Witam Was jak zwykle bardzo serdecznie. Dziś nowy cykl, który będzie się skłał z 28 odcinków. Dlaczego 28? Korona Gór Polski to projekt ustanowiony w 1997 roku. Składa się na nią 28 najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich w Polsce. Jak obliczono trzeba pokonać w sumie 30000 metrów n.p.m., by ją zdobyć i choć to brzmi dosyć przerażająco, nie jest to wcale takie trudne. Całe rodziny potrafią zdobywać szczyty. Jedni to robią szybko w kilkadziesiąt godzin, inni rozkładają je na lata, w zależności od możliwości, np. urlopowych jak to się ma w moim przypadku.
Wszystkie informacje, jak dołączyć do Klubu Korony Gór Polski znajdziecie TUTAJ.
Za kawalera
Jak zaczęła się moja przygoda z Koroną Gór Polski? Muszę przyznać, że dosyć typowo, bo udało mi się namówić kolegów, Krzyśka i Marcina, by ruszyli ze mną w Sudety i zaczęli zbierać szczyty do korony. Mieliśmy podzielić to na kilka wyjazdów, rok po roku, ale... do skutku doszedł tylko pierwszy wyjazd 😂. Potem nastąpiły związki małżeńskie i projekt umarł śmiercią naturalną. Ale nie u mnie! Zaraziłem tym projektem moją rodzinkę, Ulę i Pawełka. Jednak dopiero od dwóch lat mój synek zapełnia książeczkę pieczątkami, bo regulamin mówi, że Koronę Polskich Gór mogą potwierdzać osoby po siódmych urodzinach. Wcześniejsze szczyty musieliśmy powtórzyć i zrobiliśmy to z dużą radością.
A wszystko zaczęło się od Waligóry - 2 lipca 2010 r.
Waligóra - Góry Kamienne – 936 m n.p.m.
Zapis trasy na mapaturystyczna.pl ---> 1 km - 138 metrów przewyższenia
Pierwszy szczyt, pierwsze emocje i pierwsze zdziwienie! Miało być szybko lekko, łatwo i przyjemnie, bo przecież co to jest kilometr w obie strony? Co tam 138 metrów przewyższenia, przecież to pikuś. Zacznijmy od początku. Podjechaliśmy do Schroniska PTTK Andrzejówka, gdzie mogliśmy zaparkować auto. Dużo dobrego słyszeliśmy o kuchni w schronisku, ale tą niewątpliwą przyjemność postanowiliśmy zostawić sobie po zejściu ze szczytu.
Ochoczo ruszyliśmy w stronę szczytu, nic nie zapowiadało, że tego dnia się zmęczymy (dodam, że po Waligórze, mieliśmy zaliczyć jeszcze Wielką Sowę i Szczeliniec Wielki)... Gdy po około 200 metrach trasy doszliśmy do rozgałęzienia szlaku i spojrzeliśmy na podejście, jużnam nie było w ogóle do śmiechu. Ostro w górę! To jedno z ostrzejszych podejść w Sudetach, 300-metrowa ścianka i ponad 120 metrów w prawie w pionie. Dobrze, że było ciepło i sucho, bo na stromym zboczu łatwo się można poślizgnąć. Tabliczki na dole pokazały, że przejście zajmie nam 15 minut. I mniej więcej po takim czasie, zasapani stanęliśmy na Waligórze. Tam niestety nie dostrzegliśmy żadnych widoków, a jedynie taki oto słupek.
I jeszcze jedno zdjęcie z podejścia
Szczyt zaliczony. Szybciutko w dół, uważnie, by nie skręcić, nie daj Boże, kostki i już mogliśmy w schronisku rozkoszować się bardzo dobrymi pierogami!
Wykaz szczytów