WAŃKA-WSTAŃKA
Już od dawna polska powieść kryminalna nie zirytowała mnie tak bardzo, jak „Ekspozycja” Remigiusza Mroza. Lektura całkiem udanej „Kasacji” sprawiła, że oczekiwałam czegoś dużo lepszego. A tymczasem…
Autor jest bardzo sprawnym pisarzem, wie, jak budować napięcie i pamięta o zwrotach akcji. Dlatego tym bardziej złości, że marnuje swój talent na opisywanie wydarzeń tak absurdalnych, że nawet Dan Brown, każący ratować się bohaterowi skokiem z brezentową płachtą zamiast spadochronu by się zawstydził.
Pierwszą połowę czyta się z dużym zainteresowaniem. Kupuję nawet przejście do Białorusi przez zieloną granicę. Ale potem nieokiełznana wyobraźnia ponosi autora tak, że mam wrażenie, że znalazłam się na Księżycu.
Bohater – komisarz Forst, tyle razy dostaje w gębę, traci zęby, jest torturowany, że nikt by tego nie wytrzymał, a on jednak, jak wańka-wstańka, za każdym razem daje radę. Ucieczka z najstraszliwszego rosyjskiego więzienia, z którego nikt nigdy nie uciekł, gdzie komisarz trafił bez procesu, to oczywiście dla niego bułka z masłem.
Druga bohaterka – słynna dziennikarka telewizyjna Szrebska trafia do rosyjskiego aresztu i natychmiast, wygląda na to, że w ciągu kilku dni, urządzają jej pokazowy proces. Nie wiemy jednak o co została oskarżona, no bo za samo nielegalne przekroczenie granicy, nawet w Rosji nie daje się wyroku 25 lat. Ale spokojnie, bohaterka w tajemni...