego pasma, a zarazem na najwyższą górę Czech, zaliczaną do Korony Europy, Śnieżkę.
Korona Gór Polski
Zanim o wędrówce, kilka słów o projekcie "Korona Gór Polski" Jakiś czas temu, a dokładniej w 1997 roku ustanowiono projekt mający na celu zdobycie 28 najwyższych szczytów w poszczególnych pasmach górskich naszego kraju. Nie będę rozpisywać się o zasadach jak przystąpić do klubu, co trzeba spełnić, żeby zaliczenie szczytów zostało potwierdzone. Wszystko można przeczytać na stronie temu poświęconej, do której podaję link:
Dodam tylko, że do tej pory mam na swoim koncie 11 szczytów z korony, a dzielnie asystują mi moi najbliżsi. Żona Ula i syn Pawełek. Na Śnieżce jeszcze nie byli...
Śnieżka - 1603 m n.p.m.
Królowa Karkonoszy. Szczyt, na którym przez większość część roku jest bardzo wietrznie, zimno i mgliście. Ciężko jest trafić tam z idealną pogodą. Do tej pory trzykrotnie mogłem podziwiać widoki ze szczytu i za każdym razem miałem w miarę dobrą pogodę. Raz było bardzo słonecznie, raz w sierpniu sypał śnieg, a ostatnie wyjście w tym roku w czerwcu była chyba optymalna pogoda. O tej wyprawie Wam napiszę.
Jestem w Szczytnej w miejscowości położonej u podnóża Gór Stołowych. Pada propozycja od Marcina, właściciela Golf&Spa Szczytna, gdzie mieszkamy, czy nie wyskoczyć do Karpacza i ruszyć na Śnieżkę. Nie trzeba mi powtarzać dwa razy. Jutro ruszamy, bo zapowiada się pogoda bez deszczu, a to dla mnie warunek, by ruszyć w góry (mam operowane dwa kolana, kilka razy moje kostki znajdowały się w białym, grubym gipsie!).
Podróż przez fragment Czech mija nam szybko. Jesteśmy w dobrych humorach, by zdobyć szczyt i cieszyć się widokami. Oczywiście proponuję trasę, a Marcin stwierdza, że moje plany zawsze są w 100% trafione, więc i tym razem będzie ok. Link do trasy poniżej z mapy turystycznej i zapis trasy z GPS-u z aplikacji Garmin.
Start rozpoczynamy z ul. Olimpijskiej na płatnym parkingu. Warto mieć przy sobie kartę, bo tak najszybciej opłacimy bilet w parkomacie. 20 zł będzie kosztować ta przyjemność. Może opłacić również za tę przyjemność aplikacją mobilną. Za chwilę uiścicie też opłatę za wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego i warto bilet trzymać przy sobie, bo zdarzają się kontrole. 8 zł - normalny, 4 zł - ulgowy. Po tych wszystkich czynnościach powoli ruszamy na szlak. Powoli wcale tak nie jest. Pierwszy fragment czerwonego szlaku w stronę Schroniska PTTK nad Łomniczką pokonujemy w iście ekspresowym tempie. Mijamy sporo innych turystów, choć tego dnia jak na okolicę Śnieżki pusto i dzięki temu zdecydowanie przyjemniej. Jeszcze trwa rok szkolny i jego ostatni tydzień... zdalnego nauczania.
Po lewej stronie szlaku szumi Łomniczka, my widzimy już szczyt i jego bardzo charakterystyczną kopułę ze "spodkami" czyli stacją meteorologiczną, która stanęła tutaj i rozpoczęła działalność 1 stycznia 1975 roku. Oczywiście wcześniej mieściły się tu inne budynki, ale to już inna historia. Mijamy Kaskady Łomniczki, przechodząc przez mostek. Kilka lat wcześniej, idąc w odwrotnym kierunku, o mały włos nie przewróciłem się w tym miejscu, gdy poślizgnąłem się na mokrym głazie. Następnie docieramy do symbolicznego cmentarza Ofiar Gór, który znajduje się w górnej części Kotła Łomniczki, na wysokości około 1300 m n.p.m. Upamiętnia on osoby, które zginęły w górach, lub zasłużyły się do rozwoju turystyki na karkonoskich szlakach. Jeszcze moment i jesteśmy pod Schroniskiem Dom Śląskim. Śnieżkę mamy na wyciągnięcie ręki. Szybka kanapka, ciepła kawka z termosu i czeka nas ostatni etap przed wejściem na szczyt. Po 2 godzinach i niespełna 6 minutach jesteśmy przy Kaplicy św. Wawrzyńca, która została wybudowana w XVII wieku! Pamiątkowe sweet focie i ruszamy dalej.
Czeka na nas fragment Grzbietu Karkonoszy, a następnie powoli schodzimy w dół przez Schroniska Strzecha Akademicka i Samotnia. Zbliżając się do tego drugiego schroniska, podziwiamy przepięknie kotły polodowcowe i Mały Staw. NA stokach widać jeszcze gdzieniegdzie śnieg. Zbiornik wodny robi wrażenie na tle gór. Można bez końca napawać się widokami. Dodam, że z góry również roztaczają się niesamowite widoki, czego dowodem jedna fotka.
Musimy iść dalej, bo czas nagli. Niebieskim szlakiem schodzimy do Polany 1067 m n.p.m, a dalej zielonym do Karpacza. Tam skręcamy w prawo i po niespełna 100 metrach żółtym szlakiem docieramy praktycznie do końca naszej wyprawy, do Dzikiego Wodospadu. GPS zatrzymuje się na 18,05 km. Jesteśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Tego dnia sprzyjała nam aura i nie zawiodła nas kondycja. Czas na powrót w gościnne progi Golfowej Wioski (polecam na rodzinny wyjazd!!!) i zimne, czeskie piwo.
Na Śnieżkę prowadzi wiele dróg. I z polskiej strony i czeskiej. Ja nie zalecam zejścia czarnym szlakiem. Jeżeli jednak lubicie długie wyprawy, polecam zaliczenie szlaku ze Szklarskiej Poręby na Śnieżkę i zejście do Karpacza przez Kocioł Łomniczki. Jeśli potrzebujecie dodatkowych szczegółów polecam swoją osobę :).