Już sam tytuł tej książki jest dość intrygujący, ale treść wręcz niesamowita. Nie spodziewałam się takiego przebiegu akcji, jestem bardzo mile zaskoczona.
Tak się wciągnęłam w czytanie, że trudno było mi się rozstać z lekturą. I szkoda, że już się skończyła ta książka.
"Sześć dni maksimum. Tyle najwyżej przeżywały osoby, u których pojawiły się pierwsze symptomy, i stąd właśnie wzięła się nieoficjalna nazwa: 6DM."
W październiku 2023 roku zaczął rozprzestrzeniać się na świecie nowy wirus o tajemniczej nazwie 6DM. Okazało się, że jest tak groźny i nie ma na niego żadnego lekarstwa. Poza tym nie wiadomo w jaki sposób się roznosi. Jego zasięg jest tak ogromny, ze już w grudniu ludzie właściwie przestają istnieć, umierają bardzo szybko i w męczarniach. Aby nieco ulżyć ludziom, władze Londynu umożliwiły mieszkańcom darmowy dostęp w aptekach do leku, który pozwoli szybciej i względnie bez bólu odejść.
"Wirus był wszędzie, nie dało się przed nim umknąć. Przez pół godziny nieprzytomnie wędrowałam ulicami, zdumiona tym, że Londyn zmienił się w wymarłe miasto."
Może wydawać się to dziwne, ale w całym Londynie cudem udaje się przeżyć jednej kobiecie. Gdy opłakała już śmierć swojego męża, postanowiła ruszyć w podróż, że by sprawdzić czy pozostali jej bliscy i znajomi jeszcze żyją. Czy rzeczywiście została sama. Po drodze zabiera ze sobą zagubionego psiaka, który od tej pory będzie jej towarzyszem i przyjacielem. To co mija po drodze jest miażdżąco przerażające. Człowiek nawet sobie nie wyobraża i nie bierze pod uwagę tego, że wystarczy mały wirus aby ludzkość wyginęła...
"Oczywiście nie mogę wykluczyć, że jestem wybrykiem natury - jedyną osobą na świecie odporną na 6DM. Może nawet jestem lekarstwem."
Ten wirus to jak apokalipsa, dosłowny koniec świata, chociaż może tylko dla ludzi, gdyż zwierzęta takie jak szczury bardzo dobrze czują się w takim świecie. Zresztą nie tylko one, zdziczałe domowe zwierzęta grasują wśród zgliszczy i ludzkich ciał. Nasza bohaterka zawsze była w centrum zainteresowania, wszyscy o nią dbali, lecz teraz sama musiała zadbać o siebie, o życie swoje i przygarniętego pieska, nawet nie podejrzewała siebie o tyle siły, jednak potrafiła poradzić sobie sama, po swojemu i nawet jej to dobrze wychodzi. Lecz co dalej? Jak długo można żyć samemu? A może nie jest sama? Co stanie się w nadchodzącym czasie? I co jeszcze czeka samotną bohaterkę?
Emocje sięgają zenitu, zwłaszcza teraz, gdy nie skończyliśmy jeszcze wali z jednym wirusem a może się okazać, że za rogiem czeka następny, bardziej podstępny i niemożliwy do zwalczenia.
Może się wydawać, że jest to smutna książka o przyszłości jaka czeka ludzkość, lecz nie zgodzę się z tym, gdyż znajdziemy tu wiele zabawnych momentów oraz dających nadzieję, że nie zawsze wszystko jest stracone. Ciągle trzeba mieć nadzieję i wierzyć w lepsze jutro. Mam nadzieję, że nie będą nas czekać takie kłopoty opisane przez autorkę. Chwilami to nawet ciarki przechodziły mi po plecach. Nie wiem, czy ja miałabym tyle samozaparcia aby tak dobrze sobie radzić w trudnym okresie. Mogę jej zazdrościć pomysłowości i radości z małych rzeczy.
Książkę polecam wszystkim. Myślę, że skłoni nas do pewnych refleksji nad własnym życiem i postępowaniem.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Rebis za możliwość przeczytania tej książki.