W kolejnym, dziewiątym już tomie przygód Chyłki i Zordona, Remigiusz Mróz zaserwował swoim czytelnikom masę emocji. Ci, którzy przywykli do rosnącego napięcia, zawiłych zagadek i zaskakującego finiszu (który za razem ma sens!) będą zaspokojeni!
Jak zawsze powieści towarzyszyło poruszenie wielu ważnych tematów. Tym razem były to m. in.: wojna na Bałkanach, informacje dotyczące spółek komandytowych oraz agorafobia. W kontekście tego ostatniego bardzo spodobało mi się nawiązanie do hikikomori (japoński termin, określający odizolowanie się osoby od życia społecznego), które w Polsce stało się popularne również za sprawą piosenki Tamagotchi od Quebonafide w roku 2018 (książka również została napisana w tymże roku).
Fani prawniczego duetu w Umorzeniu przeżyją prawdziwy emocjonalny rollercoaster, który zakończy się… Nieco inaczej, niż w poprzednich częściach.
Bezpośrednio po lekturze cierpiałam na niedobór Kormaka – było go niewiele, ale jego relacja z Oryńskim została przedstawiona cudownie i realistycznie. Oby tak dalej!